Pasja, hobby, zainteresowanie...

Przytoczę tutaj kawałek historii związanej z moją wielką pasją, jaką jest muzyka, mam nadzieję, że otworzy Wam to oczy na to, że warto ją mieć.

Kocham muzykę odkąd tylko pamiętam, ale ta miłość zmieniała się wraz z moim wiekiem i różnymi innymi czynnikami. Na pewno pamiętam, gdy słuchałam parę lat temu piosenek "na czasie", a gdy mi się jakaś nudziła, zaglądałam na stronę Eski i przeglądałam "Gorącą 20", aby przesłuchać tych wszystkich piosenek, a potem stwierdzić, która najbardziej mi się podoba.

Trochę później, w moim życiu przyszedł czas na muzykę rockową, której podobno nienawidziłam. Co prawda, słuchałam tylko jednego zespołu, ale to wystarczyło, żeby gatunek mi strasznie zbrzydł, słuchanie takiej muzyki na cały "regulator" w słuchawkach, to bardzo zły pomysł.

Następnie nadszedł czas na gatunek bardzo bliski mojemu sercu aż do dziś-pop.

Mój brat od zawsze wolał starsze kawałki, ja potem to "przechwyciłam", dlatego w mojej duszy grały lata 80. One zrobiły na mnie największe wrażenie. Właściwie tutaj zaczyna się prawdziwa historia.

Wtedy poznałam mojego największego idola po dziś dzień-Michaela Jacksona. Akcja rozgrywa się w roku 2016, a dwa lata temu byłam na weselu kuzynki, a jako piosenka, przy której poznali się młodzi, była "Love Never Felt So Good" Michaela Jacksona i Justina Timberlake'a.

Dlaczego przypomniało mi się o nim dopiero po dwóch latach?!

Akurat tego nie pamiętam dokładnie, ale obstawiam, że ktoś pytał o zdjęcia z wesela, wtem mi się przypomniało to całe "zajście".

Przeglądałam na YouTube przeróżne piosenki autorstwa Jacksona, każdą jedną, jaką napotykałam, znałam, po prostu znałam, a nie jestem wcale rocznikiem, który żył w latach, w których Michael był popularny, natomiast jest to uzasadnione, był Królem Popu. Gdy zaczynałam przygodę z Michaelem, zaczęło się tak jak z poprzednimi "idolami", czyli na przeglądaniu zdjęć, oglądaniu wywiadów, czytaniu ciekawostek itp. Tym razem miało być inaczej, tym razem powiedziałam sobie, może to zabrzmi głupio, ale powiedziałam: "Żadnego wstawiania jego zdjęć na tapetę!!", naprawdę tak powiedziałam.

Bardzo się wstydziłam tego, że go słucham, najbardziej przed rodziną, bo wiedziałam, że będę zjechana jak najgorsza szmata, z resztą, tak właśnie było, ale i tak, i tak się wszyscy dowiedzieli. Mój brat, który dowiedziawszy się, że go słucham, automatycznie przestał to robić, dla niego był to tylko i wyłącznie pedofil, w tamtym czasie. Ja sobie nie radziłam z taką krytyką, ale pomyślałam, że tym razem na pewno nie będzie tak, że jak coś złego się dzieje, Ty nagle wyparowujesz.

"O nie, tym razem dam radę!"~pomyślałam.

Potem dowiedzieli się moi rodzice, mama przyjęła tę wiadomość normalnie, a tata...tata różnie. Raz było to samo co z moim bratem, raz było normalnie, wspólne słuchanie itd. Nie zmienia to faktu, że co drugą noc płakałam do poduszki, bo to było dla mnie strasznie ciężkie, nie potrafiłam się nie przejmować opinią innych osób.

Kiedy moje przyjaciółki dowiedziały się, że ja biorę sobie na poważnie to, że on jest moim idolem, a nie kolejna wielka "miłość" i gdy powiedziałam im jak, to wszystko wygląda, zaczęły mi bardzo pomagać, wspierać, pisać bardzo szczere poglądy na ten temat, dziękuję im za to, ponieważ były ze mną, ale gdybym nie odezwała się, nikt by się nie domyślił, to jest niemożliwe, żeby ktoś domyślił się po osobie, która na co dzień jest wesoła, uśmiechnięta i "szczęśliwa". Pamiętajcie o tym.

Miesiące leciały, brat się uspokoił, wszyscy się uspokoili, musieli trochę pokłapać mordką, dopóty dopóki im się nie znudziło. Wytrwałam w swoim celu, kosztem wszystkiego, niczego nie żałuję, bo gdyby nie mój tata czy brat, prawdopodobnie nie pisałabym tego.

Wszystkie złe rzeczy, jakie oni mówili na temat Mike'a, tylko i wyłącznie mnie podbudowały, dzięki nimi stałam się "twarda", mimo tego, że płakałam i płakałam, i płakałam, musiało tak być, by teraz siedzieć i naprawdę móc być SZCZĘŚLIWYM.

Cytat:"Twoje największe cierpienie, to zarazem Twoja największa siła", czy jakoś tak, to w 100% prawda, tylko trzeba chcieć, trzeba być zdeterminowanym i zmotywowanym. Nikt nigdy nie powiedział, że będzie łatwo, a osiągniecie sukcesu, to coś naprawdę trudnego, a człowiek TYLKO ciężką pracą może go osiągnąć, aby zaznać prawdziwej satysfakcji.

Ja wytrwałam w postawionym przez siebie celu, mam ogromną nadzieję, że Ty również pójdziesz w moje ślady. Nie przejmujcie się innymi, oni zawsze będą gadać, róbcie to, co kochacie, a na pewno będzie Wam dane.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pan Buczybór 14.05.2018
    Dobra, dotyczatałem do polowy, bo potem już jest tylko 2 głowie "ja pierdolę". Eh, tak jakoś lekko współczuję, no chyba, że wyolbrzymiłaś na potrzebę tekstu. A tak serio przeczytałem do końca i dość średni ten tekst. Jest parę błędów, a i sam temat można było ująć trochę lepiej. Pozdro
  • Nic nie wyolbrzymiłam, samo życie ;)
    Dzięki za opinię i pozdrawiam :-)
  • мdмa 19.05.2018
    Też kocham muzykę i nie wyobrażam żyć bez niej ;) A wieczorem zrobić "własnoręcznie" bit, ech cudo.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania