Odmienna codzienność - Pogłoska 5
Nastał poranek. Raven, przykryta dwoma futrami, przez chwilę przyglądała się jak Wulf krząta się po izbie.
- Dzień dobry – przywitał ją z tajemniczym uśmiechem na ustach.
Odgarnęła futra i wstała z prowizorycznego posłania. Przeciągając się jak kot, próbowała rozgryźć, co miał oznaczać ten uśmiech.
Wulf nalał czystej wody do miednicy, by mogła się umyć. Po szybkiej toalecie, odezwała się:
- Tam w lesie, kiedy się na mnie zdenerwowałeś, wspomniałeś, że już nie jestem ci potrzebna. Teraz znów mnie potrzebujesz, prawda? - celowo przekręciła jego słowa, by sprawdzić jego opanowanie i spokój ducha.
Po raz pierwszy zobaczyła na jego twarzy wyraz zakłopotania. Nigdy nie czuła większej satysfakcji, niż w tej chwili. „Nasze role się odwróciły!”, pomyślała ze złośliwym zadowoleniem, przypominając sobie wszystkie sytuacje, kiedy to on doprowadzał ją do onieśmielenia.
- Doskonale wiesz, co miałem na myśli – odparł wymijająco Wulf, dorzucając drobnych drewienek do paleniska.
Spojrzała na niego z wysoko uniesionymi brwiami.
- Dajmy już temu spokój – zdecydował, nieco rozeźlony.
Raven wydała się z siebie demonstracyjne westchnięcie i poczęła narzekać:
- Znudziła mi się rola gościa.
Wulf wręczył jej bochenek ciemnego chleba i ten sam nóż, którymi rozciął jej więzy.
- Pokrój go na kromki – polecił.
Zajęła miejsce przy prowizorycznym stole i wzięła się za swoje zajęcie. Przez chwilę słychać było tylko dźwięki noża przechodzącego przez miękisz chleba oraz trzask ognia w palenisku. W końcu Raven, nie mogąc znieść tej ciszy, zapytała:
- Z tym rozmnażaniem u likantropów to prawda?
Rzucił na nią okiem z beznamiętną miną, klęcząc przed paleniskiem. Tym razem udało się jej nie zaczerwienić.
- Wilkołakiem można się stać nie tylko poprzez ugryzienie. Zapłodnienie kobiety przez wilka w ludzkiej postaci również jest możliwe, z tym, że ta „metoda” posiada pewne skutki uboczne - śmiertelniczka umiera podczas porodu.
- To przykre – odparła, myśląc o żonie Zareka, która w najbliższym czasie miała urodzić.
Jej mąż świadomie skazał ją na śmierć, tylko dlatego że chciał mieć potomka.
- Całkiem sporo wiesz o wilkołakach – stwierdziła.
Wzruszył ramionami, wpatrując się w płomienie.
- Zostałem posądzony o bycie nim, więc postanowiłem dowiedzieć się jak najwięcej o tych stworach. Z czasem zdecydowałem się nawet do nich upodobnić – ukazał swoje kły. - Teraz tego żałuję – dodał smutnym tonem, od którego Raven zrobiło się ciężko na sercu.
Kiedy kończyła krojenie pieczywa, niechcący skaleczyła się w palec. Sycząc z bólu, puściła nóż, który z łoskotem upadł na stół i chwyciła się za krwawiący paluch.
Wulf wziął kawałek czystej szmatki, zmoczył ją w wodzie i delikatnie obłożył nią ranę. W momencie, gdy ich spojrzenia się spotkały, Raven dostrzegła w jego oczach przebłysk czegoś, czego na początku nie potrafiła nazwać.
Dopiero po chwili odnalazła właściwe określenie. „Tak wygląda pożądanie”, uświadomiła sobie, purpurowiejąc na twarzy.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania