Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pan Tadeusz

(Opowiadanie wchodzi w skład Bordo Literary Universe)

 

Miłość jest ślepa

-Teokryt

 

Ojciec Tadeusza odpalił na full głośny heavy metal. Hałas był przeraźliwy. Wyszedł na balkon z żółwiem w dłoni, a następnie wyrzucił go za barierkę. Zwierzak po upadku z wysokości kilku pięter zginął na miejscu. Tatko wyjął telefon i zaczął wrzeszczeć do kogoś, próbując przekrzyczeć muzykę.

 

- Halo? Kurwa, ten głupi żółw spadł z wysokości i się wyhuśtał! - wrzasnął, po czym odgryzł kęs kebaba i zrobił sobie selfie z wywalonym językiem.

 

Tadeusz wstał cały spocony, ciężko dysząc. To był na szczęście tylko sen.

 

Tadeusz był jedynakiem, nie miał matki, a jego ojciec pił. Był mimo to bardzo inteligentny i udało mu się rok temu napisać dobrze maturę. Niestety, dzień przed opisanymi w tym opowiadaniu wydarzeniami okazało się, że ma białaczkę. Na szczęście nie był to nowotwór złośliwy, można było go łatwo wyleczyć, jeśli odpowiedni szybko przeszczepi się szpik. Tadeusz zastanawiał się, kto mógłby być dawcą. Ojciec nie zgodził się, poza nim Tadeusz nie znał zbyt wielu osób. Był samotnikiem, nie miał nigdy żadnych przyjaciół ani znajomych, można powiedzieć, że był społecznym inwalidą. Miał tylko jedną, rok młodszą przyjaciółkę Marcelinę, którą nazywał Marcysią. Zawsze mógł z nią porozmawiać i zwierzyć się jej. Ufał jej, choć poznał ją zaledwie miesiąc temu. Marcysia była bardzo mądra, a na dodatek była najśliczniejszą dziewczyną, jaką Tadeusz widział w życiu. Postanowił do niej zadzwonić umówić spotkanie przy kawiarni.

 

- Cześć, Tadeusz - powiedziała, gdy go ujrzała. Od razu zrobiło mu się milej i cieplej na sercu.

 

- Słuchaj, to dość poważna sprawa.

 

- Co się stało? Powiedz szybko, bo wiesz, jestem jeszcze umówiona z koleżanką.

 

- Wczoraj byłem u lekarza. Niestety, wyniki są jednoznaczne. Mam białaczkę.

 

- C..co? Co takiego?

 

- Tak. Niestety.

 

- Tadeusz, ale... chyba da się to wyleczyć? - Marcysia miała łzy w oczach.

 

- Da się, bo rak nie jest złośliwy. Ale potrzebuję szpiku. Czy...

 

- Oczywiście. Oddam szpik, tyle, ile potrzeba. Od tego ma się przyjaciół. Chodź - Marcysia przytuliła Tadeusza. Oniemiał, nigdy w życiu nikt nigdy go nie przytulił. Położył jedną swoją dłoń na jej plecach, a drugą głaskał po pachnących, ładnych i zadbanych włosach.

 

Wracając do domu Tadeusz obaczył ,że jego ojca wynosi policja w kajdankach.

 

- Zostawcie mnie, skurwysyny! - wrzeszczał, gdy prowadzono go do radiowozu.

 

- Co się tu dzieje?! - spytał Tadeusz jednego z policjantów.

 

- Starszy posterunkowy Lucjan Targówek. Zabieramy go na izbę wytrzeźwień.

 

Tadeusz po całym dniu pełnym emocji poszedł spać.

 

Nagle chlusnęła na niego zimna wódka. Otworzył oczy i zobaczył uśmiechniętego ojca, trzymającego nad nim butelkę i wylewającego zimny alkohol.

 

- Pobudka! - krzyknął, po czym poszedł do kuchni.

 

Tadeusz otarł twarz z zimnej wódki. Już wszystko rozumiał. Zabranie ojca do izby wytrzeźwień to był tylko sen. Nie zastanawiając się dłużej nad tym chwycił telefon, by napisać do Marcysi jak i gdzie ma oddać szpik. Ale nie mógł znaleźć do niej numeru w telefonie. Nie było jej też na facebooku. Nagle Tadeusz wszystko sobie uświadomił. Marcelina nie istniała naprawdę, to był tylko wytwór jego wyobraźni. Wszystko było tylko snem człowieka pragnącego nawiązać z kimś bliską relację, człowieka będącego jedynakiem i półsierotą, który chciał znaleźć przyjaźń i dobroć. Lecz teraz Tadeusz zrozumiał, że życie nie jest filmem, książką czy serialem, gdzie takie historie kończą się happy endem. Życie to nie bajka. Jedyną dobrą wiadomością było to, że nie ma białaczki. Lecz co z tego, skoro i tak stracił jakikolwiek sens życia? Tadeusz głośno zapłakał.

 

KONIEC

Średnia ocena: 2.2  Głosów: 17

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • betti 08.11.2019
    Świetny tekst!
  • TomaszBordo 08.11.2019
    Dziękuję, Betti
  • Jared 08.11.2019
    "Tadeusz głośno zapłakał." - nie dziwię mu się, skoro brał udział w tej historii ^^"
  • TomaszBordo 08.11.2019
    nie zrozumiałeś przesłania
  • Jared 08.11.2019
    oczywiście
  • Krzysztoff 08.11.2019
    Tom, gdzie mieszkasz? Przyjdź na protest przed kino w swoim mieście, wyraź sprzeciw przeciw indoktrynacji młodzieży, złóż podpis przeciw wyświetlaniu filmu "Nieplanowane" od lat 15.
  • TomaszBordo 08.11.2019
    może byś lepiej wyraził swoją opinię na temat tekstu?
  • Krzysztoff 08.11.2019
    TomaszBordo Tekst bardzo ciekawy, a przyjdziesz na protest pod kino?
  • Nerd 08.11.2019
    "OJCIEC Tadeusza odpalił na full głośny heavy metal z głośników. Hałas był przeraźliwy. OJCIEC wyszedł na balkon z żółwiem w dłoni, a następnie wyrzucił go za barierkę. Żółw po upadku z wysokości kilku pięter zginął na miejscu. OJCIEC wyjął telefon i zaczął wrzeszczeć do kogoś, próbując przekrzyczeć heavy metal."

    Trzy razy Ojciec w tak krótkim fragmencie i to na początku zdania... Dalej nie czytałem, bo już na samym początku to koszmarek. W ten sposób piszą 8-9 letnie dzieci. No chyba, że tyle lat masz, to sorry.
  • TomaszBordo 08.11.2019
    szkoda, że nie czytałeś dalej, bo tekst ma poruszające przesłanie
  • Nerd 08.11.2019
    TomaszBordo przesłanie, przesłaniem. Źle podane staje się niezjadliwe. Masz kilka powtórzeń już na samym początku. "Ojciec", "heavy metal", "głośny... z głośników". Itd.
  • Nerd 08.11.2019
    Ojciec Tadeusza odpalił na full głośny heavy metal. Hałas był przeraźliwy. Wyszedł na balkon z żółwiem w dłoni, a następnie wyrzucił go za barierkę. Zwierzak po upadku z wysokości kilku pięter zginął na miejscu. Tatko wyjął telefon i zaczął wrzeszczeć do kogoś, próbując przekrzyczeć muzykę.
  • TomaszBordo 08.11.2019
    Nerd no, to teraz możesz przeczytać resztę opowiadania.
  • Nerd 08.11.2019
    TomaszBordo Sorki, ale nie chcę mi się go poprawić w głowie ;)
  • TomaszBordo 08.11.2019
    Nerd to zobacz, poprawiłem tekst uwzględniając to co napisałeś
  • Akwadar 08.11.2019
    Głupie.
  • No pasarán 08.11.2019
    Dziwne, takie jakby zapętlenie snu we śnie. Koniec mówiący o samotności. Troszkę dobijające to opko.
  • Wrotycz 08.11.2019
    Ten drugi "sen' od "Tomasz był jedynakiem... (...)" absolutnie niewiarygodny ze względu na powoli budowaną biograficzną narrację. Budowanie sobie (nawet fikcyjnego) onirycznego życiorysu w taki sposób się nie uda, owszem wyimki, sceny nawet kontynuowane na planie czasowym, ale info o sobie samym, w dodatku przytaczane przez narratora - kompletnie odstaje.

    Chyba nie miałeś pomysłu jak zakończyć, stąd i sen w finale:)
    Życie to nie bajka, ale nawet z przeciętnym intelektem można zdać maturę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania