Pierdolone drzewko

Wszyscy porozstawiali świecące renifery, mikołaje, choinki i lampki, na tarasach, no i okazało się, że przyszły już święta. To jest ten czas, kiedy ludzkość próbuje schować wszystkie swoje grzechy za pięknie przyozdobioną świąteczną maską, ale alkoholicy dalej piją i rujnują małżeństwa, sadyści i sadystki znęcają się nad partnerami i nie tylko, a mordercy mordują, i tak właściwie to nie zmienia się nic, może poza faktem, że na choinkach wiszą bombki a na poręczach balkonów błyszczą lampki. Dzieciaki z uśmiechami na ustach wyczekują prezentów, jedne grają na konsoli, inne pomagają kroić warzywa na sałatkę, jeszcze inne głodują gdzieś w zapomnianych przez cywilizację rejonach świata. Wszystko jest w porządku, nawet jeżeli nie jest, a największym problemem staje się śnieg, a właściwie jego brak.

 

Krzysztof wrócił do domu na trzy dni przed wigilią. Wiedział, że w domu czekają na niego stosy gołąbków, smażonych i pieczonych ryb, sałatek warzywnych, zup i ciast. Ktoś musi to wszystko zjeść. Zresztą, i tak miał kilka dni wolnego, a poza tym to lubił Boże Narodzenie. Jego życie było zazwyczaj tak smutne i przepełnione bólem i rozpaczą, że nie mógł oprzeć się tej odrobinie optymizmu, nawet jeżeli był to sztucznie pompowany, wylewający się kiczem i głosem Georga Michaela, z radia i telewizora, spoglądający nań z reklam i sklepowych półek, wreszcie uosabiający się w świecącej jak luksusowa dziwka choince, świąteczny optymizm.

 

Do rodzinnego miasta przyjechali srebrnym fordem, w czwórkę, poupychani gdzieś pomiędzy torbami, torebkami, plecakami, on i trzech kumpli jeszcze z czasów liceum. Nie było tak źle, w Indiach chłopaki jeżdżą po dziesięciu w jednym samochodzie, a w Japonii i Chinach ludzi upycha się w pociągach jak zwierzęta w za ciasnych klatkach. Zatrudniają tam nawet specjalnych pracowników, którzy siłą wpychają ludzi do metra, byle tylko zamknęły się automatyczne drzwi. Zawsze denerwował się, gdy miał za dużo skarpetek i nie dało się zamknąć szuflady, z tymi ludźmi było podobnie, stawali się jedną, zbitą, obrzydliwą masą rąk, nóg, dup i głów.

 

Zostawili go na podwórku, dał kierowcy dyszkę na paliwo, wypakował swoje bagaże, i pierwszym co zrobił po wejściu do domu, było przywitanie się ze zwierzętami. Dwa małe kundelki, trzy rude koty i kolorowa kotka, brakowało mu ich w mieszkaniu, ale wiedział bardzo dobrze, że za cholerę nie poradziły sobie z utrzymaniem w ryzach choćby jednego psa. Wychodzenie na spacery, karma, dbanie o sierść, miał potąd problemów i bez tego. Na samym głaskaniu spędził chyba kwadrans, potem pogadał chwilę z rodzicami, umył się, przebrał, umył zęby, wystylizował włosy, ubrał kurtkę i pojechał chlać ze znajomymi. Oto kolejny raz wódka ukołysze go do snu w swoich smukłych ramionach. Najbardziej wyrozumiała z kobiet.

 

Obudził się skacowany, z zaschłym gardłem. Pięć na dziesięć, nie było tragedii, ale wiedział, że za dwie godziny z piątki zrobi się przynajmniej siódemka, i będzie zdychał za Jezusa, nie na krzyżu, tylko na kacu.

 

Wstał wreszcie, obskoczył prysznic, potem kuchnię, wepchnął do ust co tam tylko znalazło się pod ręką, to jest chleb z serem i polędwicą, potem zaczęło się świąteczne pierdolenie, i okazało się, że wraz z bratem muszą jechać po choinkę. Wyglądało na to, że stoi przed nimi trudny wybór – w końcu to wokół tego jebanego drzewka orbitują całe święta, nie może nie być choinki, choćby świat się palił, choćby z nieba zstąpił i koniec świata ogłosił Morgan Freeman, choinka musi być.

 

Wsiedli do samochodu, brat prowadził, był w dużo lepszym stanie, nie jebało od niego alkoholem. Przez całą drogę wymienili ze sobą może ze dwa zdania, najpierw podjechali pod warsztat samochodowy, którego właściciel co roku ścinał trochę swoich jodeł, zarabiając przy tym niezłe pieniądze. Okazało się, że są za późno, wszystko już wyprzedał, zostały tylko młode drzewka, które czekają na lepsze czasy. No nic, wrócili do auta, ruszyli dalej. Objechali kilka supermarketów, nic, wszystkie jodełki zniknęły, koniec końców zajechali na targ.

 

Najpierw podeszli do starszej kobiety w różowej kurtce i czapce mikołaja, ale zaraz okazało się, że ma na sprzedanie tylko kilka choinek, w dodatku wszystkie drzewka miały ze trzy metry. Pięćdziesiąt złotych, ale możemy się dogadać. Nie, nie, dziękujemy, zobaczymy tam dalej. Panowie, ja mam choinki, patrzcie tylko jakie ładne. Dzięki, ale te drzewka są za duże. Trzydzieści, opchnę za trzydzieści nawet, już i tak zostały ostatnie sztuki. A jak pachną! Nie, idziemy dalej.

 

Przeszli w ten sposób na drugą stronę targowiska, gdzie czekał na nich facet, który wyglądem niczym nie różnił się od Zbyszka Stonogi. Okulary i twarz drobnego przedsiębiorcy, sprawiał wrażenie człowieka, który naciąga kasę państwa na drobne sumy i odczuwa z tego powodu dumę. Jemu zostało jeszcze trochę drzewek, kilka stało opartych o spory samochód dostawczy, obejrzeli, wybrali jedną, chodźcie chłopaki, mam jeszcze z tyłu, na przyczepie. Ściągnął wtedy z przyczepy jeszcze ładniejsze drzewko, gęste u spodu, kształtne, idealnie symetryczne. Dosyć szerokie, ale jakoś dadzą sobie z tym radę.

 

– Dobra – odezwał się brat. – Bierzemy tę.

 

– Mietek! Chodź no tutaj, pomożesz mi – krzyknął sprzedawca.

 

Po odezwie pojawił się gruby chłopak, trudno powiedzieć ile liczył sobie lat, ale nie wyglądał na syna Zbyszka, był raczej opłaconym pracownikiem. Z ust sterczał mu skręt, a tania bluzka nie zakrywała w całości obwisłego brzucha. Do tego był niemalże łysy. Co by jednak nie mówić, choinkę zapakował im elegancko. Zapłacili, przedsiębiorca i pomocnik złożyli im szczere jak skurwysyn świąteczne życzenia, a chwilę później wracali już do domu z drzewkiem.

 

Trochę zajęło im, zanim wtargali ją do salonu. Pierwsza drzewko obejrzała matka:

 

– Jezus Maria, co wyście przywieźli, miała być mniejsza niż rok temu!

 

Rzeczywiście, choinka była rozłożysta, zajęła prawie ćwierć salonu.

 

– Trudno, mi się podoba – odpowiedział. – Jest gęsta, ale mieści się idealnie pod sufit.

 

Zaraz potem przyszedł ojciec. Z niego był kawał dziada, chudy, ale żylasty i wysoki jak sam skurwysyn, siódemki brakowało mu do równych dwóch metrów.

 

– Co wyście kupili! – zaczął, gdy już ubrał okulary i przyjrzał się drzewku. Waliło od niego alkoholem.

 

– Choinkę…

 

– Nie podoba mi się, jest za duża! TUTAJ NIE MA JAK PRZEJŚĆ! Nie ma miejsca, nawet do szafy nie idzie się dostać, zasłania pół telewizora!

 

– Daj spokój, jest normalna, a zawsze można nieco przyciąć.

 

Kurwa mać. Miał kaca, do tego na głowie dwie dziewczyny, jedną kochał, druga była mu obojętna, ta pierwsza raczej nie podzielała jego uczuć, z kolei tamta obsypywała go wiadomościami, w większości nudnymi, na które odpowiadał głównie z przyzwoitości. Zresztą bał się, że kiedyś wyleczy się z tego idiotyzmu, którym jest zakochiwanie się. Wtedy przyda mu się taka przeciętna, zdrowa panna, z którą zbuduje nudny i pozbawiony polotu związek. Będą oglądać mnóstwo seriali i założą rodzinę, a ona co święta będzie na niego krzyczeć, bo Krzysztof Nowak ewidentnie nie potrafi wybrać odpowiedniej choinki. Dlatego stara się utrzymywać kontakt z obiema, z tym, że jedną odłoży sobie jak pieniądze na czarną godzinę.

 

– Miałem dziewięć lat, jak ojciec wyjechał za robotą. Zostałem jedynie z mamą i siostrą, i wiecie co? SAM MUSIAŁEM ZADBAĆ O CHOINKĘ. WZIĄŁEM SIEKIERĘ, SANKI, POSZEDŁEM DO LASKU I WYRĄBAŁEM ODPOWIEDNIE DRZEWKO, POTEM KURWA JESZCZE JE OBSADZIŁEM I POSTAWIŁEM W SALONIE.

 

– Jasne kurwa…

 

– NIE WIERZYCIE? POTRAFIŁEM WTEDY ZADBAĆ O CAŁY DOM. PALIŁEM W PIECU JUŻ JAK MIAŁEM OSIEM LAT. WIESZ CO TO JEST ODPOWIEDZIALNOŚĆ?

 

– A jak miałeś trzy miesiące to gotowałeś już pewnie obiady…

 

– … A WY NIC BEZE MNIE NIE POTRAFICIE, MAM PRAWIE SIEDEMDZIESIĄT LAT I WSZYSTKO MUSZĘ ROBIĆ SAM! BYŁEM ODPOWIEDZIALNY ZA WSZYSTKO, DALEJ JESTEM! WIESZ CO TO ZNACZY BYĆ ODPOWIEDZIALNYM? A WIESZ CO TO ŚREDNICA, WIESZ, ŻE CHOINKA MUSI MIEĆ ODPOWIEDNIĄ ŚREDNICĘ?

 

Wiedział, że drzewko to tylko pretekst do ataku na nich, do wylania całego wiadra pierdolonej goryczy, którą ten człowiek dusi w sobie od lat. Nie mógł, choć miał wielką ochotę, uderzyć ojca, przewrócił więc drzewko na podłogę, otworzył okno na całą szerokość, i wypierdolił choinkę przed dom.

 

– CO TY ROBISZ? OSZALAŁEŚ? – wrzasnął ojciec, ale nie ruszył się przy tym z miejsca.

 

– SKORO TAK CI SIĘ NIE PODOBA TA PIERDOLONA CHOINKA, TO SPIERDALAJ KUPIĆ LEPSZĄ!

 

Biedne pierdolone drzewko. Było tylko ogniskiem, w którym skupiała się cała złość, wszystko to, co zbierało się w nich przez lata, przelało się właśnie przez pachnące gałązki tej jodły.

 

Kłócili się jeszcze przez godzinę, wreszcie Krzysztof postanowił dać sobie spokój, wyszedł do sklepu, kupił flaszkę i znalazł sobie kogoś do pomocy. Było już późno, kiedy zdecydował się wrócić do domu. Ojciec spał pijany na stole, z ust wyleciała mu sztuczna szczęka, a pusta butla stała obok bezwładnej głowy. W salonie stała inna, mniejsza choinka, brat musiał skądś ją skombinować. Aż wykrzywiało od samego patrzenia, tak się jebana błyszczała.

 

Myślał jeszcze, zanim zasnął, o tej dziewczynie, która tak mu się podobała. Wiedział, że nic z tego nie wyjdzie, to jak umrzeć za życia, nigdy już nie pokocha innej kobiety. Będzie tylko samotność, aż do rychłego pewnie końca. Nic, tylko pasmo kolejnych cierpień, które ona mogłaby przerwać, albo choć trochę złagodzić. Do końca życia samotność.

 

Następnego dnia pojechali wspólnie na wigilijną kolację. Zrobili dokładnie to samo, co miliony innych rodzin. Objedli się karpiem, przekazali sobie prezenty, podzielili opłatkiem, a każde kolejne życzenia wydawały się mniej szczere od poprzednich. Przecież wczoraj nie wydarzyło się nic, zupełnie, jesteśmy najedzeni i szczęśliwi, za pomocą wyuczonych na pamięć formułek składamy sobie najlepsze życzenia na przyszły rok, co z tego, że mamy do siebie żal? Co z tego, że gdzieś tam, w którejś z ciemnych uliczek, umiera właśnie stary bezdomny pijak, że w jednym z podobnie kolorowych domów głowa rodziny napierdala swoją żonę, aż trzeszczą kości i lecą zęby, a na oddziałach onkologicznych co minutę umiera dziecko. Tam na podłogach plamy od krwi, ale my jesteśmy weseli i jemy przy jednym stole, a prostytutki dają w tym czasie dupy, ludzie są gwałceni i giną od postrzałów oraz dźgnięć nożem, złodzieje włamują się do domów albo kradną samochody. Wszystko to pod czujną strażą świątecznych lampek, reniferów z czerwonymi nosami, mikołajów i kolorowych choinek, one pilnują, dbają o to, żeby świętom nie zabrakło uśmiechu, serca, dobroci. Koloru i optymizmu.

 

Wesołych świąt

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • AlaOlaUla 23.12.2019
    Ależ mnie tytuł zachęcił, pogilgotał, gil, gil, to idu czytnąć. Oby to było dobre, plissss...
  • AlaOlaUla 23.12.2019
    Dobre! Naprawdę dobre, bo polskie.

    Bo Polskie całą tu wymalowaną czytam i polaczki cebulaczki kochanieńkie i świat cały, bo nie tylko w Polsce tak jest...

    Było gorzko, zakrapiane, ale smaczne.
    Z okazji wesołych świąd 5.
  • TheRebelliousOne 24.12.2019
    Osoba wyżej ma rację. Czuć ten klimat polskich świąt w opowiadaniu! Brakuje tylko, żeby w tle znajdował się telewizor z włączonym pewnym jebanym filmem, którego oglądanie co roku na święta to tradycja w naszym kraju wódką i cebulą płynącym oraz żeby w tle przygrywała piosenka Last Christmas w radiu! Ode mnie 5 i życzę Wesołych Świąt, kurła mać! :)
  • AlaOlaUla 24.12.2019
    Osoba wyżej...
    Chyba w łańcuchu pokarmowym.

    Co za cymbał.
  • TheRebelliousOne 24.12.2019
    Tobie też życzę Wesołych Świąt, koleżanko. :) (Also, sorry za spam, już nie będę, nie bijcie mnie)
  • AlaOlaUla 24.12.2019
    Na forum jest wątek do składania życzeń.

    Wzajemnie.
  • Writer'sWife 24.12.2019
    Wow, jestem pod wrażeniem, jest moc. Tylko czemu nie potrafi zutylizować tego całego syfu? W pełni zasłużone pieńć. Wesołych świąt.
  • -williamblue 26.12.2019
    smutna prawda o wesołych świętach
  • bogumil1 26.12.2019
    Smutna prawda o pokoleniu ludzi wychowanych przez media bez Boga i wartości. Nie wiem tylko do kogo w tym wypadku skierowane są pretensje. Jeśli chodzi o zło dziejące się na świecie można przecież zostać wolontariuszem w jakieś organizacji, choćby hospicjum, i nie płakać że co minutę umiera jakieś dziecko, tylko samemu dołożyć cegiełkę, albo choćby przekazać jakąś porządną sumę na taką organizację. Albo jedno i drugie. No ale skoro się woli chlać, a później narzekać, że problemem jest choinka, to cuszszsz, pozostaje pisanie takich idiotycznych opowiadań.
  • Alkoholowy_Budda 27.12.2019
    Zazwyczaj nie odpowiadam na komentarze, ale zrobię dla Pana wyjątek. Otóż Bóg istnieje tylko w ludzkiej świadomości, a najwięksi zwyrole i idioci to często Ci, którzy najgorliwiej wierzą w jego istnienie. Można zostać wolontariuszem, można pomagać na wszelkie sposoby, ale nie zmieni to faktu, że ludzie dalej będą mordować się, gwałcić, okradać, rujnować sobie nawzajem życie. Świat jest popierdolonym, paskudnym miejscem, i nie zmieni tego nawet miliard wolontariuszy niosących pomoc z imieniem Boga na ustach. A chlanie i pisanie takich idiotycznych opowiadań to wszystko co pozostaje człowiekowi, który nie wierzy w sens życia.
  • betti 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda a skąd Ty te mądrości czerpiesz,że katolikom przypisujesz wszystkie złe cechy? Czyżby to była wiara ateisty?

    Nie dziwię się, że nie widzi sensu życia ten, kto w nic nie wierzy... bo ile można żyć tylko dla siebie i dla siebie być bogiem?
  • Alkoholowy_Budda 27.12.2019
    Nie przypisuję złych cech wszystkim katolikom, tylko głównie tym fanatycznym. Wierzę też, że człowiek naprawdę zaczyna rozumieć życie dopiero wtedy, gdy odrzuci Boga, gdy uświadomi sobie, że nie ma nieba ani piekła, a śmierć równa się ostatecznemu zanikowi świadomości. Dokładnie o to chodzi, żeby żyć dla samego siebie. Nawet altruizm jest tak naprawdę aktem egoizmu, bo pomagamy innym po to, żeby nakarmić własne sumienie. Jestem Bogiem dla siebie, wraz z moją śmiercią zniknie wszystko co znałem jako świat.
  • bogumil1 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda
    No cóż, jakieś dowody Pan posiada, że gorliwi katolicy to najwięksi zwyrodnialcy? Z pewnością nie, dziwię się, że człowiek uważający się za racjonalistę może wypisywać, nie chcę Pana obrazić, ale takie obelgi.

    Z tego co wiem sto milionów trupów i najwymyślniejsze rodzaje tortur przypisuje się klinicznym ateistom, czyli komunistom. Nie było większych zbrodniarzy w historii świata. Jakąkolwiek odmianę komunizmu by nie badać, wietnamską, chińską, rosyjską, kambodżańską, czy inną. A komuniści byli akurat takimi ludźmi za jakich Pan się uważa, bądź chce uważać. Postawili się na miejscu Boga.
    Co oczywiście było nieprawdą, że stanęli w miejscu Boga, bo pełzali przed podobnymi sobie stworami posiadającymi większą władzę, siłę, czy wpływy. No ale lubili się samooszukiwać.

    A o pomocy w hospicjach nie pisałem w kontekście religijnym.
  • Alkoholowy_Budda 27.12.2019
    bogumil1 Owszem, komuniści byli straszliwymi zbrodniarzami, ale chrześcijanie od setek lat również zajmowali się mordowaniem, wystarczy wspomnieć krucjaty, czy inne wojny, które wybuchły na tle religijnym. Palenie na stosach, inkwizycję i wyszukane tortury. Fanatyzm nigdy nie prowadzi do niczego dobrego .Oczywiście nie mogę powiedzieć, że religia jest jedynym czynnikiem odpowiedzialnym za wybuch takich konfliktów jak krucjaty, bo równie duży wpływ miała choćby polityka czy ekonomia. Wychodzi na jedno i to samo, mordują fanatycy, czy to katoliccy, czy świeccy, jak komuniści. Obecnie sytuacja się zmieniła, bo, całe szczęście, kościół nie ma już takiej pozycji jak przed kilkuset laty, ale wciąż mamy chociażby pedofilii w kościele. Generalnie nie przeszkadza mi wiara prostych ludzi, ale niedobrze mi się robi gdy ktoś próbuje narzucić komuś chrześcijańskie wartości, albo choćby sugeruje, że problemem ludzkości jest brak wychowania w duchu takich wartości. Ludzkość sama w sobie jest problemem.
  • bogumil1 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda jak mnie wnerwia gadka z gościem, który nie zna historii, a się mądrzy. Niby piszesz inteligentne teksty, ok za dużo w nich wulgaryzmów jak dla mnie, ale inteligentne. Trochę ci przysłodziłem. Ale jednocześnie nie wiesz, czym były krucjaty.

    Krucjatą na wezwanie papieża, tak papieża nie przesłyszałeś się była choćby bitwa pod Wiedniem. Uważasz k. mać, że to było niepotrzebne?

    A słyszałeś o bitwie pod Lepanto? Krucjata. Wolałbyś jak tureccy korsarze buszowali sobie po morzu śródziemnym i czynili spustoszenia wśród ludności nadmorskich francuskich, włoskich, hiszpańskich miast i porywali ludzi na sprzedaż i do haremów? Otrząśnij się trochę, bo niby inteligentnie piszesz, ale Twoje komentarze są od czapy. Nieracjonalne, głupie i pełne nieprzemyślanej nienawiści.

    Krytykując krucjaty krytykujesz podstawy własnej tożsamości. A nawet Krzyżacy, którzy się trochę później znarowili. Gdyby nie oni, być może Prusowie z Litwinami spustoszyliby najpierw Mazowsze, a później kolejne ziemie, aż po Kraków i Poznań. Dziwię się takiej głupiej i drętwej gadce, jaki to katolicyzm był zły.

    A wtedy w Europie nie było innej siły zdolnej i jednocześnie mającej chęć nam skutecznie pomóc, jak zakon krzyżowy.
  • betti 27.12.2019
    Właśnie o to chodzi, że kiedy człowiek jest bogiem dla siebie, traci wszystkie wartości, bo i jakie mogą istnieć przy jego wielkości?

    Nie rozumiem jednego. Jeżeli człowiek odrzuca Boga, to dlaczego atakuje tych, którzy wierzą?Czy to ze strachu, że jednak coś jest a on był głupi, czy są inne przyczyny? Pytam, bo nie zauważyłam, żeby katolicy atakowali ateistów. Wierzą sobie i mają gdzieś, że ktoś nie wierzy. Tymczasem ateiści ciągle piszą o Bogu. Dlaczego?
  • Alkoholowy_Budda 27.12.2019
    A jednak, dzięki temu jestem lepszym człowiekiem. Bo wiem, że każdy jest dokładnie taką samą istotą jak ja, że życie innych jest równie bezsensowne, nawet jeżeli oni sami uważają inaczej. Dlatego traktuję ich sprawiedliwie, dokładnie tak, jak sam chciałbym być traktowany. A skoro ktoś już mnie życiem obdarował, to postaram się chociaż wycisnąć z niego to co najlepsze. Co do atakowania katolików -ja sam staram się nigdy nie atakować ich bezpośrednio, czasem dostaje im się rykoszetem, czasem odpowiadam na prowokacje, generalnie moim wrogiem celem jest ludzkość w całości. Nie dziwię się jednak, że ateiści atakują katolików, kościół wyrządza ludzkości niewyobrażalne szkody, czego nie można powiedzieć o ateizmie. Bóg jest istotną częścią życia także ateistów, nic dziwnego, że o nim piszą.
  • betti 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda nadal nie rozumiem. Jak Bóg może być istotną częścią życia ateistów, jak oni w niego nie wierzą?

    Nie wierzę w Mahometa i co mam o nim pisać? Po co? Nie rozumiem sensu.
  • bogumil1 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda
    Nie rozumiem jak ci najgorliwsi mogą być jednocześnie największymi potworami, skoro oni krzywdy nikomu nie czynią, modlą się nieustannie, spełniają czyny miłosierdzia bliźniego bądź to składając ofiary pieniężne, rzeczowe, lub sami poświęcają swój czas na pomoc, żyją zgodnie z Dekalogiem. Zupełny bezsens Pan prezentuje powtarzając jakieś nieprzemyślane bzdury. Jeśli już, to ci mało gorliwi powinni być najgorsi, czyli nie - fanatycy, zgodnie z używaną przez Pana nomenklaturą.
  • Alkoholowy_Budda 27.12.2019
    betti Kościół i Bóg są przeogromną częścią naszej kultury, czy tego chcemy, czy nie. Gdy stanie się coś złego mówimy "O Boże", albo "O matko boska!". Bóg odcisnął się na kartach historii, w literaturze, muzyce, wszelkiego rodzaju sztuce. Jak mam mówić, że nie jest istotną częścią mojego życia, skoro sama kultura europejska w dużej mierze opiera się na biblijnych wartościach? Jak mam mówić, że Bóg i wiara nie są częścią mojego życia, gdy okazuje się, że kościół wciąż jest dostatecznie silny, by wpływać na politykę? To coś, na co nie mam wpływu.
  • Alkoholowy_Budda 27.12.2019
    bogumil1 Właśnie okazuje się, że to biskupi i księża, czyli Ci, którzy powinni być najbardziej oddanymi Bogu wiernymi, gwałcą dzieci. Rodziny, które co wieczór modlą się gorliwie do Boga, popychają własne dziecko do depresji bądź samobójstwa, tylko dlatego, że jest ono homoseksualne. To najgorliwsi katolicy obnoszą się choćby z homofobią.
  • Alkoholowy_Budda czyżby multikonto Angeli?
  • betti 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda nieprawda. Księża są na szarym końcu listy pedofilów, co nie znaczy, że chcę umniejszyć ich winy, bo tych się nie da umniejszyć, gdyż w tym środowisku nie powinno być żadnego takiego przypadku, ale nie można też twierdzić, że tylko księża są pedofilami, bo tak nie jest. Spr sobie te listy są ogólnie dostępne.

    Zawsze kultura europejska opierała się na wartościach religijnych, dlaczego więc dzisiaj masz z tym problem? Byli katolicy, byli ateiści i jeszcze cała masa innych wyznań i nie było tego, co jest dzisiaj czyli szczucia jednych na drugich. Uważasz, że nie da się żyć jak dawniej obok siebie bez plucia? Przecież to tylko odrobina dobrej woli każdej ze stron.
  • bogumil1 27.12.2019
    Alkoholowy_Budda

    Rodziny, które co wieczór modlą się gorliwie do Boga, popychają własne dziecko do depresji bądź samobójstwa, tylko dlatego, że jest ono homoseksualne.

    Ha, ha, ciekawe czy jesteś w stanie podać mi jeden taki przypadek. Bo to raczej wymysły medialne naszych kochanych antypolskich mediów, a nie rzeczywisty problem.

    A jeśliby nawet rodzice, niekoniecznie katolicy tłumaczyli by dziecku że homoseksulizm jest zły, to nie widzę w tym niczego godnego krytyki. Dla dobra dziecka sam bym tak zrobił, choćby ze względów zdrowotnych. Aids i wiele innych chorób jest związanych z homoseksualizmem i szerzej pojętą rozwiązłością. Wystarczy na ten temat poczytać, żeby się przekonać, że to nie homofobia, ale całkowicie racjonalistyczne podejście.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania