,,Perfumy, karma i żal" Rozdział 1

Paryż miasto liczące ponad 2 mln ludzi.

To tutaj zaczął swoją wielką karierę Coco channel...

Piękna stolica mody.

Opowiem wam pewną historię głównie,jest ona o pewnej dziewczynie.

Ale pokazuję nam również o swojej samo ocenie, oraz marzeniach.

Tak marzenia... One istnieją i, nawet można je spełniać, gdy tylko zechcesz.

A zaczęło, się tak...

Jechałem jak zawsze tą samą drogą do pracy, a nagle na moich oczach cudowna dziewczyna która marzła na deszczu.

Postanowiłem ją zaprosić do mojego auta, żeby było jej ciepło i, przy okazji mogłem jej służyć jako szofer hehe tak spodobała mi, się od pierwszego wejrzenia...

~Ej! Tak ty czekasz na kogoś?~

Nie.

~Wejdź do auta będzie ci cieplej~

Nie.

~Boisz się?~

Tak.

~Czego? Chcę ci tylko pomóc, ale jeżeli nie chcesz to nic na przymus~

No dobra zaczekaj.

~No, gdzie mam cię zawieść?~

W sumie to miał tu być mój chłopak, ale go nie ma od 3 godzin.

~Gdzie mieszkasz?~

Nie mam tu mieszkania, mieszkam w hotelu.

~Mogę cię zaprosić do siebie, jeżeli chcesz?~

A nie będziesz chciał, no wiesz o co mi chodzi?

~Nie niczego nie, będę chciał w zamian wtedy bym, nie był sobą~

No dobrze.

~Spokojnie ja do takich nie należę~

Jeżeli go nie ma znowu mnie okłamał, a ja znowu się dałam bezczelny chłopak.

~I zostawił cię tutaj na pastwę losu~

No tak...

~Nie ładnie zachował, się~

Wiem.

~A więc odstawie cię do mnie, a potem pojadę do pracy zaopiekuję, się tobą moje trzy gosposie~

Masz swój dom?

~Co to za pytanie jasne, że mam każdy tutaj ma~

Ah no tak... Zapewne jesteś bardzo bogaty, a ja niczego się w życiu nie dorobiłam.

~Masz czas zaufaj, a ile masz lat i, jak się nazywasz?~

Mam na imię Anestia i, mam 19 lat.

~Mówiłem ci już, że jesteś cudowną kobietą i, pomogę ci~

To, że pomożesz to tak, ale czy cudowna kobieta nie była bym, taka pewna raczej przeciętna.

~No niech ci będzie~

To jedziemy już?

~Tak zagadaliśmy, się~

No tak hehe.

Po chwili byliśmy już w moim domu Anestia patrzyła na dom ze zdziwieniem...

Nie?

~Tak to mój dom~

Piękny, cudowny!

~Chodź pokażę ci wnętrze~

Boże jak bajecznie! Wszystko takie żywe, kolorowe.

Aż dodaję życiu natchnienie...

~Każdy to mówi, miło mi to usłyszeć, a przede wszystkim robiłem to sam~

To wszystko zrobiłeś sam?

~Tak jestem dekoratorem wnętrz~

Na pewno dobrze ci płacą.

~Muszą~

Oprócz tego widziałam, że jechałeś prosto do firmy twoja?

~Nie jestem współpracownikiem~

Dobrze, że sobie radzisz... Jesteś sam?

~Tak, ale bardzo ciężko mi z tym pogodzić się ,ponieważ kiedyś natchnienie dawała mi moja żona Anabelle teraz nic nie ma sensu~

Rozumiem, umarła?

~Niestety tak~

Ile już jesteś sam?

~Prawie 5 lat~

Wytrzymałeś?

~Jak widzisz wszystko, się da wytrzymać trzeba tylko chcieć~

Szczerze dodałeś mi taką małą część wiary w siebie.

~Jest mi niezmiernie miło, będę próbował częściej dawać ci ją~

Stopniowo hehe.

~Oczywiście właśnie tak~

Już musisz jechać?

~Tak przyjadę wieczorem mam nadzieję, że zastane ciebie w domu~

Będę spokojnie, będę czekać na ciebie.

~Jak przyjadę porozmawiamy sobie~

Nie ma problemu.

~Masz coś do ubrania?~

Tak w hotelu...

~Zaraz poproszę Cristine, żeby poszła z tobą do najlepszej jakości firmy, gdzie znajdują się najlepszej ubrania hehe~

Czyli?

~Co wolisz Coco channel czy Versace~

Nie...

~Tak...~

Naprawdę?

~No naprawdę nigdy nie robię żartów~

Dlaczego to robisz?

~Po prostu mam dobre serce~

Aż za dobre!

~Wiem~

Będę na ciebie czekać z nie cierpliwością...

I znowu okłamałem!

Tak to nie prawda, że żona umarła.

I, że z dobrego serca wydaję na nią kilkanaście tysięcy.

Ale jak miałem powiedzieć, że mam dziewczynę i, że zakochałem się w innej?

To był, po prostu absurd...

Od dawna nie układało mi, się dobrze między mną, a tą kobietą.

Anestia była kimś innym czułem, że to z taką kobietą mógłbym spędzić całe swoje życie...

Miałem jedno zadanie zostawić Megan i, zdobyć Anestie.

Tak wiem, że jestem szalony ale miłość zawsze wygra.

A więc szybko poszedłem do Megan, żeby porozmawiać i, jak zawsze ona nie miała czasu bo to, bo tamto.

Takie jej gadanie ...

A więc zebrałem, się na odwagę i, sam powiedziałem.

~Dziewczyno nigdy dla mnie czasu nie masz!~

Nie rozumiesz, że mam dużo pracy.

~Też mam pracę i, się tak nie zachowuję jak ty!~

Dobra co chcesz?

~Porozmawiać wreszcie~

Słucham...

~A ty nie masz niczego mi do powiedzenia?~

Raczej nie?

~Ja już dłużej nie wytrzymam! Nie chcę już dalej z tobą być!~

Ale jak to? Boże człowieku nie mam czasu bo mam dużo pracy, a ty już niby czym zawiniłam?

~Weź się zastanów nad swoim życiem~

Ta...

~Nie chcę już ciebie nigdy w życiu widzieć~

Jak chcesz płakać nie będę!

~A ty jak zawsze obojętna!~

A jaka mam być patrz, jak mnie traktujesz!

~Za długo z tym zwlekałem~

Powiedziałeś, a więc lepiej ci?

~Wiesz co? Nie chcę mi się z tobą rozmawiać~

Me too!

~Szczęścia życzę~

Taa do widzenia panu!

Potem pojechałem do domu nie chciałam jechać do pracy, chciałem zobaczyć Anestie.

Uspokoić, się przy niej...

A więc wsiadłem do auta i, szybko pojechałem do niej...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania