OFF / ON
Ściszę ten świat, idąc, po prostu będę szła, aleją, niech będzie to park jesienią.
Oliwkowy płaszcz, mój ulubiony, jest w nim tak ciepło, czarne buty, już umazane od ich kłamstwa.
Spróbuję się oderwać od zmokłej, zapłakanej ziemi, białą chustą pomacham, w nadziei.
Przebija się słońce przez gałęzie drzew, ścisz ten świat, przykryj ciszą domostwa.
Szum i ten szal, różowy, kolorowy, jakby nie pasujący do tych twarzy, tych obcych ludzi.
Patrzą smętnym wzrokiem, ,szukają pocieszenia, albo właśnie przestali go szukać, złudna nadzieja.
Krzyczą, mamroczą coś pod nosem, niezadowoleni, nie uśmiechną się, nie ma co się łudzić.
Wiatr ustał na chwilę, szepcze coś do mnie, ostrzega, nadchodzi zawieja.
Zostań w swoim świecie, idź dalej, nie słuchaj ich przecież.
Nie pozwól na dotyk, niech nie złapią cię za rękę, zapłać im to pójdą, pomachają w podzięce.
Ich czapki na głowach, czarne, takie same, gdzie oni tak biegną, nie patrzą na nic, wcale.
Kaszel, katar, gorączka, ból głowy, jak oni żyją, bez żadnej swobody?!
Ściszę ten świat, idąc, po prostu będę szła, aleją, niech będzie to park jesienią.
Tańczą wnet te barwy, urokliwe, małe, witają się ze mną, są takie niedojrzałe.
Nie siadaj na ławce, bo cię zabiorą, te szare istoty, ludzie podobno.
Zostań w swoim świecie, idź dalej, nie słuchaj ich przecież.
Tańczą wnet te barwy, urokliwe, małe, witają się ze mną, są takie niedojrzałe.
Nucą coś razem i każde z osobna, ładna ta piosenka, chętnie ją poznam.
Biegnę z nimi, potykam się i wstaję, śmieją się ze mnie, że się nie nadaję.
Śmiechem rozbrzmiewa park i aleja, drzewa się wiercą, wraca nadzieja.
sawIS FJ
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania