Poprzednie częściOdwet (1)

Odwet (2)

Lin obudziła się późnym popołudniem. Nie miała ochoty wychodzić z łóżka. Była przybita i wciąż na nowo przeżywała to, czego doświadczyła trzy miesiące temu. Jednak, by pozbyć męczących ją myśli, wysunęła się z kołdry i otworzyła na oścież drzwi balkonowe. Chłodne, wieczorne powietrze łaskotało ją w skórę, kiedy wychodziła na balkon w krótkiej, nocnej koszulce. Oparła się o barierkę, odetchnęła głęboko i od razu poczuła się nieco lepiej.

Nocne istoty powoli budziły się do życia. Lin, potomkini wilkołaków, choć pozbawiona genu odpowiadającego za transformację, czuła zapachy tych istot zmieszane z zapachem miasta i doskonale je rozróżniała. Wampiry niosły za sobą metaliczny zapach krwi, wilkołaki i ich potomni cuchnęli padliną. Były jeszcze smoki, które śmierdziały siarką i dymem. O nich Lin wolała raz na zawsze zapomnieć, bo ostatnie spotkanie z nimi prawie przepłaciła życiem i doświadczyła straszliwiej traumy, o której nie zapomni prawdopodobnie do końca swoich dni.

Uwagę Lin przykuł samochód, który jechał wolno, by po chwili zatrzymać się na podjeździe domu jej przyjaciela. Kilkadziesiąt sekund później wysiadł z niego krótko ostrzyżony mężczyzna o platynowych blond włosach, ubrany w elegancki garnitur i jasnoniebieską koszulę. Pomimo zapadającego zmroku miał założone okulary przeciwsłoneczne.

Lin zmarszczyła brwi, obserwując przybysza. Kilka sekund wcześniej nabrała pewności, że był on wampirem. Więc co on robił tutaj, na terenie należącym do potomków wilkołaków? Dom Dega był jedynym, jaki stał na skraju miasta, więc może wampir po prostu zabłądził?

Wampir niedbałym gestem zdjął okulary i spojrzał wprost w oczy Lin, przeszywając ją spojrzeniem. Na jego bladej twarzy wykwitł szeroki uśmiech, ukazujący długie, ostre kły.

Lin pozostała niewzruszona i bez słowa dalej przyglądała się wampirowi. Nie czuła się bezpiecznie, ale nie chciała tego okazywać. Aczkolwiek kiedy wampir skoczył i wylądował na jej balkonie, przestała być neutralna. Z odległości dwóch metrów mogła zobaczyć, że tęczówki wampira były niemal tak samo jasne, jak jej, a jego usta miały nienaturalnie czerwony kolor, jakby wampir przed chwilą się pożywiał.

- Podobasz mi się – wyznał prosto z mostu wampir.

- Nie bratam się z krwiopijcami – wysyczała przez zęby, poirytowana jego zachowaniem.

Dla niej, potomkini wilkołaków, związek z wampirem równał się zdradzie rasy. Nagle Lin poczuła się skrępowana z powodu swojej skąpej koszulki.

- Nie wiesz, co tracisz – próbował ją przekonywać wampir i zrobił krok w jej stronę.

- Tkniesz ją tylko, a powieszę sobie twoją skórę przy kominku – warknął Deg, który nagle znalazł się w pokoju Lin.

Wampir zaśmiał się. Można było dostrzec jego długie, zakrzywione paznokcie, przypominające szpony.

- Nie wiedziałem, że wy, potomkowie wilkołaków jesteście takimi sadystami – powiedział.

- Nie jesteśmy, ale dla ciebie zawsze mogę zrobić wyjątek – odgryzł się Deg, a Lin parsknęła, widząc przerażoną minę wampira. - Załatwmy to, po co tu przyjechałeś, dobra?

Wampir uniósł ręce do góry w poddańczym geście, ale po chwili odzyskał rezon.

- Jak chcesz. Będziemy rozmawiać na balkonie? - spytał złośliwie.

- Chodź za mną – rzekł Deg.

Wampir stał jednak dalej na balkonie, patrząc to na Dega, to na Lin.

- Musicie mnie zaprosić do swojego domu – wyjaśnił ze zniecierpliwieniem.

Deg zaprosił wampira, a kiedy ten mijał Lin, nie omieszkał kłapnąć na nią zębami

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Annie 11.11.2014
    Fajne tylko szkoda, że takie krótkie :( Czekam na kolejną część :) Daje 4
  • Hasin 11.11.2014
    Ciekawe opowiadanie, ta część jest lepsza od poprzedniej ;>
    Czekam na opowiadanie o dalszych losach Dega i Lin ;>
    Daję 5 ;)
  • wolfie 11.11.2014
    Dziękuje Wam bardzo :)
  • NataliaO 11.11.2014
    szkoda, ze krótkie jak zawsze bardzo fajne :) , 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania