Otwarcie sezonu

Nucia cichutko uchilyła drzwi wejściowe i wytknęła nos do mieszkania, wzrokiem poszukując lwa przedpokojowego. Nie mogąc go odnalezć, westchnęła z ulgi i weszła do mieszkania, rzucając torbę niedbale w kąt.

W mieszkaniu była aż przerażająco cicho. Skanikąd nie dochodził nawet najmniejszy szmer. Jedynym odgłosem było turkotanie pralki, która w domu, w którym mieszkała trójka dzieci, pracowała bezustannie.

Na domiar złego nawet trochę nie pachniało tak przez Nucię wyczekiwanym obiadem. Niemożliwe żeby czółonkowie rodziny Turszyńskich zrezygnowali z najważniejszego posiłku dnia.

Tak samo nieprawdopodobna wydawała się cisza. Zamyślona Nucia poszła do kuchni zrzucając przy tym kurtkę. Niełatwe przedsiębzięcie jeśli kurtka jest o dwa numery za mała.

W kuchni panowała taka sama cisza jak w reszcie mieszkania. Dziwne...

Nucia sięgnęła po telefon stacjonarny i szybko wykręciła numer do ciotki Oli. Ale odezwał się tylko głos sekretarki telefonowej. Z ciotką Madzią też nie miała więcej szczęścia. Ani Oliwka, ani Adaś nie odbierali swoich komórek. Klops!

A obiad pewnie będzie musiała zrobić sama, to narazie najważniejsze. Brzuch dawał już po sobie znać. Nie umywszy rąk (mamy nie ma w domu, nic się nie stanie), Nucia rzuciła się w stronę lodówki, lecz tam czekała na nią niemiła niespodzianka: lodówka była prawie całkowicie opróżniona, a na środkowej półce leżał liścik. Nucia od razu rozpoznała pismo mamy.

Mama wiedziała bardzo dobrze gdzie zostawić notatkę dla Nucia.

Kochana Nuciu,

Napewno dziwisz się, dlaczego nie ma nas w domu. Nie zastałaś też z pewnością Oli i Madzi.

Zaczniłmy od początku: Dziadek obudził się niedługo po Twoim wyjściu. Marudząc wstał i spojrzawszy przez okno, wbiegł w (jak na swój wiek) niesamowicie szybkim tempie do kuchni i oznajmił donośnym głosem wszystkim, którzy chcieli go usłyszeć i tym innym także, że właśnie dzisiaj zaczyna się sezon działkowy.

Nucia wyjrzała przez okno. Pogoda była jak na początek maja niebywale letnia. Słońce prażyło każdemu na dworze głowę, pokazując światu, że zaczęło się lato. Nic więc dziwnego, że dziadek uznał, iż to najlepszy dzień, aby zacząć sezon.

Zaczęła czytać dalej:

Naszczęście Madziula i Ola szybko zgodziły się przyjechać, a Madzia zwolniła nawet Olka i Rodzynka wcześniej ze szkoły. W rekordowym wręcz tempie spakowaliśmy „najważniejsze”(dla dziadka) rzeczy.

W momencie, w którym Ty czytasz ten list, my napewno już leżakujemy pod dębami. Dziadek nalega abyś do nas dojechała, bo co to za otwarcie sezonu bez całej rodziny.

O 17:15 masz autobus, ze stacji odbierze się wujek Leon. Tylko nie zwlekaj, bo musisz jeszcze kupić bilet!

Muszę kończyć, bo dziadek już marudzi, że pózniej nie będzie słońca.

Buziaki

Mama

PS: Pieniądze na bilet leżą za mlekiem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania