Ojciec
To oczywiste, że życie jest okrutne, ale czasem okazuje się, że robi jeszcze niespodzianki. I to jest dopiero to "właściwe" okrucieństwo.
Ma się strasznie rzadkie szczęście, czując, że ojciec jest twoim przyjacielem. Ja tak czułem. Jest takie świetne powiedzenie: "Ojcem nie ten, co spłodził, tylko ten, co wychował". On dał mi jedno i drugie. Wychował, bo pozostawił wspomnienia na zawsze - jak bawimy się kolejką, puszczamy latawce, majsterkujemy... Same mało ważne rzeczy, ale on robił z nimi coś takiego, że stawały się wspaniałe. Umiał być.
Pewnego dnia w szkole, nauczycielka powiedziała mi, że trafił do szpitala. Miał udar. Początkowo wiedziałem tylko, że jest bardzo niedobrze. Nigdy nie zapomnę co wtedy czułem. Kiedy stopniowo okazywało się, że jest jeszcze gorzej, starałem się odsunąć najmroczniejsze perspektywy samym brakiem wiary. Po jakimś czasie pojawiły się trochę lepsze informacje; cieszyłem się, że ojciec coś mówił, co prawda bardzo mało i zupełnie inaczej. Nie poznawałem go w tym, ale był. Parę dni przed śmiercią powiedział:
- Mama i tata przychodzą mnie pieścić.
Każdy wytłumaczy to jako naturalną reakcję, która po udarze często się zdarza, jednak życie z nim nauczyło mnie, że nie wolno tracić żadnego momentu z ojcem ani puszczać mimo uszu żadnych słów.
Komentarze (7)
Pozdrawiam :).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania