Panta rhei
Zza winkla chyłkiem chyli się malinka
puste rozdroża obrasta krzewina
wierzba przegląda się smętnie w strumieniu
spokojem zarosła przybrzeżna dolina
szańce deszcz spłukał, wiatr skruszył bezwzględny
flora zajęła okopy i bruzdy
drozd śpiewający zanucił coś w locie
a potok wciąż płynął niezbyt tym przejęty
jabłoń na darmo się stroi w owoce
bydło bezmyślnie się snuje po łąkach
woda zastygła w zielonych stawach
ostatni z myślących dziś poległ przy drodze
otuli go we śnie traw zielonych koc
rozsypał naboje - pochłonie je torf
i nawet po takiej tragedii jak dziś
wszystkich przykryje bezlitosna noc
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania