Odnaglej zakim.

Wszystko zaczęło się od powietrza, które z dnia na dzień stało się ciężkie, wręcz lepkie.

Miało się wrażenie, jakby ktoś wylał na ciebie syrop lub sok, każda tkanka zdawała się być wypełniona cukrem, który - rozcieńczony - zasechł, uniemożliwiając ruch.

Ten zresztą stał się niemożliwy znacznie wcześniej.

Na każdym rogu ulic można było zaobserwować wyuzdane sceny, kiedy to ludzie zlizywali z siebie każdy oddech.

I to było najdziwniejsze.

Jedyną szansą na zaczerpnięcie tchu, jedyną możliwością na przeżycie, okazało się wypicie tlenu z kogoś innego, a przecież oddychamy mimowolnie, bez ustanku. Nikt nie spodziewał się, że dopóki śmierć was nie rozłączy, okaże się aż tak dosłowne.

Zresztą, to też okazało się kłamstwem, skoro stwierdzono, że nawet na martwym ciele, nawet na zwłokach osiadają drobinki, którymi można się karmić. Zaprzestano więc oddawania ciał ziemi, coraz częstszym procederem stało się zostawianie ciał zmarłych w lodówkach, lub chłodnej przestrzeni, tak aby mogły służyć jak najdłużej i – o ironio! - dawać życie.

Jednak i to nie mogło trwać wiecznie.

Zdarzali się tacy, którzy nie zważając na rozkład zarówno żywiciela, jak samego tlenu, w przypływie desperacji nadal pochłaniali pokarm z nadwyrężonych już trucheł. Zarażali się trupim jadem i umierali w męczarniach, zarażając innych.

Potem przyszedł głód ognia.

Żeby uniknąć zarazy, zaczęto palić ogromne stosy w odosobnionych miejscach, aby uniknąć marnotrawstwa tlenu, którego przecież z czasem brakowało coraz bardziej.

Do tego zadania delegowano zawsze najsłabsze jednostki – te już zarażone, bądź przynajmniej podejrzane o to, że mogły mieć kontakt z kimś chorym – nazywano ich Złodziejami Zapalniczek, ponieważ jeśli któreś nawet wracało z tej misji, w kieszeni na zawsze już gościł ogień, zamknięty w maluteńkich, niepozornych pojemniczkach. A kiedy ktoś sam umierał spalony, zabierano go i przekazywano następcy.

 

- Był pan jednym z nich?

 

- Ja? Ja przyszedłem znacznie później. Zresztą, nie jestem panem, nie jestem właściwie nikim, jeśli już być do końca uczciwym. Jeśli już być zupełnie szczerym, to wcale mnie nie ma.

 

- Przecież rozmawiamy.

 

- I to dopiero powinno ci dać do myślenia.

 

Po plecach przeszedł mnie dreszcz. Nagle zrobiło mi się gorąco, jakbym pływał w roztopionych skałach, jakby magma oblepiała moją skórę. Jak właściwie się tu znalazłem?

Pytali o kogoś, kto wyruszy w tę podróż i zdobędzie informację na temat przeszłości, od osoby podobno mającej je z pierwszej ręki. Świadka tych wszystkich wydarzeń, które doprowadziły nas na skraj upadku. Zgłosiłem się, tknięty nagłym impulsem, trzymając w rękach prezent na czternastą rocznicę – zapalniczkę, którą ukradła ze sklepu ponieważ tak bardzo mi się podobała. Zapalniczkę, której nigdy jeszcze nie odpaliłem. Siedziałem więc teraz na przeciwko tego dziwnego człowieka, zapisując jego słowa ołówkiem, w notesie. Paląc się teraz niemal, cały zlany czymś lepkim, gęstym.

Czując, jak nagle płuca przestają działać.

I wtedy zrozumiałem. Wtedy dotarło do mnie, że dekady spokoju i pozornej normalności właśnie dobiegły końca. Że stałem się właśnie pacjentem zero.

I coś jeszcze.

 

- Chwileczkę! Zaraza, Głód... Jesteście NIMI! Jesteście Czwartym!

 

- Trzecim, tak dla ścisłości.

 

- Trzecim? Śmierć? A Wojna, co z Wojną?

 

- Wojna? Panie! Miałem się z Nią żenić, ale zniknęła kiedy was zabrakło. Jesteś ostatni. Zabieram cię, a potem chowam krzesła na stół i zamykam światłość.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

Postać : złodziej zapalniczek

Zdarzenie : wojna, panie, miałem się z nią żenić

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Bettina 9 miesięcy temu
    Zaczęło się od poronienia.
    Jakby ktoś się wylał z syropem lub sokiem. Lepkość zasychała szybko od lepkiej strony.
    Na każdym rogu były ulice. Wyuzdane sceny z ludźmi. ŚMIERĆ W MITOCHONDRIACH.
  • Szalej. 9 miesięcy temu
    Sama jesteś poroniona.
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Na dodatek wtórne. Bo już było, przynajmniej w moich podręcznikach.
  • Szalej. 9 miesięcy temu
    Bettina to nie podręczniki, to recepta na leki. Naucz się w końcu
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Szalej.
    Ja rozumiem, co Pan ma na myśli, ale mój umysł nie pojmuje, czego Ty chcesz.
  • Szalej. 9 miesięcy temu
    Bettina żebyś już nigdy nie pojawiła się pod żadnym moim tekstem, tak w skrócie.
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Szalej.
    Ja cię tylko uprzedzam, że jak nie zaczniesz odżywiać się zielono, skończysz z głęboką demencją. A agresja jest z nią związana.
  • Szalej. 9 miesięcy temu
    Bettina mam zielone oczy, wystarczy. A teraz idź już sobie :)
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Szalej.
    Znam lepsze historie.
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Znam miejsca, w których są tylko zielonoocy. Tylko.
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Lioliza ...
  • Zenza 9 miesięcy temu
    "Idziemy przez las, pijani od słów."
  • Szalej. 9 miesięcy temu
    Hm?
  • Bettina 9 miesięcy temu
    Pa, pa..

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania