Ot co

– Przyjeżdża twoja chrzestna – powiedziała matka do Jurka.

– Co?

– Matka! Chrzestna! Przyjeżdża!!

Jurek miał na uszach słuchawki, z których sączyła się leniwie najnowsza płyta jego ulubionej trash metalowej kapeli. Zdjął je.

– Co się stało mamo?

– Przyjeżdża ciocia Lusia.

Jurek nie lubił swojej chrzestnej. Zawsze mówiła do niego jakby miał wciąż trzy latka. „Jureczek, mój malutki, di di di, be,be,be. Jaki ładny chłoptaś.” Chociaż zbierało mu się wtedy na wymioty, znosił to, gdyż ciotka Lusia zawsze dawała mu sporą kaskę.

– Kiedy? – zapytał.

– Dziś po południu.

– Sama?

Zapytał o to, gdyż czasem chrzestna zabierała swoją wnuczkę, Jagodę. Mmmm. Była to prawdziwa Jagoda. Miała już chyba teraz osiemnaście lat. Jurek nie wiedział właściwie jak dokładnie jest z nią spokrewniony, ale na tyle daleko, że nie przeszkadzało im to we wspólnych, nocnych zabawach, jak na przykład rozbierany poker.

– Chyba z Jagodą – odparła matka. – Chociaż mówiła, że ma jakąś niespodziankę, czy coś.

Jurek się ucieszył. Sama ciotka to tylko kasa. Ciotka z Jagodą, to…Jagoda. Mmmm.

– Dobra. Idę wziąć prysznic – powiedział do matki.

– Ja pójdę kupić alkohol. Jak myślisz, dwie skrzynki starczą?

– Weź jeszcze ze dwie kraty piwa. Wiesz jaka jest ciotka.

Chrzestna Jurka lubiła wypić. Nikt nie wiedział jak potrafiła utrzymać się na nogach, i w ogóle nie stracić przytomności, wlewając w siebie litry czystej, dojadając tylko do tego jakąś tajemniczą rosyjską zagrychę. Pracowała kiedyś na Syberii, w zakładach uboju bawołów syberyjskich. Zawsze opowiadała, że tam nauczyła się jak należy pić. Rzeczywiście była mistrzynią.

Rozległ się dzwonek.

– Są – powiedziała matka.

– Pójdę otworzyć – odparł Jurek poprawiając włosy.

Ciekawe jak wygląda Jagoda. Osiemnastka. Mmmmm.

– Jureczek, mój malutki – ciotka jak zwykle obśliniła go niemiłosiernie, ale poczuł jak zawsze wsuwaną w tylną kieszeń spodni gruba kopertę.

– Witaj ciociu – wydukał.

Za chrzestną wszedł do przedpokoju jakiś bardzo młody mężczyzna.

– A gdzie Jagoda? – zapytała matka Jurka.

– Tutaj – ciotka wskazała na mężczyznę.

Jurek z matką spojrzeli na siebie nic nie rozumiejąc.

– Oj Luśka, te twoje żarty – powiedziała matka.

– Przywitaj się Jagodzie.

– Cześć Jurek – odezwał się mężczyzna głosem Jagody i podał chłopakowi rękę.

– Bleeeeee – odskoczył chłopak. – Co to za heca?

– Nie akceptowałam siebie jako dziewczyny, ot co.

Jurek pobiegł w stronę otwartego okna i wyskoczył przez nie. Mieszkali na sto dwudziestym siódmym piętrze.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • nightwatcher 24.03.2015
    Ok. Teraz rozumię, że efekt zaskoczenia czytelnika pod koniec opowiadania to Twój styl po prostu. Pozdrawiam
  • Wena 24.03.2015
    Dzięki. Rozumiem. Pozdrawiam.
  • Ojapier**le... Kolejne z kategorii hardcore. No kopara opadła. Za szok 5
  • Shika 24.03.2015
    Wow... nie wiem co napisać...
  • Ktokolwiek 24.03.2015
    Słów mi zabrakło. Nieźle.
  • Una 24.03.2015
    Twoje prace są na prawdę...Wow. Zakończeniem potrafisz zaskoczyć i rozbawić czytelnika. Piąteczka. ;)
  • NataliaO 24.03.2015
    Bravo; 5:)
  • KarolaKorman 25.03.2015
    Mnie zaskoczyłeś już w połowie jak mama stwierdziła, że idzie po alkohol :)
  • BreezyLove 25.03.2015
    Racja, ja również byłam zaskoczona, gdy mama powiedziała, że idzie po alkohol w dodatku dwie skrzynki ;)
  • Zośka 05.04.2015
    Fajnie napisane, ale zakończenie dla mnie niefajne. 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania