:-) jesień idzie. Nie ma na to rady. Zmiany czasu, tej akurat nienawidzę. Ciężko mi się przestawić.
Ostatnio miałam takie refleksje jak Twoje w połowie sierpnia pod Lublinem. Wszystko już poszarzałe, porudziale, zabierające już swoje bogactwo do toreb.
Ale czy to źle? Niech sobie będzie :-) to co idzie tysz pikne. :-) o to Ci chodziło?
Niektórych taka pora nastraja na myśli: trzeba się zabierać. Ale i w nas jak i w świecie wszystko odradzalne, chociaż niektóre rzeczy są tylko raz. Jak i my.
Witam
Przemijanie w symbiozie z czasem jest nie uchronne. Wita nas każdego dnia zmieniając oblicze. Zmieniają nasze spojrzenie. Wiosna to komedia, to młodość, śluby i zabawy, kwitnące jabłonie, maj i beztroski czas bez nieporozumień, wianki, ogień i radość. Lato to romans, ciepło i podróże, magia poszukująca miłosnego uniesienia. Soczyste owoce, piękno opalenizny i znów wspomnienia.
Jesień to tragedia. Melancholia i osamotnienie, na jaw wychodzą błędy młodości i tragiczne upadki. Robimy bilans swojego życia i nie możemy już go naciągnąć. Nadchodzi zmierzch, wspomnienia i wieczory w towarzystwie niemiłej depresji.
Zima to satyra. Świat wywrócony na drugą stronę do góry nogami. Zimne stopy i siwe skronie, obrazy zimne, malowane srebrzystą farbą, skute lodem i znowu rozpływające się mroźne myśli.
Czy możemy uciec? Nie, ale możemy przedłużyć nasze pory roku poprzez wspomnienia, poprzez ten gliniany wazon, poprzez kawę w ulubionej filiżance. Poprzez nasze myśli. Przestawić czas i już nie cofać się, iść do przodu i cieszyć się każdą chwilą.
Bardzo elegancko i sentymentalnie opisałeś pierwsze oznaki mijającego czasu.
Komentarze (6)
Ostatnio miałam takie refleksje jak Twoje w połowie sierpnia pod Lublinem. Wszystko już poszarzałe, porudziale, zabierające już swoje bogactwo do toreb.
Ale czy to źle? Niech sobie będzie :-) to co idzie tysz pikne. :-) o to Ci chodziło?
Przemijanie w symbiozie z czasem jest nie uchronne. Wita nas każdego dnia zmieniając oblicze. Zmieniają nasze spojrzenie. Wiosna to komedia, to młodość, śluby i zabawy, kwitnące jabłonie, maj i beztroski czas bez nieporozumień, wianki, ogień i radość. Lato to romans, ciepło i podróże, magia poszukująca miłosnego uniesienia. Soczyste owoce, piękno opalenizny i znów wspomnienia.
Jesień to tragedia. Melancholia i osamotnienie, na jaw wychodzą błędy młodości i tragiczne upadki. Robimy bilans swojego życia i nie możemy już go naciągnąć. Nadchodzi zmierzch, wspomnienia i wieczory w towarzystwie niemiłej depresji.
Zima to satyra. Świat wywrócony na drugą stronę do góry nogami. Zimne stopy i siwe skronie, obrazy zimne, malowane srebrzystą farbą, skute lodem i znowu rozpływające się mroźne myśli.
Czy możemy uciec? Nie, ale możemy przedłużyć nasze pory roku poprzez wspomnienia, poprzez ten gliniany wazon, poprzez kawę w ulubionej filiżance. Poprzez nasze myśli. Przestawić czas i już nie cofać się, iść do przodu i cieszyć się każdą chwilą.
Bardzo elegancko i sentymentalnie opisałeś pierwsze oznaki mijającego czasu.
Pozdrawiam
Podoba mi się.
Pozdrawiam.
Delikatnie prowadzisz i zapraszasz. Ładny liryk.
Tu:
"po upale chłodem zawieje
trawę o poranku mokrą zważę
kropel nie zdołam policzyć
a kolory znowu zaskoczą
w zakurzonym wazonie"
a tak?
chłodem po upale zawieje
mokrą trawę o poranku zważę
policzyć kropel nie zdołam
znowu w zakurzonym
moim glinianym wazonie
zaskoczą kolory
(ale absolutnie się nie upieram przy swoim przestawieniu, Boże broń:)
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania