Piąta siedem — pkropka
Krok za krokiem niosą mnie przez świat. Od dawna dziurawe, jak i reszta ubrania. Czy może powinienem powiedzieć — łachów. Nie szkodzi, w końcu znajdę lepszą parę, a do tego czasu dobrze służy mi to, co mam.
***
Zbieram na życie. Puszki, butelki, makulatura — wszystko, co za parę groszy można oddać do skupu. Ale dzisiaj zrobiłem sobie dzień wolny. Odpoczynek też jest ważny.
Wyruszam przed świtem, zanim palące słońce zaleje okolicę. Niebo powoli blednie, kiedy wędruję błotnistą drogą ku wzgórzu. Marzną mi dłonie i stopy, ale nie szkodzi. Za godzinę odpocznę w cieniu drzew, podczas gdy wokół będzie panował upał.
Wędrówka jest długa i męcząca. Muszę omijać ukryte nory królików i przedzierać przez gęste kępy trawy. Przynajmniej nikt nie będzie zakłócać błogiego lenistwa. Jestem zdyszany, kiedy wreszcie wychodzę na płaski szczyt. Zauważam nieopodal przedmiot, leżący na ziemi. Stary, wyświechtany but... Ale w jakim stanie! Podeszwa wydaje się cała, tylko lekko odklejona w jednym miejscu. Do tego jest sznurowany za kostkę i wygląda na skórzany. Oby tylko nie był za ciasny.
Przyspieszam, żeby jak najszybciej znaleźć się przy bucie. Jestem tuż obok, kiedy słyszę odgłosy kroków, dochodzące z oddali. Już nachylam się z wyciągnięta ręką, sięgając po skarb, kiedy rozlegają się paniczne krzyki.
— Nie dotykaj tego buta! — woła postać, biegnąca w moim kierunku. Na jego plecach podskakuje ciężki plecak.
— Tato, co tam się dzieje? — odzywa się kilka głosów.
— Znalazłem go pierwszy! Jest mój! — odkrzykuję i czym prędzej łapię but w objęcia.
W tym momencie czuję, jakby w okolicach pępka coś szarpnęło mnie mocno do przodu. Stopy tracą kontakt z ziemią, cały świat wiruje. Klnę siarczyście, myśląc, że tamten facet próbuje odebrać mój skarb. Wtem uderzam stopami w coś twardego. Szybko odzyskuję równowagę, lata picia nauczyły mnie względnie trzymać pion. Rozglądam się wokół i ze zdziwieniem stwierdzam, że znajduję się na jakimś zamglonym wrzosowisku.
— Piąta siedem, ze wzgórza Stoatshead — rozlega się głos.
Komentarze (17)
Całkiem ciekawe opisana wędrówka bezdomnego. Dzień wolny od pracy i przygoda z butem.
Świetna wstawka z Harry Potera i Wzgórze Stoatshead, gdzie umieszczono tam świstoklika przenoszącego na Mistrzostwa Świata w Quidditchu.
Żeby zdążyć w wyznaczoną porę na świstoklika, trzeba było wyjść bardzo wcześnie rano z domu. Droga była bardzo męcząca, ponieważ wędrowcy ślizgali się na mokrej od rosy trawie oraz wpadali w królicze nory, których było na wzgórzu mnóstwo.
Stąd ten but i piąta siedem.
Kapitalne przejście w świat fantasy człowieka wykluczonego ze społeczeństwa.
Pozdrawiam.
Angela, Pasja, super, że zwróciłyście uwagę na świstoklik :)
A poza tym sposób pisania jakby? Ale to może być mylące specjalnie na tych ''Igrzyskach Niepowtarzalnych"" :))
Dziękuję Dekadosie za rozpoznanie :)
Pozdrawiam
Pozdrawiam cieplutko.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania