Ojciec
Ojciec, którego już nie ma, bo czas, biologia, bo naturalna kolej rzeczy, zanim odszedł, mieszkał w świecie książek. "To moi przyjaciele", mawiał. Innych nie chciał.
Patrzył na półki i całymi dniami siedział obok nich. Co wyglądało tak, jakby pilnował, by nie zmieniały należnego miejsca. Od czasu do czasu wstawał, otwierał jedną z książek i czytał jej spis treści. Początkowo nie rozumiałem, dlaczego ogranicza się do samych tytułów rozdziałów, ale gdy Go zabrakło, zacząłem robić podobnie. Teraz, kiedy jestem jeszcze starszy, a niedługo zrównam się z nim latami i będziemy jak rówieśnicy, wiem, że skoro czytało się po wiele razy jakąś książkę, nie trzeba wracać do niej, by żyła wciąż: wystarczy przypomnieć sobie tytuły, początki, słowa kluczowe, nazwiska bohaterów, by przed oczami pojawiła się CAŁA książka.
Lecz wiem o tym w sposób dziwny. Bo książek, fabuł, bohaterów, tekstów czytanych niedawno i przed laty, jest we mnie dużo i jak przechodzę obok półek i patrzę na ich okładki, SŁYSZĘ je, słyszę rozmowy bohaterów, trzask gałęzi, widzę ich twarze, patrzę, jak siedzą na polanie, w księżycowym blasku i mam wtedy pewność, że warto żyć, gdyż znowu nie jestem sam.
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania