piątkowy wieczór w zacnym gronie

umówiliśmy się w mojej kawalerce

żeby obgadać sprawy ze skrzynką

piwa

lekka trema

wypaliłem kilka papierosów a kocur drzemał

przy kaloryferze

 

przyszli punktualnie

marek aureliusz platon jezus chrystus

nietzsche

okazało się że poza nietzschem żaden nie potrafi

otworzyć butelki bez otwieracza

 

zebrałem się na odwagę i wygarnąłem niemcowi

że jego filozofia nie byłaby warta funta

wyrzyganych kocich kłaków gdyby nie

wieczny powrót

platon już po dwóch piwach bujał

w świecie idei

marek aureliusz zgodził się że kocur

jest większym stoikiem a jezus...

on po prostu wszystkim wybaczał

wszystko kiedy

usłyszeliśmy za oknem wrzeszczącego

skurwysyna okładającego batem starą kobyłę

 

nietzsche był tym naprawdę

poruszony

wybiegł na szosę i z płaczem

rzucił się szkapie na szyję

 

nigdy go więcej nie widzieliśmy ale też nikt

o niego nie pytał

odtąd regularnie

gramy w brydża

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aisak 31.10.2018
    No, i to jest wiersz, który mieści się w moim małym rozumku.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania