Piekielna bramka

Łukasz miał siedemnaście lat. Wraz z rodzicami mieszkał w Darłowicach, w budynku sąsiadującym z dworcem kolejowym. Jego matka była dróżniczką. Ojciec chłopaka nie pracował i pił na umór.

Siedemnastego sierpnia Rafał, ojciec Łukasza przyszedł do domu kompletnie pijany. Chłopak, wraz z kolegami siedział na ławce przy sąsiadującej kamienicy i obserwował z daleka ojca, który próbował otworzyć drzwi. Po kilku minutach Rafał wszedł do budynku. Wszedłszy włączył telewizor i położył się na tapczanie. Łukaszowi było wstyd, że ma takiego ojca. Do uszu jego i kolegów dobiegały jęki ojca i głosy z telewizora.

- I co? Twój stary znowu się uchlał?- podpytywali go koledzy.

- A daj spokój- odpowiadał zasmucony Łukasz, któremu było wstyd za ojca.

Po godzinie trzeciej na dworzec wtoczył się pociąg z Kalisza do Ostrowa Wielkopolskiego, prowadzony zieloną lokomotywą ET22 ciągnącą trzy niebiesko-żółte wagony piętrowe. Z ostatniego wagonu wysiadła Lucyna, matka chłopaka. Po drodze do domu zajrzała jeszcze na dworzec, do kasy biletowej, żeby pogadać ze swą koleżanką Jolą Borkowską.

- A ty idziesz na to wesele do Maryli córki?- zapytała Lucynę Borkowska.

- No wiesz… Ja bym poszła, ale Rafał się jeszcze uchla i jeszcze jakie nieszczęście wyniknie!

- Ja tam też nie idę, bo wiesz. Jak oni byli tacy, że mi matkę, rodzoną matkę wyrzucili z domu, to ja mam im jeszcze prezenty kupować i pieniądze wydawać.

- Oni zawsze byli przebiegli, z nimi to nie ma co się przyjaźnić ani interesów robić. Kiedyś chciałam, żeby mi Maryla właśnie dała parę sadzonek truskawek, to zaczęła mi gadać, że jej wymarzły i się do nich zniesmaczyłam.

- Tak. Taka to rodzina. Jak do interesów to tak, a jak coś mają dać albo pożyczyć, to zaraz sto wymówek.

- Dobra. Obrobiłyśmy im dupy, to już idę.

- Idź, idź.

Za dziesięć czwarta Lucyna weszła do domu. Za chwilę chłopak usłyszał krzyki dochodzące z mieszkania. Po minucie połowa osiedla zbiegła się i wsłuchiwała się w kłótnię. Pawłowski, który ciął drzewo na pile elektrycznej o mało co sobie palca nie uciął wsłuchując się w kłótnię.

- Ty kurwo! Twoja matka była kurwa i ty też jesteś!- wściekał się Rafał.

- Wynocha! Wypieprzaj stąd!- krzyczała matka Łukasza.

- Coś ty kurwa, powiedziała? Ja mam się wynosić z własnej chałupy? Tak?

- Cicho. Cicho

- Masz cofnąć te słowa, dziwko!

-Cicho. Cicho- uspokajała Lucyna

- Wypierdalaj!

- Spokojnie- łagodziła matka Łukasza ze łzami w oczach.

- Kurwa! Nie słyszysz co ciebie mówię?

- Cicho. Cicho.

-Wypierdalaj do synusia! Tam, kurwa, z koleżkami siedzi!

- Jezu! Jezu!

- Idź, kurwa, do tego chorego poje ba. No idź, kurwa… Wypierdalaj!!!

Pod dom podjechał radiowóz. Wysiadło z niego dwóch policjantów. Weszli do domu Lucyny i Rafała. Od razu nastała cisza. Gapie wrócili do domów, bo nie chcieli, żeby Rafał się na nich mścił. Zaraz po odjeździe policji Rafał poszedł do miasta pić.

Następnego dnia rano, gdy Lucyny nie było już w domu Rafał kompletnie pijany wrócił do domu i położył się spać. Łukasz nie chciał już dalej tak żyć. Poszedł na dworzec, aby zobaczyć, o której będzie najbliższy pociąg. Była godzina jedenasta trzydzieści, najbliższy pociąg był o godzinie jedenastej czterdzieści dwie. W południe Łukasz wdrapał się na bramkę trakcyjną. Ilekroć się ruszył, tylekroć bramka bujała się do przodu i do tyłu. Około wpół do pierwszej zawiadowca stacji zadzwonił na policję. Po paru minutach na dworzec przyjechały trzy radiowozy, karetka i wóz strażacki. Niestety nikt z kolejarzy nie zawiadomił maszynisty pociągu pośpiesznego do Jeleniej Góry, który dojeżdżał już do stacji. Maszynista zaczął hamować, lecz było już za późno. Chłopak skoczył z bramki wprost pod siedmio wagonowy skład.

Około godziny pierwszej Lucyna dostała informację.

- Halo?

- Dawidowska, zgłaszam się.

- 1613, stoimy w Darłowicach, samobójca, do godziny osiemnastej wstrzymany ruch po torze szlakowym drugim.

- Zrozumiałam.

Za piętnaście minut do Lucyny zadzwoniła koleżanka Jola Borkowska i powiedziała, żeby szybko przyjechała do Darłowic.

Gdy kobieta już była na stacji w Darłowicach ujrzała swego syna, który leżał zmasakrowany pod lokomotywą.

Kobieta szybko pobiegła do domu i z płaczem krzyczała do męża.

- I widzisz, co narobiłeś!

- Co się stało- mówił zaspany Rafał.

- Wyjrzyj przez okno- rzekła lejąc łzy.

- A co to się tam dzieje?

- To chodź, chuju!

Rafał i Lucyna poszli na peron. Gdy ojciec Łukasza zobaczył co się stało zaczął krzyczeć na maszynistę i chciał go pobić. Widząc policjanta uspokoił się trochę. Nie mógł uwierzyć w śmierć syna. Zostawił Lucynę na dworcu, a sam poszedł do baru na piwo.

Wieczorem, Lucyna poszła do szopki po węgiel, aby napalić w piecu. Gdy otworzyła drzwi ujrzała swego męża wiszącego na grubym sznurze.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pan Buczybór 26.11.2017
    "kurwa" - kurwą

    No, niby napisane poprawnie, ale jakby obdarte z emocji. Jedynie suche opisy, a wrażeń brak. Warto nad tym popracować, bo opowiadanie jest suche, a potencjał ma. Pozdro.
  • Canulas 26.11.2017
    Końcówka bardzo spoko, ale całość tak trochę, jakby to babka z Panoramy czytała. Potencjał jest, ale te emocje idą jakoś bokiem. Po dopracowaniu dobry tekścik moze z tego wyjść.
    Nie mnie - Pozdro i sukcesów życzę.
  • Polonista 27.11.2017
    Pogłowie się co dopracować, ale mnie tak bardziej ciągnie do takich pociesznych opowiadań w stylu ,,O Mariuszu...'', a to było tak dla próby. Dopracuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania