Piach

PIACH Czarno białe zdania, bezładne i niezrozumiałe, porozrzucane jak kości wystające z piasku a to wszystko w blasku księżyca. Ja na kolanach które się w ten piach zapadają, nie mogę tu spotkać żadnej swojej myśli, wszystko się rozmyło i uciekło w pustkę większą niż jest próżnia w nicości i właśnie tam otoczył mnie zapach, ciężkie, wilgotne, trwające w bezruchu powietrze z nad rozgrzanego w słońcu zboża i traw, oraz ogłuszający cykot świerszczy wyzwala wspomnienie innego mnie w innym świecie, przenoszę się tam i znowu jestem ! Świat nasz tak mikroskopijny i subatomowy że jesteśmy w nim jednością i każdą możliwością . Tam gdzie ślad mój lub wspomnienie, tam gdzie ktoś zobaczy to co ja widziałem, poczuje to co ja poczułem — tam ja jestem – jestem wszędzie, lecz nigdzie nie mogę spotkać samego siebie. Odwiedzam światy jestem kwantem. Układam sobie małe kamyczki zostawiam sobie w ten sposób ślad, ulotną informację dla samego siebie, że tutaj byłem bo wiem że jeszcze tu kiedyś będę tylko będę musiał to sobie przypomnieć i chociaż minie tysiące lat ja wrócę tu za sekundę a patrząc na te kamyczki będę wiedział że to właśnie ja zrobiłem a nie ktoś inny, wtedy doświadczę de ja vu i znów się przeniosę by układać kamyczki a tam zawieje zimny wiatr, koń z furmanką przejedzie, rozpadnie się kupka kamieni a zapach konia i kurzu odsłonią mi okienko przez które wkładam rękę i wyjmuję co tylko zechcę, cały świat, lub przechodzę tam cały. Zrywam źdźbło trawy, wkładam do ust i spaceruję do wielkiego drzewa , a niebo jest seledynowe. Tam pod starymi konarami wchodzę w kolejny wymiar gdzie na wysokich murach czają się wygłodniałe bestie, atakują stamtąd zsuwając się po gruzach i piaszczystych wydmach idących krętymi dolinami ludzi. Ta zielona kraina zamieniła się nagle w ten apokaliptyczny koszmar, uciekam tym wąskim przejściem, próbuję wspiąć się na górę lecz piach się osuwa i mi to uniemożliwia. Pistolet który zobaczyłem w moim ręku przypominać mi zaczął to skąd go mam, zabijam trzecią bestię, przypominają wyglądem mięsożerne owce lub kozice. Jedna pada tuż u mych stup, ledwie co zdążyłem, jestem przerażony. Pistolet, ten pistolet dostałem go od osoby która jako jedyna przeżyła na polu bitwy, dziwnego pojedynku coś jakby szachowego. Zaczynam w myślach szukać amunicji do tego pistoletu, grzebię się w jakichś puszkach ze śrubami i gwoździami , znajduję pojedyncze naboje lecz żaden nie pasuje do mojej broni. Dookoła mnie pułki z jakimś starym niepotrzebnym złomem, ja się w tym grzebię przestraszony ! Co ja tutaj kurwa robię ? Odpływam znowu w nicość. Tylko pistolet był taki ładny !!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 17.02.2016
    Pomarzyć dobra rzecz, a mieć do tego jeszcze taką wyobraźnie to coś pięknego. Można się znaleźć w wielu miejscach nie koniecznie w jednym miesiącu, ale w jednej minucie :) Ładnie napisany tekst, a końcówka kojarzy mi się ze starym garażem z rupieciami, a ,,pistolet był taki ładny'', 5 :)
  • Fenestra 17.02.2016
    Dziękuje ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania