Ostatnie tango

"teraz kiedy wiemy

że potężne grawitacje naprawdę zwalniają czas

za późno by wracać

 

gdy godziny odciskają się latami

a słowa przenikają mimo próżni

boli brak dodatkowych wymiarów

 

spotkajmy się na granicy snu

tam gdzie jeszcze lekko mrowią palce

a niewiara przestaje mieć znaczenie

 

centymetr poniżej Twojej skroni"

 

Leżał przede mną wiersz. Nie taki ekranowo – ulotny, którego może zabić byle skok napięcia czy fałszywy impuls w komputerze, ale namacalny, na kartce papieru. Można go dotknąć, powąchać, przytulić policzek do śliskiej powierzchni i wdychać. Albo spopielić w ogniu wydarzeń i czasu lub zamknąć w koszu, zmiętego w kulkę przez zbyt dokładną sprzątaczkę.

To był wiersz Magdy. Specjalnie napisany dla Piotrusia.

Wersy wrzały emocjami, bólem, miłością. I rezygnacją niemożności. Takie rzeczy czyta się naprzemiennie. Góra – dół, w huśtawce nastrojów i tęsknot.

Trwała zagrożona ciąża kochania niedotykalnego.

Po arteriach tętnic i żył krążył chemiczny neutralizator w kapsułkach, którymi mnie faszerowano. Poprzez naczynia włosowate, środek docierał do każdej komórki ciała, rozbrajając, tkwiące w nich mikro-ładunki, gotowe do eksplozji. Tykające bomby mogły wybuchnąć w każdej chwili i wynieść do niej z siłą jądrowego odrzutu.

Właśnie tego nie wolno było zrobić. Właśnie dlatego potulnie łykałem tę truciznę, która miała za zadanie ją zabić. Czyli mnie też. Zostawić pustą skorupę niespełnienia, która będzie chodziła, mówiła, ale już nic nie będzie czuła.

I nawet może wyglądać tak samo, jak przed jej istnieniem.

W oknach kraty, a za nimi potulny pan mrok. Przylepiający się do niewielkich wspomnień i malutkich marzeń. Głaszczący ciemną ręką, ból, i podający ze zrozumieniem w oczach, napar z melisy i ukojenia.

Jednak strasznie boli, panie mroczny doktorze.

Warknęły werble szpitalnej codzienności.

Przyszli we trzech. Przysiedli na łóżku, gniotąc swoje nakrochmalone kitle. Konsylium. Zadają pytania, na które nie ma odpowiedzi. Do dupy z takimi lekarzami. Kolejne medyczne terminy, nazwy nowych leków, ustalanie przebiegu terapii.

Poszli.

Na korytarzu słyszał rosnący gwar, takich jak on, pacjentów. Chorych na miłość.

Zamknąłem oczy i położyłem dłoń na kartce.

Palce prześlizgnęły się pomiędzy literami. Po chwili znalazłem się w mlecznej przestrzeni, zawieszony bez ciążenia. Gdzieś wysoko w górze kłębiły się światy. Mieszające się w pozornym bezładzie, galaktyki, czarne dziury, czerwone karły i białe olbrzymy. Węzły newtonowskich i einsteinowskich równań spajały ten chaos. Czasoprzestrzeń czujnym okiem śledziła grę, nie dopuszczając do odstępstw od odwiecznych zasad.

Ona tam jest. Wiedziałem to, czuł em. Uwięziona między wymiarami, makrokosmosem i liniami przeznaczenia, pewnie woła bezgłośnie moje imię. Otwiera z wysiłkiem usta i nic. A ja słyszę. Trzeba wejść i ratować.

Wirujące bezładnie, litery wiersza zaczęły układać się pod nogami w schody, prowadzące na górę. Zacząłem wspinaczkę. Co chwila przystawałem, opierając dłonie o uda i ciężko dysząc. Cholerne papierosy.

Ale zbliżałem się powoli do szaleństwa wirujących zjawisk. Jeszcze tylko parę stopni...

 

Trzasnęły o ścianę otwierane drzwi. Zadzwoniła źle zamocowana szyba. Śliczna była ta pielęgniarka w króciutkim fartuszku, który w bardzo niewielkim stopniu przesłaniał kształtne uda. Uśmiech też miała czarujący.

- Panie Piotrze. Czas na leki. Mamy trochę nowych, przepisanych dziś przez lekarzy. Jak minął dzień?

Otwarte na oścież skrzydło okienne uderzyło z hukiem o framugę. Po chwili otworzyło się znowu. Zafalowały rzęsy firanek.

Przeciąg.

Zabrał podstępnie kartkę, która zawirowała wściekle za oknem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 12

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (33)

  • Angela 09.09.2019
    Na teraz napiszę tylko, że jestem pod wrażeniem, ale to nie jest tekst na raz, należy go starannie przeczytać kilkukrotnie,
    przeżuć i pewnie za każdym razem znajdzie się w nim coś nowego. Jeszcze tu wrócę, ale wyspana.
  • puszczyk 09.09.2019
    W każdym razie misie - braciaki lub bogusie już som :)
  • Angela 09.09.2019
    O, też Cię pogłaskali?
  • puszczyk 09.09.2019
    Bo my się kochamy jak nic... :)
  • Angela 09.09.2019
    No, podglądałam wczoraj, jak bardzo...
    Dobranoc.
  • puszczyk 09.09.2019
    Hej
  • Tjeri 09.09.2019
    Czytałam i komentowałam nie raz. To teraz tylko powiem, że ten przeciąg to prawie romantycznie wyszedł. Ciekawe czy ten ktoś, komu "przeciąg" kartkę wwiał, to ją przeczytał (pewnie miał ubaw), czy raczej od razu w kosz poszła. Jak myślisz?
  • puszczyk 09.09.2019
    Teraz dopiero romantyzm odkryłaś?
    Zdanie autora, przeczytał.
  • Tjeri 09.09.2019
    Teraz mnie uderzył. Tak dla kontrastu.
    Jak przeczytał - to chyba jeszcze gorzej...
  • puszczyk 09.09.2019
    Tjeri Każdy czytelnik ma prawo do własnego zdania :)
  • Tjeri 09.09.2019
    puszczyk nio. A Ty jak myślisz?
  • puszczyk 09.09.2019
    Musiał przeczytać.
    To dobry wiersz i nikt nie da rady kazać mi usunąć :)
  • Tjeri 09.09.2019
    Tja. Ale ja o tego co kartkę ostatecznie dostał, pytam...
  • puszczyk 09.09.2019
    Piotruś to romantyczna sirota.
  • Tjeri 09.09.2019
    Ciekawe, czy ten co kartkę dostał też. Sądząc po fachu... Chyba nie. Chociaż...
  • zingara 09.09.2019
    Bardzo fajny tekst
  • puszczyk 09.09.2019
    Dzięki:)
  • Podoba mi się :)
  • puszczyk 09.09.2019
    Dziś był już takich "ciepłych klusek" nie napisał ;)
    Dzięks.
  • Tjeri 09.09.2019
    Zawsze możesz spróbować odtworzyć losy kartki... :D
  • puszczyk 09.09.2019
    Wiesz, jak jej żal... (((;
  • Tjeri 09.09.2019
    :))) byłoby ciekawe i bez kluch!
  • puszczyk 09.09.2019
    Nio?
  • kalaallisut 09.09.2019
    Mroczny pan doktor, rzęsy firanek i przeciąg ukradł wiersz, a tyle trudu...! Piękne.
  • puszczyk 09.09.2019
    Miło, jasna pani doktor ;)
  • IgaIga 09.09.2019
    Lektura w sam raz na to co za oknem:/
  • puszczyk 09.09.2019
    Nie wiem co masz za oknem, bo ja mam Francję.
    I nie jest źle.
  • IgaIga 09.09.2019
    Deszcz i burzę. Od rana.
  • refluks 09.09.2019
    Czytałam kiedyś.
    Ale i dziś też z przyjemnością.
  • puszczyk 09.09.2019
    Dzięki refluksjo.
    To ma już z pięć lat.
    Ewa, a tu jest ładnie.
  • Canulas 09.09.2019
    Mnie w tym wszytskim zastanawia drobiazgowość analityczna pacjenta. I nie, broń Boże, że zarzut czy cuś, ale postać dużo zauważa. Niby unurzon pomiędzy wymiarami. Elokwencja, kosmologiczne rozkminy w poetyckim ubranku, ale taki detal źle zamontowanej szyby przyfiluje.
    Taka wielotorowość obserwacyjna to detal, ale w obliczu podniesienia poprzeczki realizmu, godny pochwały.
  • puszczyk 09.09.2019
    Strasznie mi się wtedy bredziło, Can.
    Zdarza się. szczególnie z kolejnym upomnieniem dzięki braciaczkowi :)))
    Dwa dziady (w porywach tylko dwa i to jest w porządku).
  • puszczyk 10.09.2019
    I moim zdaniem to jest właśnie proza poetycka.
    Takie plątanie się pomiędzy wymiarami poezji i prozy, a tak naprawdę ani jedno, ani drugie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania