Pet [fragment]
- Już, już zaczynamy! - powiedział, kopiąc resztki peta pod szafkę. W życiu nie przyszłoby mu do głowy, że Marna, wtedy jeszcze Martwa, wyciągnie ów niedopałek spod szafki, a co dopiero, że naklei go na kawałek czegoś i wstawi w ramkę. I powiesi na ścianie, między dyplomami z prestiżowych uczelni.
Nikt poza nimi dwojgiem nie wiedział, o co chodzi, a i Henkels dowiedział się dopiero wtedy, gdy kilka dni później przyszedł do kostnicy kiedy, jak sądził, patolog będzie nieobecna, by wyciągnąć peta spod szafki - i narobił takiego rumoru, usiłując przeciągnąć szafkę nieco dalej, że nie zauważył, że podeszła do niego i stanęła tuż za nim. Zrobiła to absolutnie bezgłośnie - były to krótkie czasy sprzed głośnych, stukających butów.
- No gdzie kurrwa jesteś, co? Przecież tu cię... - Macał ręką pod szafką, gdy przyszła mu na myśl sprzątaczka, Pani Gienia. Przerwał na chwilę, myśląc intensywnie nad trajektorią ruchu szmaty pod szafką. Odegnał prędko tę myśl - Pani Gienia za nic w świecie by nie ruszyła palcem, żeby wyrwać szmatą na kiju peta spod szafki. Sprzątaczki mają więcej godności osobistej niż on, sierżant wydziału kryminalnego. Który właśnie na kolanach, nurkował pod zakurzoną szafką, żeby wyciągnąć peta, którego tam nie było.
- Szuka pan czegoś, sierżancie? - spytał lekko zachrypnięty głos patolog tuż za jego plecami. A właściwie, tuż za jego wypiętą, celującą w niebo, czy tam sufit, pupą.
O, jakżeż on wtedy podskoczył, jak walnął głową w tą szafkę, jak usiłował odepchnąć się od szafki jak najdalej, ale zaplątał się w ten kretyński płaszcz, który akurat miał tego dnia na sobie. Płaszcz zastępczy, gdyż swój właściwy oddał do czyszczenia, odkąd zasnął na kanapie w wielkiej plamie majonezu i o ile plama była nienajgorsza, to zapach... Gorzej było już tylko w prosektorium.
Gdy w końcu wygramolił się spod szafki i odważył otworzyć oczy w kierunku, który, jak sądził, mógł być źródłem dźwięku - nikogo tam nie było.
- Co jest, kurwa...? - zapytał sam siebie i odwrócił o sto osiemdziesiąt stopni jak sprężyna tylko po to, żeby właściwie odbić się od uśmiechu patolog, która, podczas gdy on się z zamkniętymi oczami gramolił, po prostu obeszła go i zaczekała po drugiej stronie, żeby mógł w spokoju odzyskać godność. Cofnął się o krok.
- Szuka pan czegoś? - powtórzyła, gdy tylko przestał się odwracać ku szafce i w miejsce gdzie, jak sądził do chwili temu, stała. Przyłożył rękę do tworzącego się guza, syknął i zmrużył oczy. Zogniskował spojrzenie na uśmiechu, na którym pojawiła się nuta troski. Ujęła jego głowę, delikatnie i rzeczowo, i spojrzała na guza. Dotknęła go kilka razy. Ed starał się nie syczeć.
Sięgnął odruchowo po papierosa, ale w połowie się zmitygował i zastygł z zapalniczką w ręce. Wyjęła mu ją z ręki, papierosa z jego ust do swoich, i odpaliła. Zaciągnęła się głęboko i wypuściła dym w stronę głębi pomieszczenia.
- Uuu, ale wiór, Ed, co Ty palisz? - Spojrzała na papierosa, obróciła w palcach. - "Monte Carlo"... - przeczytała i oddała mu. Przyjął go chętnie i włożył z ociąganiem do ust.
- Lepiej? - spytała, wskazując na papierosa. Spojrzał na niego zgłupiały.
- No, wiesz, jeśli już mam oceniać, to faktycznie, smakuje nieco słodziej. Błyszczyk smakowy? - Oczywiście wcale się na tym nie znał, ale i nie musiał.
- Pytałam, czy po zapaleniu papierosa jest ci lepiej? Czy od razu lepiej? - Ed poczuł, że robi się czerwony. Trudno było nie zauważyć, że się zawstydził, zwłaszcza że spuścił wzrok i chwilę trwało, zanim odzyskał rezon i odważył popatrzeć na Martwą jeszcze raz.
- Nie mam błyszczyka ani pomadki. - odpowiedziała. A jeśli szukasz swojego peta, to chodź, pokażę ci.
Złapała go za rękę i poprowadziła w stronę kąta z biurkiem.
- Voila! - wskazała na ścianę, na której jedynym motywem przełamującym zimną biel, była powieszona dokładnie na samym środku ściany mała, kwadratowa ramka, gdzie za szybą do kawałka tektury przyklejony był rozgnieciony w roztargnieniu przez niego kilka dni wcześniej, pet.
(powyższe jest fragmentem dłuższego czegoś, które teraz pisze - i zamieszczam dla Miękoś, enjoy!)
Komentarze (11)
"- Pytałam, czy po zapaleniu papierosa jest ci lepiej? Czy od razu lepiej? - Ed poczuł, że robi się czerwony. Trudno było nie zauważyć, że się zawstydził, zwłaszcza że spuścił wzrok i chwilę trwało, zanim odzyskał rezon i odważył popatrzeć na Martwą jeszcze raz." - nie wiedziałam, że tak subtelnie też potrafisz pisać :)
Jeszcze Sanulaca mam w dupę, ale nie wyrabiam na zakrętach (co jest dziwne, niefajne i nie podobne do mej osoby). No ale cóż. Pisz to, ciekawa jestem kryminału w Twoim wykonaniu i molto grazie za zaznaczenie, że to per me <3
Poza tym - pety zawsze mi bliskie xD
Pięć niedopałków z błyszczykiem :)
Czytałem na przerwie. Dokłądnie. Pomalutku. Aż mnie chińszczyzna ostygła.
Tera do rzeczy.
Wcześniej wyłowiłem parę dla mnie newralgicznych rzeczy, ale sie usunął koment. Może idobrze, bo sugestii, które wtedy miałem, teraz już nie jestem taki pewny.
Teraz tak.
To pierwsza Twoja rzecz, która jawi mi się bardziej na serio. Wydaje mi się poważniejsza i mroczniejsza.
Kojarzy mi się trochę z: M. Careyem. Trochę z szeroko pojętym noir. Trochę z Sin City, trochę z Charyzmatykiem - Arysto i pierwszymi częściami mojej Rury.
Ciekawi mnie w tej chwili bardziej, niż najnowsza Pulpa.
Odbiór mam taki, że... Jakby to zobrazować?
Paznokcie mają tu pięknie położony lakier, ale co drugi złamany od drapania w wieko trumny.
Usta wiśniowe, ale z nich czerwie lecą na kołnierz.
Oczy patrzą lubieżnie, lecz wzrok martwy.
Dwoistość z podprogową martwotą w drugim planie.
Pobudził mnie ten tekst (nie seksualnie) od strony odczekiwań na następny odcinek.
To jest mój gust. Już wiem, że lubię to obserwować. Fajnie bybyło, żeby było długie, nieśmieszne i bardzo ostrożnie przetykanie humorem.
Nie trać tu tej zgnizizny i niejasności, którą wyhodowałeś.
O tym domu, te (chyba) 19 część było mroczne i w ogóle, ale mi sięwydaje mroczniejsze.
Detal. Zdjecia, które robisz słowami, to kierowanie uwagi na pewne rzeczy, no... - Ja lubię. Mnie jednie i już cieżko będzie odpędził.
Sanulac bomba, ale to też nie to.
Nie, żebym Cię jakoś spinał, ale bardzo dużo sobie obiecuję po tym tekście.
Chcę tu mieć bardzo mąłą przestrzeń do oddychania.
Chcę, by tu było duszno.
Harry Hole dostal list od pedofilo-porywaczo-szantazysty! Ide!
Piszę i piszę, człowieku, aż wolnego potrzebowałem, żeby pisać. Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość, bo zapominam, co chciałem ugryźć tu i teraz.
Zbyt podatny na bodźce rozpraszajace jestem.
Ale to jest dobrze zgniłe. Przynajmniej ten fragment.
Lubię tak.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania