"Niszcząc na wszystko na swojej drodze" - bez pierwszego "na".
Bardzo dobra bajka. Pozostaje pytanie co jest ważniejsze? Wieczna chwała, czy rodzina? Dla Chorosza zdecydowanie chwała, dla Miłogosta rodzina i chwała mu za to.
Tak więc ogół czy szczegół? Osobiście wybieram szczegół.
Naprawdę dobry tekst z przesłaniem, zmuszający do przemyśleń.
Pozdrawiam :).
Racja, chociaż ja zawsze na początku człowieka widzę, a dopiero później całą resztę. Wielość interpretacji to jak najbardziej zaleta. Dzięki temu, każdy znajdzie coś dla siebie :).
Miłogost nakłaniał wszystkich do walki, a w rzeczywistości szybko zmienił zdanie pod wrażeniem łez swych bliskich. Wieczna chwała przypadła tym, co zginęli, lecz na początku nie rwali się do walki. Zmienili zdanie po wysłuchaniu argumentów Miłosta, który ukradkiem opuścił strażnicę. Nie postąpił uczciwie, wręcz tchórzliwie. Mógł zawiadomić towarzyszy, że należy najpierw zadbać o rodzinę. Taką postawę na przestrzeni wieków można było często zaobserwować i ją potępiano. Nie mam sympatii dla niego. Ciekawa sytuacja. Serdecznie pozdrawiam!
Dziękuję za opinię. Zwróciłaś mi właśnie uwagę, że nie znamy do końca postawy pozostałych członków drużyny, muszę to dopisać.
Miłogost nie namawiał do walki, chciał nic nie robić. To Chorosz się rwał do bitki i dostał, co chciał.
Każdy wybrał to, co było dla niego ważniejsze. Każdy też na swój sposób wygrał. Jak dla mnie wszyscy dostali to na co zasłużyli. Jeden śmierć i chwałę, drugi hańbę i życie z rodziną. Coś za coś.
Miłogost zdaje się od początku wiedział, że misja jest samobójcza, zadziwiające, że w ogóle dał się przekonać do ataku. Wyobrażam sobie, że jeżeli czegoś żałował przez długie lata życia, które mu zostały, to tego, że pozwolił porywczemu zastępcy posłać na śmierć ojców i synów kobiet, które zostały w osadzie. Jak mawiał Wujek Ben: "Z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność". Wygląda na to, że Miłogost nigdy nie czytał Spidermana.
Literówki: "To rozsądek i jedyną szansą na przeżycie", powinno być "jedyna szansa"?
Dzięki za wychwycenie literówki, ciągle coś zostaje po poprawkach.
Miłogost najpierw zareagował stadnie (ogół), ale potem się zreflektował, co jest ważniejsze (szczegół).
Trafna uwaga, co do mocy :)
"W dawnych czasach, kiedy knieje, bory i lasy nie były jeszcze przetrzebione, na Orlim Wzgórzu stała strażnica. Niezbyt wysoki, kamienny mur otaczał drewnianą wieżę oraz kilka połączonych ze sobą chat dla wojów, czeladzi i drobnych rzemieślników. Fortyfikacja nie była" - jestem przewrażliwiona na "być" w zbyt bliskich odległościach. Pierwsze zamienić na "zostały".
"Pełniła głównie rolę obserwacyjną i stajenną w drodze" - nie wiem czy jest coś takiego jak rola stajenna. Dla bezpieczeństwa dałabym po prostu "i stajni".
"potrzebne i z tego powodu" - a nie "a to z tego powodu"? Bo wcześniejsze zdanie nic nie mówi o braku konieczności obwarowań.
Podoba mi się puenta bajki, zadająca kłam bzdurnym śpiewom o bohaterach, ginących śmiercią równie chwalebna, co bezsensowną. Bohaterem się jest, jeżeli ryzykując życie ma się szansę na zwycięstwo, na ocalenie kogokolwiek, w przeciwnym razie to tylko "marnowanie materiału"
Pamiętam, jak wspomniałeś o tej konkretnej bajce w przypadku jednego fragmentu z Filozofa. No to przybyłam. :)
Chociaż znam Twoje stanowisko, podoba mi się harmonia i faktyczna bezstronność w tekście. Pozostawiasz czytelnikowi do oceny, co było lepsze - umrzeć w chwale, czy żyć z rodziną pod zmienionym nazwiskiem, ale jednak nadal żyć. Uważam, że obydwoje wybrali dobrze, bo dokonali własnego wyboru. Pojawia się jednak pytanie, czy doprawdy oddanie życia, kiedy nie trzeba naprawdę umierać, jest czymś chwalebnym? Może warto jednak żyć dalej, poczekać na dogodny moment i wtedy postarać się doprawdy zrobić coś chwalebnego, co pomoże wielu ludziom?
I czy osoba, która woli jednak się wycofać, gdyż nie widzi sensu w umieraniu naprawdę jest tchórzem? W końcu tak działa nasz instynkt - przetrwaj. Gdy zadałam sobie sama te pytania, jestem bardziej po stronie Miłogosta - może nie stawiają mu pomników, ale wygrał własne szczęście i szczęście rodziny, a córka nie straciła ojca.
To prawda, każdy dokonał wyboru i szczęściem każdego z nich było, że miał ten wybór. Mogło przecież dojść do sytuacji, że jeden przymusiłby drugiego i unieszczęśliwił go na resztę życia. Wolna wola i wolność wyboru - to są cenne rzeczy. Można się z jednym ze stanowisk nie zgadzać, ale póki nie siedzi się w głowie osoby, która uważa przeciwnie niż ja, to nie mam prawa jej uszczęśliwiać na siłę.
I Chorosz i Miłogost chwili bronić swoich światów. Różniła ich tak naprawdę skala przedsięwzięcia ;)
Komentarze (17)
Bardzo dobra bajka. Pozostaje pytanie co jest ważniejsze? Wieczna chwała, czy rodzina? Dla Chorosza zdecydowanie chwała, dla Miłogosta rodzina i chwała mu za to.
Tak więc ogół czy szczegół? Osobiście wybieram szczegół.
Naprawdę dobry tekst z przesłaniem, zmuszający do przemyśleń.
Pozdrawiam :).
Miłogost nie namawiał do walki, chciał nic nie robić. To Chorosz się rwał do bitki i dostał, co chciał.
Literówki: "To rozsądek i jedyną szansą na przeżycie", powinno być "jedyna szansa"?
Miłogost najpierw zareagował stadnie (ogół), ale potem się zreflektował, co jest ważniejsze (szczegół).
Trafna uwaga, co do mocy :)
"Pełniła głównie rolę obserwacyjną i stajenną w drodze" - nie wiem czy jest coś takiego jak rola stajenna. Dla bezpieczeństwa dałabym po prostu "i stajni".
"potrzebne i z tego powodu" - a nie "a to z tego powodu"? Bo wcześniejsze zdanie nic nie mówi o braku konieczności obwarowań.
Podoba mi się puenta bajki, zadająca kłam bzdurnym śpiewom o bohaterach, ginących śmiercią równie chwalebna, co bezsensowną. Bohaterem się jest, jeżeli ryzykując życie ma się szansę na zwycięstwo, na ocalenie kogokolwiek, w przeciwnym razie to tylko "marnowanie materiału"
Co do puenty to zawsze byłem przekonany, że wygrywają żywi, nie martwi.
Chociaż znam Twoje stanowisko, podoba mi się harmonia i faktyczna bezstronność w tekście. Pozostawiasz czytelnikowi do oceny, co było lepsze - umrzeć w chwale, czy żyć z rodziną pod zmienionym nazwiskiem, ale jednak nadal żyć. Uważam, że obydwoje wybrali dobrze, bo dokonali własnego wyboru. Pojawia się jednak pytanie, czy doprawdy oddanie życia, kiedy nie trzeba naprawdę umierać, jest czymś chwalebnym? Może warto jednak żyć dalej, poczekać na dogodny moment i wtedy postarać się doprawdy zrobić coś chwalebnego, co pomoże wielu ludziom?
I czy osoba, która woli jednak się wycofać, gdyż nie widzi sensu w umieraniu naprawdę jest tchórzem? W końcu tak działa nasz instynkt - przetrwaj. Gdy zadałam sobie sama te pytania, jestem bardziej po stronie Miłogosta - może nie stawiają mu pomników, ale wygrał własne szczęście i szczęście rodziny, a córka nie straciła ojca.
I Chorosz i Miłogost chwili bronić swoich światów. Różniła ich tak naprawdę skala przedsięwzięcia ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania