On- Chłopak ze snu.

Iza - szesnastoletnia dziewczyna o niebieskich oczach. Romantyczka, zakochana w chłopaku ze snu. Związana z Jarkiem. Mieszka z rodzicami w Kaliszu. Ania - przyjaciółka Izy. Tylko ona wie o miłości do chłopaka ze snu. Blondynka o czarnych oczach, zakochana w Kubie. Mieszka w Kaliszu. Jarek - siedemnastoletni brunet, chłopak Izy.Szaleńczo w niej zakochany. Mieszka pod Kaliszem. Kuba - syn przyjaciół państwa Kurzawy. Przyjeżdża z rodzicami i kuzynem do Ani, chociaż wcale nie ma na to ochoty. Brunet o zielonych oczach, przystojny podrywacz. Wiek 20 lat. Mieszka nad morzem. Brajan - dziewiętnaście lat. Blondyn o błękitnych oczach. W wieku 8 lat wyjechał z rodzicami do stanów. Oddany swej dziewczynie, chociaż z czasem zakochuje się Izie. Chłopak ze snu - kuzyn Kuby. Samanta-siostra Izy, która d siedmiu lat nie utrzymuje z nią kontaktu. Sławek i Amanda - rodzice Izy i Samanty.Gdy dziewczyny były małe wzięli ich z domu dziecka.Przez całe życie okłamywali Izę, ze są jej prawdziwymi rodzicami Kacper-przyjaciel dziewczyn z dzieciństwa.Zakochany w Samancie Grzegorz-tajemniczy chłopak, znajomy Samanty. Piotr-były przyjaciel Izy, Max-brat Brajana, Jula-dziewczyna Maxa Weronika-ciotka chłopaka Maria i Jan-prawdziwi rodzice dziewczyn Cz 1 Szli wzdłuż ulicy, mocno trzymając się za ręce, uwielbiała go, jego błękit oczu, jego ciepłe ramiona chroniące ją przed złem tego świata. - Iza - usłyszała jego głos. Uwielbiała gdy wymawiał jej imię, uwielbiała jego uśmiech. Straciła dla niego głowę. Zamknęła oczy, by po chwili poczuć ciepło jego ramion, by znów poczuć się bezpiecznie. - Chodź! - usłyszała rozkaz z jego ust. Nie wiedziała co dla niej przygotował, ale ufała mu, kochała, pragnęła. Chciała być na zawsze przy nim, najchętniej by już nigdy się z nim nie rozstawała. Uśmiechnięta kroczyła przy jego boku, bez słowa idąc tam, gdzie ją prowadził Obudził ją sygnał telefonu, rozejrzała się po pokoju, znów była sama. Nienawidziła tych chwil, dopiero teraz zorientowała się, ze znów obudziła się w tym samym momencie. To tylko sen powiedziała sobie a jej serce cierpiało. Od ponad pół roku, śnił jej się on wciąż ten sam chłopak, wciąż te same błękitne oczy. On był jej snem, marzeniem ale był nierealny. A ona z każdym dniem zakochiwała się bardziej. Spojrzała na dotykową komórkę i zepsutym wzrokiem spojrzała na mały ekranik "kochanie jak się obudzisz napisz, kocham Cię" odłożyła telefon i zrezygnowana położyła się z powrotem na łóżko. Tak bardzo chciałaby pokochać go, jak on ją. Nie zasługiwał na to i dobrze o tym wiedziała, ale mimo ogromnego starania nie potrafiła go pokochać.Owszem nie był jej obojętny, ale to nie była miłość do ukochanego mężczyzny, to nie było to, co czuła do chłopaka ze snu. Usłyszała wibre w telefonie, odebrała, bo dzwoniła jej przyjaciółka Ania. - Chciałam żebyś do mnie wpadła. Na tydzień przyjechali do moich rodziców przyjaciele ze swoim synem i jego kuzynem - piszczała zadowolona. - No i? Co to ma wspólnego ze mną? Zapytałam - Pomóż mi!!! - błagała Rozłączyłam się. Wstałam wzięłam szybką kąpiel i zjadłam śniadanie. Nie chciało mi się wychodzić z domu, ale chciałam pomóc przyjaciółce - Wychodzę - krzyknęłam zakładając buty. Szłam przez park, obserwując zakochane pary. Kto by uwierzył, ze w środku zimy, może być tak słoneczna pogoda. Nic nie przypomina 10 Lutego. Dziesięć minut później stałam zniecierpliwiona przed domem przyjaciółki, chwile później drzwi otworzyły się a przed nimi stała jasnowłosa dziewczyna o czarnych oczach. Z Anią znaliśmy się od przedszkola, jest dla mnie jak siostra, przyjaciółka, powierniczka moich sekretów.- Cześć kochana - przywitaliśmy się całusem w policzek i poszliśmy do pokoju. - Gdzie Ci chłopacy? - zapytałam - Śpią jeszcze - odpowiedziała. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się, po paru minutach zaczęłam opowiadać jej dzisiejszy sen. Tak tylko ona wiedziała, że zakochałam się we wspaniałym marzeniu w chłopaku ze snu. Włączyliśmy muzykę i leżeliśmy na jej dużym wygodnym łóżku, który czasami był miejscem, gdy płakałam w poduszkę. Z tym pokojem miałam tyle pięknych wspomnień. A Anie nie zamieniłabym na nikogo innego. Pół godziny później poszliśmy na spacer. Śmialiśmy się i gadaliśmy. - To co wracamy się? - zapytała Ania. Wróciliśmy lecz do domu nie weszliśmy. Kochałam zieleń, nie lubiłam siedzieć w domu i Ania dobrze o tym wiedziała. - Co z Jarkiem? - Zapytała po chwili. Posmutniałam wciąż o tym myślałam. Nie chciałam go ranić, lecz coraz trudniej było mi udawać szczęśliwą parę. - Nie wiem - szepnęłam. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam te same błękitne oczy, to był chłopak ze snu. Długo patrzyłam w błękitne oczy nieznajomego, nie mogąc uwierzyć, że to prawda.Nie wiedziałam czy jest to sen czy jawa i co mam powiedzieć.Nieznajomy z ciekawością mi się przyglądał.Dopiero po chwili zauważyłam, że wylewam na siebie gorący napój.- Kim jest ta dziewczyna? - to pytanie zadał mojej przyjaciółce Ani - Jestem Izabella, przyjaciółka Ani - przedstawiłam się - Brajan miło mi - szepnął wchodząc na górę.Stałam na środku salonu wciąż ze zdziwienia otwierając buzie.Nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało.A jeżeli to przeznaczenie?? No i czy powinnam powiedzieć Ani, że to on śni mi się od pół roku?? przecież z pewnością mnie wyśmieje.Nie nie mogłam jej nic powiedzieć.- Muszę już iść - szepnęłam wybiegając z mieszkania przyjaciółki.Dopiero z dala od jej domu mogłam nabrać świeże powietrze.Wciąż przed oczami miałam jego błękit oczu, wciąż słyszałam jego głos, który w śnie zawsze doprowadza mnie do szaleństwa.Czy to w ogóle możliwe? może mi się to zdawało?? szłam spacerkiem delektując się promieniami słońca.Nie chciałam wracać do domu i znów słyszeć kłótnie moich rodziców, nie chciałam udawać, że nie wiem o romansach mojego ojca, że wszystko jest ok.Boże czemu to akurat spotyka mnie?? Wciąż w uszach mam słowa matki i jedno pytanie dlaczego?? kim są moi biologiczne rodzice?? Jak długo mam jeszcze udawać, że o niczym nie wiem? że nie słyszałam ich kłótni i słów ojca??Ojca?? nawet nie wiem kim on jest.Pamiętałam czas, gdy wszystko było tak dziecinnie proste, gdzie nie było trosk i smutku.Gdzie z całą czwórka jeździliśmy na wakacje.Tak to wtedy się wszystko posypało.To wtedy to się stało.Zamknęłam oczy, by zapomnieć o tamtych wydarzeniach, by nie myśleć o tym jak bardzo nienawidzę własnych rodziców.Nie, nie rodziców a ojca..Wyjmuje z kieszeni zdjęcie uśmiechniętych dziewczynek i nie mogę uwierzyć, że jej już nie ma.Ile to już jest? sześć, siedem lat?? okej ich mogła nienawidzić, ale mnie?? czemu do mnie nie pisze, nie dzwoni, nie daje znaku życia.Siedem lat.Tyle nie wiedziałam własnej siostry. - Tu jesteś! - moje przemyślenia przerywa znajomy głos Odwracam się i patrze w oczy Jarka a on uśmiecha się do mnie. - Jak dobrze Cię wiedzieć, tęskniłem - szepcze mocno mnie przytulając.Chciałabym powiedzieć, że ja też, ale nie mogłam.Po prostu to słowo nie chciało przejść mi przez gardło a może moje zagubione serce nie chciało już go okłamywać?? Ale czy miałam inne wyjście?? czy mogłam po trzech latach wspólnego życia tak po prostu powiedzieć moje uczucie się do ciebie wypaliło?? albo co gorsza nigdy go nie było?? czy miałam takie prawo?? tego nie wiedziałam. - Wiem - odpowiedziałam.Tak, to słowo było już u mnie standardem. Odpowiadałam tak zawsze, na jego słowa miłości, na jego ciepłe komplementy, na wszystko to co mi mówił.Wiem tylko tyle mogłam mu w tej chwili powiedzieć, ale tak naprawdę już niczego nie wiedziałam. - Może się przejdziemy?? - zaproponował - A nie powinieneś pomagać ojcu? - zapytałam unikając jego wzroku.W tym samym czasie poczułam na sobie czyjś wzrok, odwróciłam się i zbladłam, to był on.Patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami a jego wzrok mnie paraliżował. Wiedziałam, że w tej chwili zrobiłabym wszystko o co by mnie poprosił. - Cześć Jarku - zawołała Ania całując go w policzek.Nasze oczy spotkały się a ja zobaczyłam w nich coś dziwnego, coś czego nigdy wcześniej nie widziałam.Zazdrość?? nie to była bardziej tęsknota. - Co wy tu robicie? - zapytał Jarek uśmiechając się do mojej przyjaciółki - Postanowiliśmy się przejść, może dołączycie do nas? - zaproponowała Jarek zgodził się a w jej oczach zobaczyłam iskierkę nadziei.Spojrzałam w błękitne oczy nieznajomego i zamarłam.Poczułam coś dziwnego, niepokój, strach? Boże ja się go bałam?? Nie, nie jego a siebie.Musiałam mocno się hamować, by nie rzucić się mu w ramiona.Chłopaki bardzo dobrze się dogadywali i szli przodem a ja szłam w milczeniu za Anią. - Dobrze się czujesz? - usłyszałam głos przyjaciółki - To on, to ten chłopak - powiedziałam w końcu jak najciszej umiałam.Ania spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, ale mi nie było do śmiechu.Przeciwnie bardzo się bałam tego co za chwile się wydarzy.Problem polegał na tym, że ja sama nie wiedziałam jak mam się zachować i czy uda mi się mu oprzeć.- Czemu tak nagle uciekłaś? - zapytał Brajan - Nie uciekłam.Po prostu musiałam już iść - powiedziałam drżącym głosem - Jesteśmy już - zawoła Jarek a ja byłam mu wdzięczna, że przerwał naszą rozmowę.Zatrzymaliśmy się w moim ulubionym miejscu nad małym jeziorem. - Może przyjedziemy tu jutro pod namiot?? - zaproponował Jarek.Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.Tylko mi nie było to na rękę. - Mam gitarę mogę zabrać - powiedział Brajan Spojrzałam na niego a on się do mnie uśmiechnął - Jeżeli chcecie - powiedział patrząc mi prosto w oczy.Ja nie chciałam, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać.Co miałam powiedzieć? Przeszkadza mi obecność Brajana, bo boję się być przy nim?? Muszę walczyć sama z sobą by nie rzucić mu się w ramiona?? że jestem w nim zakochana? nie mogłam tego zrobić. - Jak chcesz - odpowiedziałam chłodnym tonem.Poczułam na sobie kilka par oczu i spuściłam wzrok.Ania podeszła do mnie i szturchnęła mnie w ramie a ja próbowałam unormować oddech. - Kotku wszystko w porządku? - zapytał Jarek obejmując mnie w tali Moje i Brajana spojrzenia się spotkało a chłopak posłał mi najładniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. - Tak kochanie wszystko dobrze - szepnęłam wyrywając się z objęć Usiadłam na ławce i resztę spotkania przemilczałam.Chłopaki uzgadniały jutrzejszy wyjazd a ja próbowałam się uspokoić.Od czasu do czasu czułam na sobie wzrok chłopaka. - My już pójdziemy - powiedziałam patrząc w oczy Jarkowi - Same? - zapytał Jarek obserwując raz mnie raz Anię. - Ja ich odprowadzę, bo mi jakoś zimno się zrobiło - usłyszałam.Ania uśmiechnęła się a ja już wiedziałam co ona kombinuje. - Ja jednak zostanę jeszcze trochę - usłyszałam jej cichy głos.Spojrzałam na nią i posłałam jej piorunujące spojrzenie. - Może się też dasz namówić? - usłyszałam głos chłopaka - Wybaczcie zimno mi - powiedziałam przepraszająco - To ja ją odprowadzę - usłyszałam zamykając oczy Kiwnęłam głową i pożegnałam się ze wszystkimi.Spojrzałam na Brajana i ruszyliśmy w stronę domu.Zapowiadał się długi spacer. - Może chcesz moją kurtkę? - zapytał podchodząc na tyle blisko, że poczułam jego ciepły oddech.Kiwnęłam głową nie odzywając się.Bałam się, bałam się cokolwiek powiedzieć by nie wpaść mu w ramiona.Nada nie mogłam uwierzyć, że idę z chłopakiem, który we śnie doprowadza mnie do szaleństwa.Zatrzymaliśmy się a ja spojrzałam na niego i zaraz tego pożałowałam.Nasze oczy spotkały się a ja zatonęłam w błękicie jego oczu. - Co ja Ci zrobiłem? nawet mnie nie znasz a już jesteś do mnie uprzedzona - powiedział biorąc mnie w ramiona.- Co ty robisz? zwariowałeś? puść mnie i to już!! - rozkazałam drżącym głosem.Jednak on mnie nie puścił.Zamiast iść w stronę domu skręciliśmy w opuszczoną alejkę. - Co ty wyprawiasz? Brajan! mieliśmy iść do domu! zimno mi! - krzyczałam.Chłopak oparł mnie o ścianę starego budynku i oparł się ramieniem uniemożliwiając mi drogę ucieczki. - Co ty wyprawiasz? zwariowałeś?!! - krzyczałam W głowie miałam całkowity mętlik.Dopiero teraz oprzytomniałam i zdałam sobie sprawę, że jestem sama na sam w alejce z chłopakiem, którego wcale nie znam i nawet gdyby chciał coś zrobić, nie miałabym szans by mu uciec.W duchu przeklinałam się za brak odpowiedzialności i zastanawiałam się, co ja w ogóle wyprawiam.Problem polegał na tym, że ja nie chciałam by przestał.Nie chciałam by puścił mnie z objęć.Chciałam tego i wiedziałam, że cokolwiek by zrobił nie odmówiłabym mu.I to przerażało mnie jeszcze bardziej. - Puść! - krzyczałam coraz to bardziej drżącym głosem.Po chwili nasze usta połączyły się a ja straciłam kontakt z rzeczywistością.Nie wiedziałam co się dzieje, ale pragnęłam by ten pocałunek trwał wiecznie.Prawda była, że całował lepiej niż w śnie.Po chwili gwałtownie odskoczył patrząc na mnie z przerażonymi oczami. - Co my robimy? tak nie wolno.Ja, ja naprawdę cię przepraszam - powiedział kucając na środku alejki. Ja nadal stałam oparta o ścianę próbując złapać oddech.On kucał patrząc smutnym wzrokiem w przestrzeń.Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu a w jego oczach dostrzegłam łzy. - Przepraszam, to nie powinno się wydarzyć - powiedział zapłakanym wzrokiem Spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi.Nie spodziewałam się takiej reakcji. - Czemu? - zapytałam zaskoczona - Ja mam od dwóch latach dziewczynę, zaręczyliśmy się miesiąc temu.Wiem co sobie o mnie pomyślisz, ale ja naprawdę nigdy jej nie zdradziłem.Zawsze liczyła się tylko ona, kochałem ją, nadal kocham.Ale przy Tobie jest inaczej.Nie wiem co się ze mną dzieje - powiedział a w jego oczach dostrzegłam zagubienie - Ja nie żałuje - powiedziałam.Parę minut później chłopak wstał i ruszyliśmy w stronę powrotną.Całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy.Kilkanaście minut później byliśmy przed moim domem. Stanęliśmy na przeciwko siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy, jego spojrzenie było jakieś zimne, przygaszone.Nie było tego blasku co nad jeziorem. - Ja naprawdę Cię przepraszam. Obiecuje, że to się nie powtórzy - powiedział smutnym głosem.Zbliżyłam się do niego czując woń jego perfum i pocałowałam go w policzek na pożegnanie. - Dzięki, że mnie odprowadziłeś.Dobranoc - szepnęłam wchodząc do mieszkania - Iza! - usłyszałam jego głos, lecz nie odwróciłam się.Weszłam do mieszkania zamykając za sobą drzwi.Oparłam się o stare brązowe drzwi i poczułam parę kropel łez spływających po policzku.Poczułam na sobie czyjś wzrok, otworzyłam oczy i zobaczyłam zatroskaną twarz mamy. - Stało się coś? - zapytała opierając się o ścianę - Nie ważne.Idę do siebie - powiedziałam bez słowa ją mijając.Zamknęłam się w pokoju, wyciągając telefon z kieszeni.Miałam jedną nie odebraną wiadomość od nie znanego numeru: Przepraszam przeczytałam. Rzuciłam telefon na fotel a sama położyłam się na łóżku.Tej nocy nie spałam.Starałam się nie zasnąć, bo bałam się, że znów zobaczę go w śnie.

 

Tej nocy nie spałam.Leżałam bezwładnie wciąż patrząc się w jeden punkt sufitu.Bałam się, bałam się zasnąć bo kolejnego snu o nim mogłabym już nie wytrzymać, nie rozumiałam go.Ja nie żałowałam naszego pocałunku mimo tego, że miałam chłopaka tak jak on.Czemu ja się w nim zakochałam? czemu to nie Jarka tak kocham? i czemu tak dziwnie zareagowała Ania, wydawało mi się, albo czuła coś do mojego chłopaka, nie to przecież nie możliwe! Boże zapomniałam przecież dziś idziemy pod namioty.Cała noc obok Brajana, zapowiadało się cudownie.Mimo mojej walki zasnęłam.Obudziłam się zalana łzami, rozejrzałam się nerwowo po pokoju, ale był pusty.Moim zaspanym wzrokiem szukałam chłopaka ze snu, lecz jego nie było.Usiadłam zaspana na łóżku i rozmyślałam.Tej nocy sen był inny niż zwykle, chłopak o tak błękitnych oczach chciał powiedzieć mi coś ważnego i właśnie w tym momencie się zbudziłam.Nie czułam smaku jego ust, nie czułam tego bezpieczeństwa co zawsze, coś się działo a ja nie wiedziałam co.Zadzwoniła moja komórka, to był Jarek. - Cześć kochanie.Może masz ochotę na mały spacer? - zapytał - Może później - odpowiedziałam Nie miałam ochoty na żadne spacery a już na pewno nie na noc w namiocie obok Brajana, zastanawiałam się jak skutecznie wymigać się od tego wyjazdu, ale nic realnego nie przychodziło mi do głowy.A może ja po prostu nie chciałam??Może jakaś część mnie chciała tam iść i spotkać się z tym zakazanym chłopakiem? Spojrzałam na zegarek była siedemnasta.Siedzieliśmy z Anią na murku nie daleko parku a ja już cieszyłam się, że wyjazd odwołany.Rozmowę z przyjaciółką przerwały mi gwizdy chłopaków.Spojrzałam w lewą stronę a po pasach uśmiechnięci szli oni. Brajan niosący ciężką torbę zapewne z alkoholem w świetle słońca prezentował się jeszcze lepiej. - Cześć dziewczyny - przywitali nas pięknym uśmiechem Rzuciłam im oschłe cześć i przywitałam się z nadchodzącym Jarkiem - Witaj skarbie - powiedział czule mnie obejmując Przytuliłam się do niego, wciąż zerkając w stronę kolegi. - No zakochańce musimy iść - usłyszeliśmy Wzięłam ciężką torbę i pomału ruszyliśmy w kierunku jeziora. - Pomóc ci? - zapytał Brajan zatrzymując się obok mnie - Poradzę sobie - szepnęłam Mimo moich sprzeciwów Brajan zabrał ode mnie torbę a ja byłam mu wdzięczna, bo nie miałam już siły jej nieść.Nie zawiązałam buta i w efekcie przewróciłam się rozwalając sobie kolano. - Nic ci nie jest? - zapytał podchodząc bliżej mnie - Boli - szepnęłam siadając na wilgotnej trawie.Po chwili całą grupa stanęła na przeciwko mnie, zadając głupkowate pytania.Tylko na twarzy Jarka zobaczyłam irytację. - Prosiłem byś zawiązała te buty - powiedział gniewnym tonem Brajan spojrzała się na niego i zacisnął pięść, ale nic nie powiedział.Chyba nie tylko chłopakowi nie podobała się jego uwaga, bo kilka par oczu skierowała się w stronę Jarka. Chłopak usiadł na przewróconym drzewie i zapalił papierosa. - Może byś wziął ode mnie te bagaże? - powiedziałam z irytacją w głosie - To se je weź - usłyszałam Brajan podszedł do mnie i drugi raz zabrał ode mnie ciężkie torby a ja próbowałam ukryć łzy.Nie rozumiałam co się stało, że w ciągu jednej chwili mój chłopak aż tak się zmienił.Nie rozumiałam tego, bo jeszcze wczoraj był opiekuńczy i troskliwy a dziś kompletnie się mną nie interesował. Brajan podszedł jeszcze bliżej mnie i delikatnie musnął mojej ręki. - Przepraszam - usłyszałam jego cichy głos Kiwnęłam głową i nie odezwałam się do niego.Nie chciałam by ktokolwiek dowiedział się o tym co się stało.Po paru minutach byliśmy już na miejscu. - Idę się położyć - powiedziałam kończąc rozkładająć namiot Chłopak nawet nie zwrócił na mnie uwagi, popijał kolejne już piwo i w najlepsze rozmawiał z Olą a ona go uwodziła!Nie mogłam w to uwierzyć moja przyjaciółka flirtowała z moim chłopakiem.Weszłam do namiotu i usłyszałam wibrację telefonu, odebrałam i zamarłam. - Cześć - usłyszałam znajomy głos. Wzięłam głęboki wdech, by unormować oddech.Trzymałam telefon w drżącej dłoni i nie mogłam się uspokoić.Mimo, że nie widziałam jej długich siedem lat, wciąż pamiętałam głos Samanty. - Sam to Ty? - zapytałam drżącym głosem - Tak kochanie - odpowiedziała Miałam tyle pytań, które chciałam jej zadać, tyle spraw o których chciałam z nią pogadać, tyle sytuacji o której chciałam jej opowiedzieć, tyle łez przez nią wylanych. - Izo jesteś tam? - usłyszałam załamany głos siostry Izo.Wciąż pamiętałam jak tak do mnie mówiła, wciąż pamiętałam nasze zabawy, wszystkie wygłupy.Gdy Samanta wyniosła się z domu, nie rozumiałam czemu to zrobiła.Przecież byłam zbyt mała by to zrozumieć, przez kilka lat obwiniałam siebie. - Jak rodzice? - usłyszałam Rodzice pss może i jej bo na pewno nie moi.Od dawna przestali interesować się moim życiem a może po prostu to ja przestałam im cokolwiek mówić?Tak wciąż obwiniałam ich o wyprowadzkę siostry. - Sama ich zapytaj - szepnęłam rozłączając się Położyłam się na materacu, roztrzęsiona tym telefonem.Wciąż patrzyłam się w mały ekranik, który nadal nic nie pokazywał.Już od paru minut ze sobą nie rozmawialiśmy a ja nadal w głowie miałam jej słowa.Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że ja bardzo za nią tęsknię, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.Po paru minutach leżenia w ciemnym namiocie, poczułam czyjś ciepły oddech.Obok mnie stała sylwetka chłopaka. Nie byłam pewna, ale to był chyba Brajan. - Jarek to Ty? - zapytałam - Nie, to tylko ja - usłyszałam cichy głos Brajana Miałam rację, to był On.Zapadła absolutna cisza, miałam wrażenie, że czas się dla nas zatrzymał. - Co ty tu robisz? - szepnęłam - Chciałem sprawdzić jak się czujesz - odpowiedział Zamarłam.Jego cichy głos był dla mnie ukojeniem.Nie odpowiedziałam, bałam się słów, bałam się, że jeżeli cokolwiek mu odpowiem, nie wytrzymam i wybuchnę.Usłyszałam zbliżające się kroki, nasze serca przyspieszyły a ciała zadrżały.Poczułam ciepło jego ramion, zamknęłam oczy i zatonęłam w jego objęciach.Wciąż trzymał mnie objętą w tali a nasze ciała drżały. - Ja naprawdę Cię za tamto przepraszam - szepnął Zamknęłam ponownie oczy by powstrzymać łzy.Doskonale wiedziałam, że nie powinniśmy, ale tak trudno było mu odmówić. - Brajan cicho - szepnęłam błagalnym głosem Nie chciałam by mnie dłużej ranił, on nic nie rozumiał, przecież ja tak bardzo go kochałam i to nie od tej chwili, gdy mnie po raz pierwszy pocałował.Zakochałam się w nim pół roku temu, gdy pierwszy raz zobaczyłam go w śnie.Poczułam ciepło jego oddechu a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. - Powinieneś już iść - szepnęłam - Powinienem, ale nie chcę.Zrozum ja po prostu nie wiem co się ze mną dzieje - szepnął - Ale ja - nie dokończyłam Brajan podszedł i pocałował mnie, po chwili znów wystraszony błyskawicznie odskoczył a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć. - Idź już proszę - szepnęłam błagalnym głosem - A chcesz tego? - zapytał - Ty nic nie rozumiesz! - krzyknęłam wybuchając płaczem - Masz rację nie rozumiem tego co jest między nami.Nie rozumiem swoich uczuć i tego silnego uczucia, które do Ciebie czuje - szepnął wychodząc z namiotu. Chciałam zatrzymać go, poprosić by poczekał, wytłumaczyć mu, ale nie mogłam się ruszyć. Stałam w absolutnej ciemności wciąż słysząc słowa, które dudniły mi w uszach. Co miał na myśli i czego chciał?? nie wiedziałam.Stałam zastanawiając się nad znaczeniem jego słów, gdy usłyszałam czyjeś kroki, odwróciłam się pewna, że to on. - Dobrze, że się wróciłeś musimy ze sobą porozmawiać - powiedziałam speszonym głosem - Porozmawiać o a czym? - usłyszałam szyderczy głos Jarka Zamilkłam zastanawiając się jak mam wybrnąć z tej sytuacji.Co miałam mu powiedzieć?? nie do ciebie były te słowa?? chciałam porozmawiać z Brajanem?? Dobrze wiedziałam, że nie mogłam tego zrobić. - No o dzisiejszym twoim zachowaniu - skłamałam - Oj daj spokój dziewczyno! - powiedział zdenerwowanym głosem Rozebrał się i położył na kocu.Nie wiedziałam co mam zrobić, dłuższą chwile stałam obserwując zaskakujące zachowanie Jarka i wciąż zastanawiałam się, gdzie podział się ten czuły i wrażliwy chłopak. - Nie idziesz spać? - zapytał a ja poczułam od niego woń alkoholu Położyłam się obok niego, odwracając do niego plecami.Nie odezwałam się do niego słowem.Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę, bo wiedziałam, że dziś i tak się nie dogadamy.Długo nie mogłam spać, przewracałam się z boku na bok, wciąż słysząc pod nosem uwagi Jarka.Wkurzona jego ciągłym marudzeniem, ubrana w króciutką koszule nocną wyszłam z namiotu i skierowałam się w stronę Jeziora.Weszłam do wody czując pod stopami błoto i drobne kamienie.Zimna woda schłodziła moje ciało powodując przyjemny, chłodny dreszcz.Usłyszałam zbliżające się w moją stronę kroki, poczułam niepokój i postanowiłam wyjść z wody, ale kroki nagle przyspieszyły. Poczułam ogarniający mnie strach, chciałam uciekać, ale nie wiedziałam gdzie.Nie znałam jeszcze tak dobrze tych okolic. - Zaczekaj! - usłyszałam znajomy głos Odwróciłam się i nabrałam głęboki wdech. -To ty - powiedziałam drżącym głosem - Nie powinnaś być tu sama.Tym bardziej, że nie jesteśmy tu sami.Obok nas zatrzymała się grupka pijanych chłopaków.Tym razem to byłem ja, ale nie musiałaś mieć tyle szczęścia - powiedział zdenerwowanym głosem - Daj spokój nic się nie stało - powiedziałam machając ręką - A swoją drogą co z niego za chłopak skoro puścił Cię tu samą?! - jego głos był coraz bardziej zdenerwowany Podeszłam do niego próbując załagodzić sytuację.Chciałam go złapać za rękę, przytulić, uspokoić, ale on odepchnął mnie.Jego spojrzenie było zimne i puste.Czasami aż mnie przerażał. - Brajan przepraszam - szepnęłam ledwo słyszalnym głosem - Nie Izo to ja Cię przepraszam.Po prostu, po prostu nie potrafiłbym sobie wybaczyć gdyby coś Ci się stało.Nie rozumiem tego, ale za Ciebie oddał bym życie - powiedział Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę niedalekiego lasu.Szliśmy spacerkiem rozmawiając o nie istotnych sprawach.A czas się po raz kolejny dla nas zatrzymał. Nie sądziłam, że czyjaś obecność może być dla człowieka aż taka ważna.Przy nim wszystko inne przestawało mieć znaczenie.Kochałam go.Księżyc odbijał się w jeziorze a my siedzieliśmy na wilgotnej trawie i obserwowaliśmy spadające gwiazdy.Spojrzałam na jego prawą rękę a zegarek wskazywał trzecią trzydzieści. Pomału musieliśmy wracać, bo jeszcze chwile i będzie świtać.Nie chcieliśmy, by ktokolwiek przyłapał nas na wspólnym spacerze.Chociaż tak bardzo nie chcieliśmy, musieliśmy wracać do swoich namiotów. - To dobranoc - szepnęłam całując go w policzek Brajan złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie namiętnie całując.Jego usta idealnie pasowały do moich a ja zapomniałam po co tu jestem.Nagle przed moimi oczami ukazało się wspomnienie ostatniego pocałunku i jego słów.Ja ją kocham...W sercu poczułam ból.Odsunęłam się od niego i bez słowa weszłam do namiotu.Jeszcze przez parę chwil widziałam jak Brajan stoi obok mojego namiotu i czeka.Nie wiedziałam za czym i ile to trwało, ale po kilku minutach usłyszałam jak odchodzi.Położyłam sę obok Jarka i zamknęłam oczy, walcząc sama z sobą by zasnąć. Obudził mnie śmiech pochodzący z namiotu obok.Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok mnie Brajana. Chciałam zapytać co tu robi i gdzie reszta, ale chłopak ja kby odgadnął moje myśli, pierwszy się odezwał. - Twój chłopak pojechał z reszta po piwo, bo wczoraj wypili wszystko -szepnął nie spuszczając ze mnie wzroku - Zostawił mnie tu samą? - zapytałam z niedowierzaniem - No nie samą, ze mną - szepnął urażony - Przepraszam wiesz o co m chodzi - powiedziałam usprawiedliwiając się - Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć - powiedział poważnym głosem - Co takiego? - zapytałam - Ostrzegam to nie będzie dla Ciebie miłe - usłyszałam jego współczujący ton Spojrzałam na Brajana uważnie mu się przyglądając.Jego błękitne oczy stały się teraz prawie niebieskie a jego głos był zimny i poważny.W głowię miałam tylko jedną myśl: Co takiego chce powiedzieć mi Brajan? już przygotowywałam się na najgorsze, ale tego co usłyszałam, po prostu się nie spodziewałam.Usiadłam na zimnej trafie patrząc w przestrzeń, wciąż słowa chłopaka dudniły mi w uszach a ja zastanawiałam się, czemu niczego nie zauważyłam? czemu byłam taka głupia i naiwna? czemu dawałam się aż tak oszukiwać?? nie, nie mogłam uwierzyć, że mogli mi coś takiego zrobić.Z jednej strony w sumie czułam ulgę bo nie musiałam dłużej udawać miłości do Jarka, ale z drugiej to tak bardzo bolało.Przecież nic nie boli tak bardzo jak zdrada najlepszej przyjaciółki.Gwałtownie wstałam z zimnej trawy i poszłam prosto do namiotu przyjaciółki. Pół godziny później przyjechali z alkoholem. - Musimy porozmawiać! - powiedziałam zdenerwowanym głosem Ania spojrzała na mnie a ja unikałam jej wzroku.Przyjaciółka chyba domyśliła się o co chodzi bo zaczęła nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu Jarka - Cześć kochanie! Co się stało? - zapytał obejmując mnie w tali Dałam mu w twarz a kilka par oczu spojrzało się w moją stronę.Z daleka usłyszałam śmiechy pijanych chłopaków. - Wiem o was! - krzyknęłam na całe gardło Ania próbowała się bronić, tłumaczyć, ale ja jej nawet nie chciałam słuchać.Nie patrząc na nic pobiegłam przed siebie.Zatrzymałam się kilometr dalej i usiadłam na wielkim kamieniu.Nie mogłam wytrzymać tego wszystkiego i popłakałam się.Tak, przy nich robiłam wszystko, by być twarda i nie dać im tej satysfakcji zranienia mnie, ale teraz nie musiałam udawać.Pragnęłam by był tu Brajan, ale go nie było.Nie miał szans trafić tu w sam środek jakiś krzaków i drzew.Tak ukryłam się tu wierząc, że w tym miejscu jestem bezpieczna i byłam aż do czasu, gdy przypomniałam sobie o ich zdradzie.Może i schroniłam się przed ludźmi, ale nie przed bólem.Na to nie było lekarstwa.Poczułam przyjemny powiew świeżego, zimnego powietrza i nagle ogarnął mnie spokój.Wstałam i pewnym krokiem wróciłam do towarzystwa.Postanowiłam jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z Anią.Jarek w tamtej chwili przestał dla mnie istnieć, ale szkoda mi było tak po prostu przekreślać kilkanaście lat przyjaźni, nawet jeżeli to ona ją rozwaliła. Chłopaków można mieć kilku, prawdziwą przyjaciółkę jedną.Nie wiem czemu, ale najbardziej na wyjaśnieniu tego z nią mi zależało.Szłam pewnym krokiem w stronę namiotów i nagle parę metrów przed namiotami się zatrzymałam.Ania w najlepsze bawiła się z moim byłym już chłopakiem, pewnie nawet nie zauważając mojego zniknięcia.Tylko Brajan ucieszył się na mój widok, dla reszty w tym momencie byłam pewnie tylko tą, która psuje im dobą zabawę.Nie mogłam już tego znieść.Chciałam jak najszybciej uciec stamtąd i znów ukryć się w moim bezpiecznym miejscu, ale dostrzegł mnie Brajan. - Zaczekaj! - krzyknął na całe gardło W tym momencie poczułam na sobie wzrok Jarka i Ani.Towarzystwo przypomniało sobie o moim istnieniu i właśnie zmierzali w moja stronę.Chciałam uciec, ale zatrzymałam się.To nie ja jestem tu winna i to nie ja powinnam uciekać, tylko oni! Tak, to oni powinni się wstydzić tego co zrobili a nie ja! wmawiałam sobie.Znów odzyskałam pewność siebie, ale wystarczyło jedno spojrzenie Jarka czy Ani bym znów czuła się winna tego co się stało, bym znów straciła całą pewność siebie i poczuła się taka malutka. Brajan spojrzał na mnie a w jego oczach wyczytałam dasz rade, wierzę w Ciebie, nieśmiało uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech. - Przepraszam, nie wiem jak do tego doszło - tłumaczył się Jarek - Jak doszło? po prostu przespałeś się z Anią - odpowiedziałam Ania naburmuszyła się na mnie i spojrzała zakochanym wzrokiem na Jarka a ten po prostu, nie zwracał na nią uwagi.Wyglądało na to, że to mnie chce odzyskać a nie ją. Niestety na to, było już zdecydowanie za późno. - Nie udawaj takiej świętej! Przecież nigdy nie kochałaś Jarka! Dla ciebie liczył się tylko chłopak ze snu! - wykrzyczała mi to w twarz Nic nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej ironicznie i po prostu ruszyłam przed siebie, opuszczając te całe pijane towarzystwo.Usłyszałam za sobą przyspieszone kroki, odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą pijanego Jarka. - To prawda? - zapytał chwiejąc się na nogach - Przepraszam - przyznałam się, bo nie było dłużej sensu kłamać Jarek spojrzał na mnie takim wzrokiem, że po raz kolejny to ja poczułam się winna całej tej sytuacji.No tak, przecież częściowo byłam wina, ale to nie ja go zdradziłam z jego najlepszym przyjacielem. - Czemu mi tego nie powiedziałaś? - zapytał ze łzami w oczach - Bo nie chciałam Cię zranić - odpowiedziałam Jarek spojrzał na mnie a ja poczułam jak wielki ciężar spada mi z piersi. - No cóż możemy chociaż zostać przyjaciółmi? - usłyszałam jego przygnębiony głos Pokiwałam głową a on objął mnie ramieniem i mocno przytulił.CDN

 

źródło: https://lol24.com/opowiadania/milosne/on-chlopak-ze-snu-cz2-5551

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania