Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
✂☠ On i on | one-shot
Krople bezlitosnej wody liczyły upływający czas. Dokładnie jedno kapnięcie na cztery i dwie trzecie sekundy. Umywalka od uderzeń niewyżytych nastolatków w niektórych miejscach była popękana. Z odpływu unosił się obrzydliwy odór szczochów i zgnilizny. Przy tym przestarzałym zlewie nie było lustra. Młode ręce trzęsły się niemiłosiernie, gdy nienaturalnie ciężkie ciało wywoływały napór na nie. Tłumaczył sobie, że wszystko jest w porządku. Może już wrócić do klasy. Odbił się od umywalki, o którą się opierał. Jego nogi chaotycznie ruszały się po brudnych płytkach. Nie był w stanie złapać równowagi. Oddech miał płytki i przyśpieszony. Cudem udało mu się zrobić krok w przód i już musiał się czegoś złapać. Tym razem lustro znalazło się w zasięgu jego wzroku. Nie obchodziło go w tej chwil to, że ściany, których dotyka, prawdopodobnie nikt nigdy nie sprzątał. Przyłożył do nich policzek, aby go schłodzić. Ślina wypływała z jego ust, a on próbował opanować wdechy. Zamknął oczy i przestał myśleć o tym. To on. On i on. On się go boi, a on go nęka. Gdy uspokojony otworzył oczy, ujrzał w lustrze jego. Przewrócił się o własne nogi i zapragnął krzyczeć. Ale nie mógł. On go powstrzymywał. Musi zawsze za nim chodzić i prześladować go. Te jego pierdolne szepty. On mu rozkazuje. Nie chce tego. Zerwał się na równe nogi i zamknął w jednej z kabin. Śmierdziało tam jeszcze bardziej, ale było cicho. Nogi miał szeroko rozstawione, a łokcie usadowił na kolanach, z kolei twarz ukrył w dłoniach. Wszystko jest w porządku. Ma wszystko pod kontrolą. Trzask! Ślizg! Ktoś uderzał dłonią o drzwi i pozwolił, aby się po niej prześlizgnęła. Okropny dźwięk. Przegryzł swoją wargę. Po brodzie powoli spłynęły skromne krople krwi. Trzask! Trzask! Ślizg! Zebrało mu się na wymioty. Zaczął drapać się po rękach. Hahaahaaaa! Gdy rozległ się śmiech wbił paznokcie głębiej. Kawałki skóry spadały na oszczaną podłogę w towarzystwie szkarłatnej cieczy, która w moczu zmieniała się w jasnoczerwone gwiazdki. Hah-!
- Zamknij mordę! - warknął, kopiąc w drzwi. - Spierdalaj, rozumiesz!? - Nastała chwila ciszy, przez którą wątły uśmiech wkradł się na jego przemęczone oblicze. Cień nadziei.
- Jak tam twoje larwy? - głos identyczny jak jego odezwał się z drugiej strony.
Przerażony spojrzał na swoje podrapane ręce. Pod skórą coś nieznacznie się ruszało i to coraz szybciej. Jego oddech przyśpieszył się dramatycznie. Szukał czegokolwiek, czym mógłby rozciąć sobie rękę. Oderwał kawałek metalu z przyrządu, trzymającego papier. Łatwo było go zdobyć, ponieważ przeżył wiele pokoleń agresywnej młodzieży. Wbił go w przedramię. Nie czuł bólu - po prostu był teraz najmniejszą przeszkodą. Zwymiotował żółcią, nim zdążył wyciągnąć swoją broń. Nie przetarł nawet twarzy. Powoli, lekko dłubiąc żelastwem wydobył to z ręki. Kolejny raz zwymiotował, gdy fala krwi wypłynęła na zimną podłogę. Wśród niej były trzy, białe robaczki. Ruszały się chaotycznie jakby próbowały uratować się przed śmiercią. Zemdlał bardzo szybko, twarzą w zabójczą mieszankę na ziemi. On umarł, ale on przeżył. Podniósł się cały przemoczony i śmierdzący. Z uśmiechem na ustach opuścił męską łazienkę na drugim piętrze.
Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania