Pieprz

Burmistrz Lolek wszedł do urzędu. Kiedy ujrzał tłum petentów, miał ochotę odwrócić się i zwiać, gdzie pieprz rośnie. Właśnie – pomyślał – a gdzie ten pieprz rośnie? Przedarł się przez rozwścieczone towarzystwo, czekające na spotkanie z nim i wszedł do gabinetu. Natychmiast usłyszał pukanie, i w drzwiach pojawiła się Kurpińska, jego sekretarka. Była to starsza, gruba kobieta, brzydka jak noc. Kiedyś zatrudnił młodą, seksowną laskę, prosto po studiach, ale kiedy jego żona przyszła raz do urzędu, miał przekichane. Dzień później zwolnił dziewczynę.

– Pani Mario, proszę sprawdzić gdzie rośnie pieprz – odezwał się do kobiety.

– Słucham?

– Kłopoty ze słuchem?

– No wie pan – Kurpińska zrobiła obrażoną minę.

– Dobra, dobra. Proszę sprawdzić. Kawę i pół litra czystej, jak zawsze. Odkręcona i wstrząśnięta.

– Najpierw wstrząśnięta, potem odkręcona – próbowała poprawić szefa Kurpińska.

– Czy znów pani nie słyszy? – burmistrz zaczynał się niecierpliwić.

– Przecież jak najpierw odkręcę, a potem wstrząsnę to się wyleje.

– Pani to jednak jest tępa jak but. Pokazywałem jak się robi. Odkręca pani butelkę i zaczyna trząść, kiedy zawartość wylatuje, obniża pani położenie butelki w pionie i wyłapuje spadający alkohol.

– Ale panie burmistrzu, to chyba musiałabym być jakimś magikiem – powiedziała kobieta z niedowierzaniem.

– A czy ja jestem magikiem? Widziała pani jak to robię, więc można.

Burmistrz wstał, podszedł do barku i wyciągnął butelkę „Żytniej”. Odkręcił ją i zaczął potrząsać. Wódka rozpryskiwała się po całym gabinecie, chlapiąc też na nowy kostium Kurpińskiej.

– No widzi pani – powiedział Lolek z zadowoleniem.

– Wariat – odparła oburzona sekretarka.

– Zwalniam panią – krzyknął burmistrz.

– Wariat i alkoholik.

– W trybie natychmiastowym, z wpisem do akt. Nie znajdzie pani roboty w tym kraju już nigdy.

– Mam cię gdzieś. Pojadę do Grecji. Tam potrzebują sekretarek.

– A jedź głupia flądro.

Burmistrz przyłożył do ust butelkę i opróżnił ją jednym łykiem. Na jeden łyk, bowiem zostało w niej alkoholu.

Na drugi dzień przed drzwiami do gabinetu Lolka ustawiła się długa kolejka młodych, atrakcyjnych brunetek, blondynek, było też kilka rudowłosych piękności. Zjawiły się na ogłoszenie zatytułowane – Urząd zatrudni sekretarkę burmistrza. Potem następowały szczegółowe wymagania. Wiek, wzrost, waga, dokładne wymiary. No i oczywiście umiejętność podawania alkoholu w wersji – odkręcony i wstrząśnięty. Po dwóch godzinach na miejscu Kurpińskiej siedziała olśniewająca blondyna, z imponującym biustem, ubrana w obcisłe mini, z nogami po szyję.

– Pani Jagódko – wezwał Lolek swoją nową sekretarkę.

– Tak – zaszczebiotała wchodząc.

– Proszę sprawdzić gdzie rośnie pieprz.

– Oczywiście – odparła z uśmiechem rumieniąc się. – Nie myślałam, że już zaraz w pierwszy dzień. Ale z pana burmistrza gorący ogier.

Lolek spojrzał ze zdziwieniem, ale nic nie odpowiedział. Parę minut później uchyliły się drzwi i usłyszał głos panny Jagódki.

– Panie burmistrzu, zapraszam.

Lolek wstał zaskoczony i podszedł do drzwi prowadzących do sekretariatu urzędu. Otworzył je. Wewnątrz panował półmrok. Paliły się tylko rozstawione na szafach świeczki. W powietrzu roznosił się zapach kadzidełek. Na biurku leżała w samej bieliźnie nowa sekretarka wijąc się w zachęcającej pozie.

– Mówił pan coś o pieprzeniu, panie burmistrzu – odezwała się seksownie, niskim głosem.

– Czy pani oszalała – zdenerwował się Lolek. – Też ma pani kłopoty ze słuchem? Zwalniam panią w trybie natychmiastowym, z wpisem do akt. Nie znajdzie pani roboty w tym kraju już nigdy.

– Phi – prychnęła Jagódka. – Bałwan. Jadę do Grecji. Tam szukają tancerek w klubach nocnych.

Burmistrz szukał odpowiedniej sekretarki przez następne trzy kadencje. Żadna jednak nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytanie – gdzie rośnie pieprz. Któregoś dnia odwiedziła miasto znana podróżniczka Elżbieta Dzikowska. Lolek witał ją w hali widowiskowej. No i wtedy się dowiedział.

– Mój mąż – opowiadała kobieta. – Prowadził program „Tam gdzie pieprz rośnie”.

– Nareszcie – powiedział wzruszonym głosem burmistrz. – Czekałem na tą chwilę tyle lat.

Po spotkaniu Lolek podał się do dymisji i został podróżnikiem. Wkrótce dotarł do Indii i tam zamieszkał. Założył wielką plantację pieprzu, ożenił się drugi raz z panną… Jagódką, która występowała gościnnie w jednym z klubów w Bombaju. Żyli długo i szczęśliwie.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 30.06.2015
    Z panną Jagódką, czyli głowonogiem. Czy dobrze zrozumiałam? 5 :)
  • Anonim 05.07.2015
    Chciał wiedzieć pieprz no to się dowiedział XD Uwielbiam twój humor ^^
    5/5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania