PARAPETOSTORY
Parapetostory
Baczność, spocznij, naprzód marsz, smutny to fakt...w wojsku dziś służę
nie z własnej woli tu jestem, ojczyzna zniewolona bez słowa nas rozdzieliła,
jest paskudnie myślę o tobie i dziecku a czasem w kiblu gdy siedzę dłużej
myślę jak dobrze by było gdybyś mijając wszystkich w kiblu się zjawiła.
Bardzo się staram aby przyjechać zobaczyć ciebie i pobyć choć chwilę
z tobą i z dzieckiem mam małe szanse na to bo jestem jeszcze kotem
wojsko to nie żarty to miejsce dla twardzieli pewny jestem i wiem tyle
że dwa lata szybko miną a ja zrzucając swój mundur będę z powrotem.
Udało się przekonać kapitana jadę do żony w tajemnicy i ze słowem
danym dowódcy że cokolwiek by się działo oddam szacunek kobiecie
północ już była stałem przed drzwiami pukam...a za szybą widzę głowę
muszę iść po klucz, biegnę wokół domu a tam, facet na okiennym parapecie.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania