piątkowy wieczór w zacnym gronie
umówiliśmy się w mojej kawalerce
żeby obgadać sprawy ze skrzynką
piwa
lekka trema
wypaliłem kilka papierosów a kocur drzemał
przy kaloryferze
przyszli punktualnie
marek aureliusz platon jezus chrystus
nietzsche
okazało się że poza nietzschem żaden nie potrafi
otworzyć butelki bez otwieracza
zebrałem się na odwagę i wygarnąłem niemcowi
że jego filozofia nie byłaby warta funta
wyrzyganych kocich kłaków gdyby nie
wieczny powrót
platon już po dwóch piwach bujał
w świecie idei
marek aureliusz zgodził się że kocur
jest większym stoikiem a jezus...
on po prostu wszystkim wybaczał
wszystko kiedy
usłyszeliśmy za oknem wrzeszczącego
skurwysyna okładającego batem starą kobyłę
nietzsche był tym naprawdę
poruszony
wybiegł na szosę i z płaczem
rzucił się szkapie na szyję
nigdy go więcej nie widzieliśmy ale też nikt
o niego nie pytał
odtąd regularnie
gramy w brydża
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania