Papierowe niebo (cz. I): Czerń nieba

Opowiadane inspirowane Angel Beats.

______________________________

 

Jak się tu znalazłam? — myślę, widząc wokół siebie łąkę pełną kolorowych kwiatów, latające nad nimi pszczoły i motyle, słyszę śpiew ptaków i szum płynącej wody, promienie słońca ogrzewają zmarznięte ciało. — Jak się tu znalazłam? Przecież, nie powinnam tu być, przed chwilą byłam...

Właśnie, gdzie byłam?

Zamykam oczy, próbując sobie przypomnieć cokolwiek, walczę z czernią, która jakby ocenzurowała wspomnienia sprzed kilku chwil. Ale dlaczego mi je zabrała?

Pewnie uderzyłam się w głowę — stwierdzam i przecieram oczy. — Pewnie śnię, ale zaraz się obudzę.

Otwieram oczy i ciągle to samo — nadal barwy kwiatów, nadal zieleń traw, nadal błękit nieba, raz po raz z nimi walczę, próbuję wrócić do momentu, w którym zemdlałam, ale nic z tego, koloryt tego świata, a raczej mojego umysłu, zamknął mnie w celi, zakuł kajdankami, związał łańcuchami i nie wiem, jak się z tego uwolnić. Ale i tak próbuję. To jedyne, co mi pozostało – walka.

A może — szepcze głosik w mojej głowie — może nie chcesz tego pamiętać?

— Nie, ja muszę — mówię głośno i wyraźnie, wstając z ziemi, jakbym dzięki temu mogła zagórować nad istotą w mym umyśle. Jakie to głupie — chcę czuć się wyższa od własnego omenu.

— Co musisz?

Odwracam się i widzę ją — dziewczynę o białych włosach i złocistych oczach, łabędzich skrzydłach wyrastających z jej pleców. Otacza ją aura tajemniczości.

— Ja... — waham się, a po chwili wytrzeszczam oczy. Przecież ona ma skrzydła. Ale jakim cudem, jakim prawem, przecież ludzie ich nie mają, nie na ziemi, chyba że w niebie, ale skąd mam to wiedzieć, skoro nigdy tam nie byłam.

— Jesteś tego pewna? — odpowiada postać, jakby czytając w moich myślach.

Nie, nie jestem pewna — stwierdzam. — Niby jak mam być, skoro nie dość, że nie wiem, co się ze mną dzieje, widzę dziewczynę ze skrzydłami, to jeszcze nic nie pamiętam.

— Możesz w każdej chwili sobie przypomnieć, zastanów się jednak czy chcesz.

— Chcę! — odpowiadam bez chwili namysłu. — Przecież to wszystko dzieje się w mojej głowie.

— Czy to znaczy, że nie dzieje się naprawdę?

Otwieram usta, by odpowiedzieć, ale wtedy zalewają mnie wspomnienia, przygniatają mnie, tonę, duszę się, nie mogę oddychać, płaczę, krzyczę, mogłam nie chcieć pamiętać. Wszystko przeżywam na nowo, jakby ten jeden raz nie wystarczył.

Dlaczego? — pytam sama siebie. — Dlaczego to przytrafiło się akurat mnie?

— Co ci się przytrafiło? — pyta anioł bez cienia jakichkolwiek emocji.

Upadam na kolana, ocieram mokre policzki i przełykam gulę, która stanęła mi w gardle.

— Ja... — wymawiam z trudem; nie rozpoznaję swojego własnego głosu, jest zachrypnięty i drży. — Ja... umarłam. Ja naprawdę umarłam.

— Jak to się stało?

Marszczę brwi, jakby miało mi to pomóc w skupieniu się.

— To była noc — mówię cichutko, sama ledwo słyszę swój głos; przez umysł przebiega mi myśl: Czemu pyta, skoro potrafi czytać w myślach? Po chwili stwierdzam, że może to element czegoś na kształt terapii, jeśli będę w stanie to opowiedzieć, tym szybciej się z tym pogodzę. — Byłam na jednej z kolejnych imprez z koleżankami, trochę wypiłam.

— Rodzice pozwalali ci chodzić na takie imprezy?

— Tak. Zresztą i tak nie za bardzo ich to interesowało. Mój brat był dla nich ważniejszych, a ja robiłam tylko za ich służącą. Musiałam rąbać im drewno i palić w piecu, gotować obiady, a oni siedzieli tylko przed telewizorem. Sami mi w ogóle nie pomagali, a kiedy o coś prosili mojego brata, ten mówił, że tego nie zrobi i koniec końców to ja dbałam o cały dom. Zaniedbywałam przez to naukę.

— Ale na imprezy chodziłaś?

— Tak, to był taki mały przywilej za to, że musiałam ze wszystkim radzić sobie sama.

— I dzisiaj nie wróciłaś.

— Nie wróciłam — potwierdzam, ponownie ocierając łzy wierzchem dłoni. — Były urodziny koleżanki, Sabiny, więc zaprosiła mnie i moją kuzynkę, Lenę, na imprezę. Oczywiście przystałam na tę propozycję, chciałam jak najszybciej wyrwać się z domu. Przede wszystkim od ojca.

— Dlaczego akurat od niego?

— On... kiedy byłam mała, przychodził do mnie w nocy i zaczynał dotykać, a potem — tu nastaje chwila ciszy, słowa nie chcą przejść przez gardło, ale wiem, że im szybciej je wypowiem, tym szybciej zaakceptuję swoje życie, więc biorę głęboki wdech i mówię: — gwałcił. Mówiłam o tym mamie, ale nie chciała mnie słuchać, sądziła, że wszystko sobie wymyśliłam i pytała, co takiego mi zrobił ojciec, że tak go oczerniam. Nie wiedziałam już, co z tym robić, więc w końcu przyzwyczaiłam się do tego. Musiałam.

— Imprezy były dla ciebie odskocznią.

— Tak. Wlewałam w siebie litry alkoholu i zapominałam o codzienności. Podrywałam też facetów, zmieniałam ich jak rękawiczki. Traktowałam to jako coś w stylu zemsty za to, co spotyka mnie i inne dziewczyny.

— I pewnego dnia trafiłaś na nieodpowiedniego?

Kolejna chwila ciszy, ponownie słowa nie chcą przejść przez gardło, usta nie układają się w kształt liter, które w końcu muszą zostać wypowiedziane.

— Tego dnia padało. — Wiatr niemal zagłusza mój szept. — Nie intensywnie, a delikatnie. Był czas wracać do domu, ale ostatni autobus mi uciekł, a kolejny jechał za kilka godzin. Nie miałam pieniędzy na taksówkę, wszystko poszło na tanie drinki, w dodatku ciągle szumiało mi w głowie. Sabina i Lena gdzieś zniknęły, szukałam ich, ale nie mogłam znaleźć. Wtedy podszedł do mnie facet, z którym tańczyłam całą noc, Kamil. Zapytał mnie, czy wszystko w porządku, więc odpowiedziałam, że nie mogę znaleźć Sabiny i Leny. Powiedział, że widział je przed chwilą, jak wychodziły z klubu i może uda mi się je dogonić. Kiedy zauważył, że ledwo trzymam się na nogach, zaoferował mi pomoc, którą przyjęłam. Wyszłam z klubu na ulicę, opierając się o niego niemal całym swoim ciężarem. W pewnym momencie przestałam zwracać uwagę na to, gdzie idziemy, byłam wycieńczona i nie byłam w stanie logicznie myśleć. Pamiętam, że wchodziliśmy po schodach, chyba do jego mieszkania i on mnie tam zaczął rozbierać. Próbowałam walczyć, zaczął mnie bić, jeszcze ten cholerny alkohol... Wybiegłam na klatkę schodową, chciałam uciec, ale złapał mnie za ramię. Zaczęliśmy się szarpać, a wtedy spadłam i znalazłam się tutaj. — Zakrywam twarz dłońmi, pochylam się mocno do przodu, czuję uścisk w gardle, gdy próbuję powstrzymać nawałnicę łez. Co dziwne, po chwili wybucham histerycznym śmiechem. — Jakie to wszystko bezsensowne. Męczyłam się, by zginąć w tak młodym wieku. A przecież chciałam mieć kiedyś męża, dzieci, własną, szczęśliwą rodzinę. Całe moje życie było żałosne. Gdzie był ten cały Bóg, kiedy go potrzebowałam? Dlaczego pozwolił na to, by ten cały Kamil mnie zabił? Dlaczego nie mogłam przeżyć tego cholernego upadku ze schodów? Dlaczego poszłam na tę imprezę? Dlaczego Sabina i Lena poszły beze mnie? To nie fair.

Odsłaniam twarz, otwieram oczy, widzę, że krajobraz się zmienia — nie ma już szumu wiatru i płynącej wody, nie ma łąki ani kwiatów, nie ma motyli ani pszczół. Ich miejsce zastępuje czerń; nie było niczego poza ciemnością, która tak idealnie odzwierciedla moje samopoczucie. Najpierw czarność wkrada się powoli, by nagle pochłonąć wszystkie barwy. Czerń jest głodna — myślę.

Zresztą jakie to ma znaczenie. Wszystko jest takie błahe.

— Ludzie mówią, że życie jest krótkie — szepczę po dłuższej chwili milczenia. Niemal zapominam o obecności anioła. — Biorąc to pod uwagę, moje życie praktycznie nigdy nie istniało. Ludzie pragną od życia zbyt wiele. Są zachłanni. Mają wszystko to, co pragnę, a i tak żądają więcej. To niesprawiedliwe.

— Życie przecież... — zaczyna anioł, ale przerywam jej w połowie zdania.

— Tak, wiem. Ale nie powinno być aż tak niesprawiedliwe, nie sądzisz?

— Myślisz, że twoja śmierć jest niesprawiedliwa? — pyta, przeszywając mnie wzrokiem na wylot.

— Tak — odpowiadam pewnie.

— To się mylisz. Śmierć nie jest sprawiedliwa ani niesprawiedliwa. Jest bezstronna. Myślisz, że twoja śmierć była tragiczna, bo umarłaś tak młodo? Albo dlatego, że mordercy na ziemi dożywają sędziwego wieku? Też nie. Wobec śmierci to, jak żyłaś, nie ma żadnego znaczenia. Dotyka wszystkich w tym samym stopniu. Nieważne, czy jesteś młody, stary, bogaty, biedny, uczciwy czy kłamliwy. Wobec śmierci wszystko to traci na znaczeniu.

— Nie. — Kręcę przecząco głową, chcąc odrzucić od siebie słowa anioła. — Tak nie może być. — Łzy ponownie cisną mi się do oczu, ale powstrzymuję je. — Po prostu nie może.

— Ale jest. — Jej głos jest dziwny, wyraża siłę, zdecydowanie i pewność siebie, ale brzmi w nim nuta zrozumienia. — Musisz to zaakceptować.

— Jak? — pytam, nie wiem, czy siebie, czy jej. — Takie krótkie, żałosne życie... Przecież ono jest nie do zaakceptowania!

Wstaję i patrzę na nią z gniewem, obudzone we mnie emocje są zbyt gwałtowne, mieszają się, tworząc bombę z opóźnionym zapłonem. Nienawiść, poczucie niesprawiedliwości i bezsilność — tak, te trzy emocje górują nad innymi.

Anioł patrzy na mnie ze smutkiem i wyciąga do mnie rękę.

— Proszę, chodź ze mną — przemawia tonem, którym mówi się do rannego zwierzęcia. — Pokażę ci, że możesz być szczęśliwa. Że twoja śmierć wcale nie była taka okrutna, jak ci się wydaje.

— Daj spokój — prycham. — Nigdzie z tobą nie pójdę. Wolałabym zniknąć raz na zawsze, a najlepiej w ogóle nie istnieć i... cholera, mój brat tam został zupełnie sam! — Nagle dociera do mnie mój egoizm. Ciągle użalałam się nad sobą i nie zwróciłam uwagi na to, że ojciec może teraz zrobić coś jemu.

Łapię anioła za szatę i patrzę jej prosto w oczy.

— Co z moim bratem? — pytam desperacko.

— Z nim wszystko w porządku — odpowiada. — Nie musisz się o niego martwić. To już nie twoje zmartwienie.

— Jak możesz tak mówić?! — wrzeszczę, zaciskając jeszcze mocniej palce na materiale.

— Przyziemne sprawy nie powinny cię już interesować. To już nie jest twój brat.

— Jak możesz tak mówić? — powtarzam. — To j e s t mój brat, ty tego nie zmienisz. Nikt tego nie zmieni, rozumiesz? Nawet ta cała śmierć!

— Śmierć zmienia wszystko, nie tylko więzy krwi, ale i więzy emocjonalne. Proszę, chodź ze mną. — Kładzie dłoń na moim ramieniu. — Może więcej ich już nie spotkasz, ale będziesz w stanie zacząć wszystko na nowo. Po prostu zaakceptuj swoje poprzednie życie i pożegnaj się z nim. Oddaj je Bogu.

Opuszczam głowę i patrzę w głąb czerni, na której stoję.

— Mogę się odrodzić i żyć jeszcze raz? — upewniam się.

— Tak.

Uśmiecham się pod nosem.

— To mogłoby być miłe... — stwierdzam. — Urodzić się jeszcze raz, jeszcze raz przeżyć młodość, pierwszą miłość, pierwszy pocałunek, móc w końcu założyć własną rodzinę... Ale to wszystko za cenę moich najcenniejszych wspomnień? Za cenę pamięci własnej rodziny i przyjaciół? Niby miałabym wtedy nowych, ale to już nie byłabym ja. To życie już nie byłoby moje. Życie, które przeżywam teraz, jest moim jedynym, nie mogę się go pozbyć, jest zbyt cenne, nawet jeśli jest pozbawione jakiegokolwiek sensu! — Ponownie patrzę jej w oczy. — Nie zrozumiesz tego!

— A więc wybrałaś inną drogę — szepcze. Dotyka palcem mojego czoła. — Musisz iść do czyśćca.

Tym razem otacza mnie ciepły koc z bieli. Nie wiem, co się dzieje — jestem równocześnie przytomna, ale i pogrążona we śnie. Czuję spokój, wszystkie moje problemy wydają się takie błahe i jest to... miłe.

Po prostu miłe.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • ausek 31.07.2016
    Nie ukrywam, że mnie zaciekawiłaś tym tekstem. Zawarłaś w nim takie ''uniwersalne prawdy'' zawarte w rozmyślaniach dziewczyny. Tekst wzbogacony o takie właśnie rozmyślania i rozterki pokazuje pełniejszy obraz przedstawianych postaci. Oczywiście zostawiam 5. ;)
    PS. Widzę, że jedynkowicz znowu grasuje, bo chyba nie zdążyłaś się jeszcze narazić opowijczykm? Witam wśród nas. :)
  • Glassy Sky 31.07.2016
    Dziękuję za komentarz! Cieszę się, że jak na razie przypadło Ci do gustu i mam nadzieję, że nie zawiodę :)
    Może już zdążyłam, nie wiem sama, dzisiaj przybyłam dopiero :D Za powitanie również dziękuję i pozdrawiam :)
  • vilemo 31.07.2016
    Podoba mi się twoje opowiadanie. Też bym tak chciała po śmierci wykłócać się z aniołem czy diabłem, ale tak dobrze to chyba nie będzie. 5
  • Glassy Sky 31.07.2016
    Dziękuję bardzo! Taka dyskusja mogłaby wyjść całkiem ciekawie :D
  • Afraid13 31.07.2016
    Tekst bardzo wciągający. Czekam niecierpliwie na kolejną część i dowodem, by to potwierdzić jest wystawiona 5 :)
  • Glassy Sky 31.07.2016
    Dziękuję pięknie! :D
  • Dark1 06.01.2017
    Ech, znowu trafiłem na jakieś opuszczone konto, prawda? Pozostaje mi wierzyć, że to tylko chwilowy brak czasu... Poczytałbym coś jeszcze, by wyrobić sobie zdanie na temat Twojego stylu. Na razie mogę rzec tylko, że dobrze posługujesz się emocjami. Grasz na uczuciach czytelnika, a to jest dość trudne zadanie. Trzeba bowiem umieć wypośrodkować tę emocjonalną huśtawkę, by nie zrazić odbiorcy. Udało Ci się to w tym tekście. Tak sobie myślę, że może spróbowałabyś napisać dłuższą historię dla tej młodszej młodzieży. To grono odbiorców ciągle poszukuje czegoś dla siebie. Nie wszyscy szukają książek z erotycznymi scenami.
  • Ellie Victoriano 06.01.2017
    Konto opuszczone, chciałam się za nim ukryć, ale zapomniałam hasła XD Ale dziękuję za miłe słowa, doceniam mocno!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania