Paryska znajomość I

1.

Reagan właśnie wsiadała do samolotu. Chciała zacząć życie na nowo i zapomnieć o wszystkim co było kiedyś. O śmierci rodziców, straceniu pracy, zdradzie, której poddał się jej chłopak, o tym że wszyscy przyjaciele się od niej odwrócili, o zdechnięciu jej psa i o stracie mieszkania. Była teraz bezrobotna, bezdomna i nie miała nikogo bliskiego.

Weszła do samolotu i zajęła miejsce przy oknie, swój niewielki plecak położyła między nogi. Przed nią dwie godziny podróży. Spojrzała na zegarek, była godzina 11:30.

Nagle obok niej usiadł jakiś mężczyzna. Miał szary sweter, jeansy i czarne tramki. Jego oczy były zielone jak nowo wyrośnięta koniczyna, miał ładny, prosty nos na, którym leżały czarne okulary, jego usta były wąskie, ale kiedy się uśmiechał wyglądał naprawdę sexownie . Jego włosy były brązowe, ułożone w lekkim nieładzie a zarost był krutki. Był przystojny i wyglądał na 28 lat, tyle co Reagan.

- Witamy wszystkich pasażerów na terenie samolotu AierBos lecącego do Paryża. Prosimy o zapięcie pasów i życzymy miłej podróży. - powiedziała stewardessa.

Kobieta chciała zacząć jakąś rozmowę z mężczyzną, aby ta niezręczna cisza się skończyła, ale co miała mu powiedzieć? "Cześć, jesteś przystojny" albo "Ooo, ty też do Paryża? Co za zbieg okoliczności!" Wtedy pewnie pomyślałby, że zwariowała. Otworzyła więc tylko plecak i wyciągnęła książkę. Po piętnastu minutach czytania "W kręgu znienawidzonych" popatrzyła w okno. Byli wysoko, mimo tego nie bała się, co ją zdziwiło, bo zawsze się bała latania.

- Hej, też kocham tą książkę! - odezwał się nagle mężczyzna obok.

- Taa, jest świetna. - odpowiedziała trochę wystraszona Reagan.

- John, miło mi.

- Reagan! Też lecisz do Paryża?

- Tak. W końcu ten samolot leci tylko do Paryża.

W tej chwili zdała sobię sprawę z tego, że to pytanie było tak strasznie głupie, że może John pomyślał sobie, że jej poziom inteligencji jest niski, a ona sama głupia. To nie było prawdą, bo Reagan była naprawdę mądra, maturę zdała na sto procent i miała tylko jedną jedynkę w ciągu jej życia.

Po kilku minutach ciszy mężczyzna znowu zaczął:

- W jakim celu lecisz do Paryża?

- Chcę ułożyć sobie życie na nowo, zacząć je od nowa i zapomnieć o starym. A ty?

- Wracam do żony.

Nagle Reagan posmutniała. John miał żonę, zresztą co ona sobie wyobrażała, że co, że zostaną parą i będą mówili sobie czułe słówka? To było niemożliwe, nierealne.

- Reagan?

- Tak?

- Dlaczego powiedziałaś, że chcesz ułożyć sobie życie na nowo i zapomnieć o starym? Coś się stało?

- Nie. Tylko... Bo...

- Okey, jeżeli nie chcesz to nie mów, uszanuję to.

- Prepraszam. Tu nie chodzi o to, tylko ciężko mi o tym mówić.

- Rozumiem. W życiu też spotkało mnie kilka złych rzeczy i wiem, że to trudne.

- Dzięki.

Puźniej Reagan oddała się swoim myślom. Bo co takiego zrobi, kiedy doleci już do Paryża? Co jeżeli tam też nie znajdzie mieszkania i nikt nie będzie chciał jej zatrudnić?

Po chwili kobieta stała się strasznie senna. Postanowiła się na chwilę zdrzemnąć. Popatrzyła co robi John. Naszczęście on też spał, więc nie miała się czym przejmować.

 

Kiedy się obudziła John już nie spał, słuchał muzyki na słuchawkach. Wyciągnęła telefon, żadnych wiadomości, nieodebranych połączeń. Była godzina 12:50. Jeszcze 40 minut lotu, pomyślała. Musiała iść do toalety.

-Przepraszam, puścisz mnie? Muszę iść do toalety. - zagadnęła Johna. On kiwnął głową na tak i pozwolił przejść. Gdy była już między fotelami John zapytał czy mógłby do końca lotu posiedzieć przy oknie. Reagan oczywiście się zgodziła bo stwierdziła że posłucha muzyki i i tak nie będzie podziwiać widoków. Toaleta była damska i męska. W damskiej była jedna ubikacja, mała umywalka i suszarka do rąk. Pomieszczenie było małe. Po kilku minutach wróciła na miejsce. Teraz zajęła zewnętrzny fotel. Wyciągnęła słuchawki i telefon. Włączyła swoją playlistę i słuchała, powtarzając w głowie słowa piosenek.

 

Minęło pół godziny i stewardessa oznajmiła, aby zapiąć pasy i wyłączyć telefony. Reagan wyłączyła telefon i schowała go do kieszeni spodni. Spojrzała na Johna, czytał książkę "W kręgu znienawidzonych 2". Czyli drugą część tego co Reagan wcześniej czytała. Zastanawiało ją co jeszcze ich łączy, czy wogule coś takiego jest...

Po chwili wylądowali. Reagan zabrała plecak i kierowała się do wyjścia. Wyszła z samolotu i udała się wraz z innymi ludźmi do budynku. Zastanawiała się czy dobrze zrobiła. Nic do stracenia nie miała, więc chyba tak. Zauważyła autobus, weszła do niego i usiadła na tyle. Włączyła telefon. Była godzina 14:15, a autobus miał ruszyć o 14:20. Nagle do autobusu wszedł mężczyzna, był to John. Kobieta miała nadzieję, że jej nie zauważy. John jednak zobaczył Reagan i od razu się przysiadł. Zrobiło jej się trochę przykro, bo gdy wychodziła z samolotu nie odezwała się do niego, ani nawet nie spojrzała.

- Hej, Reagen!

- Cześć. Sory, że gdy wysiadaliśmy z samolotu nawet nie powiedziałam ci "pa", ale byłam skoncentrowana na podróży.

- Spoko, rozumiem.

- Nie pytałam cię jeszcze ile masz lat. Ile masz, jeśli mogę wiedzieć?

- Mam dwadzieścia dziewięć lat, a ty?

- Dwadzieścia osiem.

Potem znajomi rozmawiali jeszcze trochę o książkach, a w końcu pożegnali się i John wyszedł. Reagan nie wiedziała gdzie ma wysiąść, więc postanowiła na najbliższym przystanku. Pomyślał, że rozejrzy się tam za jakąś kawalerką. Autobus się zatrzymał i Reagan wyszła.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Anonim 14.11.2015
    "nieładzie a zarost był krutki." - krótki
    " Hej, też kocham tą książkę!" tę książkę
    " Reagan oczywiście się zgodziła bo stwierdziła że posłucha muzyki i i tak nie będzie podziwiać widoków" - Reagan oczywiście się zgodziła, nie mogła przecież podziwiać widoków, słuchając muzyki - sugestia tylko, ale brakuje ci w tym zdaniu przecinka, oraz wyrażenie "i i tak" źle brzmi ;c
    "czy wogule coś takiego jest..." - w ogóle
    "Zastanawiała się(przecinek) czy dobrze zrobiła."

    Tekst prosty, zainteresowałaś mnie początkiem, gdzie dosłownie całe życie głównej bohaterki się rujnuje, o ona sama zamierza coś z nim zrobić, dobry start myślę - próba zawsze jest mile widziana, a rozpocząć "nowe" życie zawsze można, póki co niestety mało wiem o głównej bohaterce, wydaje się być samotnikiem, romantyczką i uczuciową osobą, ale zobaczymy co będzie dalej? Może owy John jednak tej żony nie posiada?
  • Neli 14.11.2015
    Poza tymi błędami, które aż raziły oczy, tekst całkiem fajny. Daję 4 ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania