Złapałem początek i uciekam. Nie mogę Ci oddać dzisiaj swojej energii, a tak by się stało. Nie po to jadłem 2 apapy, piłem pół wina i wypiłem kawę z 7 łyżek, żeby wszystko spalić w komentarzowych achach. A tak by było. Po początku to widzę. Se przyjdę jak mój zewłok ostygnie.
Wiesz co... podobasz mi się tzn ten trupi styl, te majaczenie malignie, ten wyrzut, ten huragan w emocjach, to dosyć wszystkiego, oburzenie, zaprzeczenie... ale Ciebie nie można za dużo. Ciebie powinni przepisywać w małych dawkach.
" Ciebie powinni przepisywać w małych dawkach. ", heh, nawet na trolle dziwnie działam, bo im się witki obsuwają i nie potrafią trafiać w jedynkę.
A poważnie - i to też do Cana odnośnie tego komentarza wyżej, i to też do dzisiejszych wpisów pod moimi dwoma innymi tekstami - odniosę się jutro, pojutrze; bo 'taką sobie' mam głowę obecnie. :)
kalaallisut, no czasem trzeba się troszkę ponacinać. Ale ja nie o tym; ja o tym, że widzę, tam też pod "Twierdzą" napisałaś - jak by co, to to jest zupełnie co innego niż to tu i 'Kakofonia". Co prawda też uderzające - a przynajmniej pouderzało - ale zupełnie inne i wiadomo, o czym. Takie fabularne w sumie.
No, jak by co.
A generalnie później się poodnoszę.
Oks powróciłam i no, wow. Początek daje po pysku. Dalszy ciąg także.
Nie kopiuje tym razem, bo naprawdę (naprawdę!) każdy, absolutnie każdy fragment/zwrotka czy jakkolwiek to nazwać, ma coś, to mi się bardzo widzi.
A o drabinach z morza smoły wystających to już brak słów.
Nie, kurde, jednak muszę:
„korowód znajomych twarzy tych których nigdy nie widziałem
ściana między nami i my jesteśmy ścianą trzymamy się za ręce choć odcięte dłonie
tak czułość jest tekturowym schronem przerażonej jaźni
tak ja jaźń moją obuduję kolejnym nagrobkiem
lecz teraz trwam patrzę wszyscy toną z morza smoły sterczą drabiny
na drabinach anioły ze sfery do sfery ja chwytam szczebel ten syczy pluje kwasem
do nieba tylko po plecach szatana tylko wzdłuż własnych kręgów skuwających rdzeń
do życia tylko poprzez śmierć
lecz śmierć jest dla słabych a życie dla ślepych
tak azyle są dla uciekających w określone
tak nazwy są dla tchórzy
tak i ja chcę uciec widzę leżę w obrzyganym łóżku
próbuję odejść widzę z butów wypełzają glisty
i ogromny pająk zwisa nade mną ja skuty pajęczyną prawdy nie mogę nawet się miotać”
„nic się nie bój nie masz znaczenia”
„ja chcę wyłącznie zasadności i kierunku chcenia lecz ciało by coś zjadło
odchodzę
kupuję kawałek świni do przemienienia jej w siebie dwie bułki do sklejenia w kał resztek padliny
palę Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu za pogańskie odkrycia
odkupuję jakiś grzech jakiegoś strumienia pokoleń”
Nie twierdzę, że wszystko rozumiem. Większość pewnie po swojemu :D Ale moc jest w tym tekście taka, że teraz kumam ten nowy etap, o którym wspominałeś.
Jeszcze muszę.
„odchodzę
autobus zajebany wspólnotą różnowierców
tak ja dobry człowiek oddam ci majątek dwa zeta szpik życie ale czemu mi chuju zająłeś krzesełko
ktoś cuchnie ogląda pornola obok ktoś kogoś całuje tu mówią o pokemonach tam o zarobkach
tylko las mknący za oknem nie jest widmem tylko on pnie się prawdą z ziemi żyznej krwią
żołnierzy zapomnianych armii
zalotne gałęzie ryją w powietrzu wspinaj się dojrzysz
zalotne gałęzie ryją w powietrzu przynieś sznur a dojrzysz”
„ludzie są tak daleko że nawet maski nie trzeba”
Fragment, który nazwałabym „jak można mówić o czasie” też.
To, co Ty ostatnio odpie**alasz, Rubio, to przechodzi ludzkie pojęcie.
„nawet jeśli wszystkim amputować języki nie będzie spokoju zostają myśli”
„stawiam torbę obok
pluję w inne obok”
„leżę nocny ptak przysiada na balustradzie chcę mu zadać pytanie odlatuje
i nie wiem nie móc spaść jest klątwą czy błogosławieństwem”
Taa, tyle wyszło z „nie będę kopiować”.
"To, co Ty ostatnio odpie**alasz, Rubio, to przechodzi ludzkie pojęcie". Moje trochę też. Przepraszam, ale dużo więcej ponad "dziękuję" chyba nie wyklepię.
może o tych drabinach, jak coś, to one są półluźno inspirowane Drabiną Jakuba. Tu w ogóle jest trochę biblijnych odniesień, 'niech nie wie ręka lewa co czyni prawa', ta wielka kurwa prorok i smok. No i tak.
I co do tego 'fragmentu o czasie'. Niby rozważania, ale też cały czas zawsze co ich widzę wciąż ciężko mi w to uwierzyć.
nie wiem.
dzięki :)
Kopiować nie będę, bo szkoda wyjmować cokolwiek, umniejszając tym samym pozostałym wersom. W tym tekście każdy zobaczy to, co potrafi, co zechce. Namieszałeś okrutnie i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. Są wszystkie stany, w których można człowieka zastać i jednocześnie ich zmiana. Grot strzałki wskazuje wiele kierunków. Jest burza emocji, labirynt, który ma nieskończoność ścieżek. Coś się doświadcza, przydarza, jest okrutne i złe, ale zrobimy to jeszcze raz. Wszystko jest tu spięte klamrą, a jednocześnie rozstrzelane, można brać wersy i dzielić je - łamać między siebie i interpretować każdy z osobna. Twoje zdania są takie napuchnięte, trzeba uważać żeby się nie zmęczyć, z drugiej strony ciężko jest pisać takie teksty bez groteskowych, barokowych zwrotów, bez mnóstwa, jak ja to nazywam, "obrzydzeń i podłości".
Jest to zbliżone do poprzedniego utworu, właśnie tym pędem szaleńczym. To taki strumień doznań. Może trochę psychodelicznych, coś co ciężko objąć rozumem komuś, kto nie zna się na poezji. Komuś takiemu jak ja. Ale na swój sposób interpretuję. Świat chorych symulacji.
"coś co ciężko objąć rozumem komuś, kto nie zna się na poezji. Komuś takiemu jak ja". Kto chce rozumem objąć poezję ten się nie zna na poezji, jej istocie, bym powiedział. Kto jak kto, ale Ty się znasz.
i jw., przepraszam, że nie obszernie, ale ważne, że szczerze - dziękuję bardzo. :)
ps. no też zawsze uważałem, że powinno być "glizdy". Nie wiem czemu ustalono to przez 'st'.
Miejscami jestem zafascynowana, by potem dobić się przegadaniem... Plecionka gewniuszu z przeciętnością, wybieram geniusz... dlateogo czytam fregmentarycznie... Sorry.
betti; dobra, uff. Zakończmy na tym, że tekst ten jest dodany w dziale 'opowiadania', a nie 'wiersze'. Tekst ten jest prozą i będzie prozą, wedle dzisiejszych definiowań, i na tym, proszę, zakończmy te niepotrzebne technikalne rozmówki.
i w sumie patrzę, ja Ci nie życzyłem miłego dnia. Więc życzę teraz. :)
rubio ale ten tekst jest jak poezja,,, czysta poezja, gdyby zrobić z tego wiersz. Nie gniewaj się, ja przecież tylko z zachwytu nad pięknem niektórych fraz...
betti, nie gniewam się, to był raczej taki rykoszet w Twoją stronę, wybacz. No; w każdym razie z tego nie będzie wiersza, bo tak, jak swego czasu dodawałem teksty pod szyldem "wiersz", tak to - nie należy do tamtej grupy tekstów.
Ten tekst tu jest pewnego rodzaju integralną częścią tego, co zacząłem "Kakofonią" ( zresztą nie bez przyczyny tu są na początku te "(...)") Nie jest i nie może być krótkim, osobnym bytem umieszczonym w jakimś tomiku, nie to jest jego istotą, 'zadaniem', treścią.
Tak że, tutaj ta dyskusja jest całkowicie płonna, bo to już nawet nie jest, jak wcześniej, wymiana poglądów nt istoty poezji, wiersza.
Jeszcze innymi słowy - tak, dałoby się z tego zrobić wiersz, i w 'moim, tamtym stylu', więcej symboli mniej dosłowności, trochę krócej, i wedle Twoich wytycznych, tj wyciąć ze 3/4 i zostawić rdzeń. Ale wtedy to by nie było to, wtedy to by nie było napisane w specyficznym stylu opowiadanie o jednej nocy i jednym dniu wyciągnięte z opasłego monolitu.
Ale, rozumiem Twoje zastrzeżenia, doceniam, mimo pierwszej, emocjonalnej, w sumie nie związanej z Tobą, reakcji, za którą mi nawet gupio. Jak i doceniam i dziękuję za to " ja przecież tylko z zachwytu nad pięknem niektórych fraz".
:)
Zacytuję kogoś, mam nadzieję że wybaczy : "Uważajcie, którzy kopiecie za głęboko, uważajcie, bo języki trzepoczą się za zamkniętymi ustami jak ryby w logice własnej krwi"
rubio autor nikt znany, ale dla mnie jest "królem słowa". "Naszą esencją jest wojna i niewolenie innych. Jesteśmy nazistami Ziemi. W akcie sprzeciwu wobec mojego człowieczeństwa i dziedzictwa odmawiam dalszego przekazywania moich genów. Najważniejszym i najbardziej humanitarnym słowem jest „nie”. Jestem złym człowiekiem dlatego, że jestem człowiekiem. Dobry człowiek to oksymoron." To by i do wieży pasowało. Takie moje skojarzenia.
kalaallisut, nie no, to, co cytujesz, to akurat część źródeł neomarksizmu, którą zaczęto wymyślać jakieś kilkadziesiąt lat temu. Już nie pamiętam, kto pierwszy coś takiego mówił; chyba jakieś pisma Klubu Rzymskiego. W każdym razie to, to akurat jest zdanie, które na mnie zupełnie nie robi wrażenia, przepraszam, widziałem je x razy zagłębiając się w 'o co chodzi w dzisiejszym świecie'; zwykły wycinek z dziś propagowanych ideologii (bo i te tezy o przeludnieniu stamtąd wyszły, pomysły kontroli narodzin, ten dzisiejszy "kult aborcji" w pewnych kręgach. Ale nie mam głowy teraz szukać źródeł), trochę zmieszany z chrześcijaństwem ("nikt nie jest dobry, tylko bóg") itp.
Tak że, przepraszam, nic oryginalnego czy nowego, zawiodłem się trochę. ;D
I tak, domyśliłem się, że nieznany, właśnie dlatego zaintrygowało mnie, że o jakiś podobny typ, ciekawe; ale wbrew pozorom chyba mielibyśmy problem się dogadać.
dzięki, że odpowiedziałaś :)
rubio niekoniecznie, tyle doszłam, że wygaszane mowy były z pozycji antybohaterów, jak sam określił, gdzie miał inne zdanie. Kurcze wiesz co sama nie wiem czy dobrze zinterpretowałam całość. A jesteś chyba jedyna osobą, która mi teraz wpadła, czytając twoje teksty, gdzieś się ocierasz o politykę. Więc pytanie z mojej strony mogłabym gdzieś Ci to wysłać i później spytać o interpretację?
kalaallisut, aaa, jak miał inne zdanie to cofam. Gdzieś się ocieram, no, ja miewam takie myślenie, żeby w ogóle się zająć jakąś publicystyką gdzie indziej. Ale, raczej sztuka zwycięży, trudno by było o czas i nerwy na jedno i drugie.
I pewnie, wyślij, bardzo chętnie - w profilu, w "o mnie" są dane. Przy czym najlepiej mail, na fb mnie nie będzie pewien czas, i też nie od razu się odniosę do tego tekstu, o którym mówisz. Muszę sobie siebie pouspokajać przez jakiś czas. Ale oczywiście przeczytam, się odniosę, ciekaw jestem.
rubio ja też, poszło daj znać jak będziesz po najlepiej tutaj bo z tego @ rzadko korzystam, tam masz czysty strumień świadomości ty go też stosujesz i do tego też w dynamicznej formie, jest mieszanie sacrum z profanum, co więcej połowa tekstu jest przykrywką prowokacją autora, ten tekst nie jest o tym na czym na pierwszy rzut wygląda, są warstwy, są kłamstwa a pod nimi prawda.
"za oknem ku padłemu słońcu pieją pierwsze kurwy
wolność wolność dla wszystkich bóg umarł i nic nie widzi"
To, bardzo bardzo.
Ale, tam znalazlam, masz słowo "drink" źle odmienione.
http://www.deklinacja.pl/przypadki/drink.html
Powinno być drinka, nie drinku.
Wypowiesz nazwę pewnego (kogo, czego?) drinka.
Dobra, czytam dalej.
"wypiłem i niech nie wie wasza lewa ręka co czyni prawa gdy piszą się koszmary
kładę się więc czekam na przebudzenie"
Sztos, sztos, sztos.
O, tu mały zgrzyt mam:
"pajęczyną prawdy nie mogę nawet się miotać"
Dopełniaczówki rażą mnie, a ta w dodatku brzmi bardzo trywialnie, w tak pięknym tekście. Żeby było wulgarnie, to jeszcze, ale trywialność jest raczej niepożadana.
Znów nie dałam rady do końca, utknęłam w połowie. Ale widzę, że ta połowa jest świetna.
Tekst płynął, wartko, ostro, i porwał mnie ze sobą.
Dziękuję.
"Znów nie dałam rady do końca, utknęłam w połowie" nie wiem, jak się do tego odnieść. Ale skoro dziękujesz, to - proszę. :)
dopełniaczówka w sensie "pajęczyna prawdy"? Nie wiem, może ją kiedyś stąd wydłubię.
Za wychwycenie "drinku" dziękuję, zmienię.
rubio przepraszam, że nie wyjaśniłam bardziej, na szybko pisane, w drodze do domu.
Nie dałam rady ze względu na emocjonalność tego, i też sam cieżar intelektualny.
Nie dlatego, że mnie znudziło. Nawet nie znużylo. Po prostu... nie udźwignęłam.
Enchanteuse, spoko, rozumiem; też mam z tym problem, i to chyba większy, bo ja to piszę :D
no, pozdrawiam; dzięki choćby za ten fragment, który przeczytałaś - że przeczytałaś, mimo ciężaru :)
rubio nie czułam go, dopiero po pewnym czasie zaczęłam. Może to coś na kształt zmęczenia materiału.
Pewnie wrócę. Nie mówię na pewno, bo to dzia£a u mnie odwrotnie :D
Se na początku powiedziałem - nie skopiuję. Choćby nie wiem co i nie wiem jak. Nie skopiuję. Było cieżko nie wyjmować, ale przekonanie o niestosowności pomogło. Nic nie wyjąłem, bo ćwiartując, bym się zachował nieco, taaa. Czasem trzeba olać przezwyczajenia czy nagiąć własne natręctwa. W imię czegoś, albo czegoś tam.
Więc przeczytałem całość, a raczej, zdążyłem i dobrze, bo treść o takim natężeniu szybko zostanie stąd zdjęta.
Ale ze łba nie zniknie.
Jest refleksyjnie i mimo pędu - smutnie.
Ciężko jest walczyć czymś, z czym walczyć nie sposób. O ile łatwo maltretować siebie, o tyle ciężej znosić czy patrzeć na, wiadomo.
Nie chcę się interpretacyjnie wstrzelić.
Nie chcę nabierać do szlaneczki splendoru celnej oceny tekstu czy coś. W każdym razie coś się stało. Jebło. Już nie odtąd, bo od Kakofonii, ale trwa to.
Coś jakbyś umarł lub przeszedł przez jakieś drzwi do "dalej" czy do "gdzie indziej". Nie chcę interpretować, ale to robię jakoś tak niechący. Jest mocno. Jest wszelako.
Od początku komentarza czuję, że lepiej szybko zamknąć mordę. No to zamykam. Raz na rok przeżyję bez mąrzenia się.
hm. Zdjęta pewnie tak, ale czy jakoś bardzo szybko, nie wiem. I to jest właściwie powiązane z 'Kakofonią', nie tyle ciąg dalszy, ile integralna część 'czegoś'. Chciałbym napisać coś większego, 100-200 stron. Może napiszę. Może przeżyję. ;) Pewnie przeżyję, bo pozamieniam mniej lub bardziej okołobiograficzne rzeczy na jakieś wymyślone pokrewne. Mam nadzieję, że się uda.
No, ale ja zacytuje sam siebie, boś mi przypomniał, co niedawno Ricie odpowiedziałem " Bo to było przed 'Kakofonią", to było za starych form i starych, inaczej gryzionych treści. Mam jak pisałem wyżej, poczucie, że się kończą juwenalia, opadł szlaban pomiędzy "wtedy", a "teraz przechodzące w nowe"." Więc tak, tak. Tak na niższym, i tak na wyższym poziomie... wiadomo.
Nie wiem. Dzięki wielkie. :)
Canulas. Kurde, będę se wracał do tego komentarza. Dzięki, serio. To jest chujowe w tych internetach portalach etc., że tam każde "dzięki" wygląda tak samo, sześć liter. No, to to tu, to jest inne; jak coś.
Życie to zmaganie ze śmiercią, tak sobie nieraz myślę, to zmaganie ze sobą, ze swoimi słabościami, z brudem świata, hipokryzją.
I to wszystko czego ja nawet nazwać nie potrafię tu zawarłeś. Niesamowity tekst.
"odchodzę
autobus zajebany wspólnotą różnowierców
tak ja dobry człowiek oddam ci majątek dwa zeta szpik życie ale czemu mi chuju zająłeś krzesełko
ktoś cuchnie ogląda pornola obok ktoś kogoś całuje tu mówią o pokemonach tam o zarobkach
tylko las mknący za oknem nie jest widmem tylko on pnie się prawdą z ziemi żyznej krwią żołnierzy zapomnianych armii" a to... zastrzeliłeś mnie tym.
No.. cóż tylko 5 gwiazd mogę tu wrzucić
Pozdrawiam!
Tekst jest chyba efektem metody strumienia świadomości :), nieźle się ubawiłem przy tym misz-maszu sacrum-profanum, niektóre fragmenty są po prostu kapitalne. Oczywiście to taki śmiech przez łzy, ale czasami tylko tyle zostaje zrobić.5
z ciekawości sprawdziłem - miesiąc temu/3 teksty temu były te czasy ;D Widać TW winduje. Czyli to dzięki Tobie ten ruch. To i dziękuję, i gratuluję. ;)
Neurotyk. O kurde, w sumie to Ci nawet dziękuję za to, hmm, za to coś, co zrobiłeś, bo teraz widzę, że się edycja posypała jak ponownie wklejałem.
i tu też, BŚBNiW
Neurotyk, no w chuj. Dobrze, że już tu trochę siedzę, więc wiem, z kim do czynienia, i zamiast się spinać mogę w grzecznym tonie pozdrowić; gorzej, jak kogoś nowego odwiedzasz. ;D
Ech, dobra, pierdolnij jeszcze jakieś ostatnie słowo, bo pewnie chcesz je mieć, i bydzie.
Komentarze (70)
A poważnie - i to też do Cana odnośnie tego komentarza wyżej, i to też do dzisiejszych wpisów pod moimi dwoma innymi tekstami - odniosę się jutro, pojutrze; bo 'taką sobie' mam głowę obecnie. :)
No, jak by co.
A generalnie później się poodnoszę.
Se tu przyjde rano. Ale moc jest mega.
Anonimki to kretyni.
Nie kopiuje tym razem, bo naprawdę (naprawdę!) każdy, absolutnie każdy fragment/zwrotka czy jakkolwiek to nazwać, ma coś, to mi się bardzo widzi.
A o drabinach z morza smoły wystających to już brak słów.
Nie, kurde, jednak muszę:
„korowód znajomych twarzy tych których nigdy nie widziałem
ściana między nami i my jesteśmy ścianą trzymamy się za ręce choć odcięte dłonie
tak czułość jest tekturowym schronem przerażonej jaźni
tak ja jaźń moją obuduję kolejnym nagrobkiem
lecz teraz trwam patrzę wszyscy toną z morza smoły sterczą drabiny
na drabinach anioły ze sfery do sfery ja chwytam szczebel ten syczy pluje kwasem
do nieba tylko po plecach szatana tylko wzdłuż własnych kręgów skuwających rdzeń
do życia tylko poprzez śmierć
lecz śmierć jest dla słabych a życie dla ślepych
tak azyle są dla uciekających w określone
tak nazwy są dla tchórzy
tak i ja chcę uciec widzę leżę w obrzyganym łóżku
próbuję odejść widzę z butów wypełzają glisty
i ogromny pająk zwisa nade mną ja skuty pajęczyną prawdy nie mogę nawet się miotać”
„nic się nie bój nie masz znaczenia”
„ja chcę wyłącznie zasadności i kierunku chcenia lecz ciało by coś zjadło
odchodzę
kupuję kawałek świni do przemienienia jej w siebie dwie bułki do sklejenia w kał resztek padliny
palę Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu za pogańskie odkrycia
odkupuję jakiś grzech jakiegoś strumienia pokoleń”
Nie twierdzę, że wszystko rozumiem. Większość pewnie po swojemu :D Ale moc jest w tym tekście taka, że teraz kumam ten nowy etap, o którym wspominałeś.
Jeszcze muszę.
„odchodzę
autobus zajebany wspólnotą różnowierców
tak ja dobry człowiek oddam ci majątek dwa zeta szpik życie ale czemu mi chuju zająłeś krzesełko
ktoś cuchnie ogląda pornola obok ktoś kogoś całuje tu mówią o pokemonach tam o zarobkach
tylko las mknący za oknem nie jest widmem tylko on pnie się prawdą z ziemi żyznej krwią
żołnierzy zapomnianych armii
zalotne gałęzie ryją w powietrzu wspinaj się dojrzysz
zalotne gałęzie ryją w powietrzu przynieś sznur a dojrzysz”
„ludzie są tak daleko że nawet maski nie trzeba”
Fragment, który nazwałabym „jak można mówić o czasie” też.
To, co Ty ostatnio odpie**alasz, Rubio, to przechodzi ludzkie pojęcie.
„nawet jeśli wszystkim amputować języki nie będzie spokoju zostają myśli”
„stawiam torbę obok
pluję w inne obok”
„leżę nocny ptak przysiada na balustradzie chcę mu zadać pytanie odlatuje
i nie wiem nie móc spaść jest klątwą czy błogosławieństwem”
Taa, tyle wyszło z „nie będę kopiować”.
Boskie.
może o tych drabinach, jak coś, to one są półluźno inspirowane Drabiną Jakuba. Tu w ogóle jest trochę biblijnych odniesień, 'niech nie wie ręka lewa co czyni prawa', ta wielka kurwa prorok i smok. No i tak.
I co do tego 'fragmentu o czasie'. Niby rozważania, ale też cały czas zawsze co ich widzę wciąż ciężko mi w to uwierzyć.
nie wiem.
dzięki :)
Bije od tego tak silne flow, że porywa, mimo że nie jestem w nastroju. Wrócę. Nie wiem kiedy, ale na pewno wrócę.
Jest to zbliżone do poprzedniego utworu, właśnie tym pędem szaleńczym. To taki strumień doznań. Może trochę psychodelicznych, coś co ciężko objąć rozumem komuś, kto nie zna się na poezji. Komuś takiemu jak ja. Ale na swój sposób interpretuję. Świat chorych symulacji.
Świetne.
PS Chyba powinno być "glizdy" :P
i jw., przepraszam, że nie obszernie, ale ważne, że szczerze - dziękuję bardzo. :)
ps. no też zawsze uważałem, że powinno być "glizdy". Nie wiem czemu ustalono to przez 'st'.
przepraszam, dziękuję, i pozdrawiam
i w sumie patrzę, ja Ci nie życzyłem miłego dnia. Więc życzę teraz. :)
Ten tekst tu jest pewnego rodzaju integralną częścią tego, co zacząłem "Kakofonią" ( zresztą nie bez przyczyny tu są na początku te "(...)") Nie jest i nie może być krótkim, osobnym bytem umieszczonym w jakimś tomiku, nie to jest jego istotą, 'zadaniem', treścią.
Tak że, tutaj ta dyskusja jest całkowicie płonna, bo to już nawet nie jest, jak wcześniej, wymiana poglądów nt istoty poezji, wiersza.
Jeszcze innymi słowy - tak, dałoby się z tego zrobić wiersz, i w 'moim, tamtym stylu', więcej symboli mniej dosłowności, trochę krócej, i wedle Twoich wytycznych, tj wyciąć ze 3/4 i zostawić rdzeń. Ale wtedy to by nie było to, wtedy to by nie było napisane w specyficznym stylu opowiadanie o jednej nocy i jednym dniu wyciągnięte z opasłego monolitu.
Ale, rozumiem Twoje zastrzeżenia, doceniam, mimo pierwszej, emocjonalnej, w sumie nie związanej z Tobą, reakcji, za którą mi nawet gupio. Jak i doceniam i dziękuję za to " ja przecież tylko z zachwytu nad pięknem niektórych fraz".
:)
Fakt, nie zwróciłam uwagi, że to opowiadanie, może dlatego, że zachwyciłam się poezją. To ja przepraszam za zamęt, niemniej nadal czekam na wiersz...
Pozdrawiam.
Tak że, przepraszam, nic oryginalnego czy nowego, zawiodłem się trochę. ;D
I tak, domyśliłem się, że nieznany, właśnie dlatego zaintrygowało mnie, że o jakiś podobny typ, ciekawe; ale wbrew pozorom chyba mielibyśmy problem się dogadać.
dzięki, że odpowiedziałaś :)
I pewnie, wyślij, bardzo chętnie - w profilu, w "o mnie" są dane. Przy czym najlepiej mail, na fb mnie nie będzie pewien czas, i też nie od razu się odniosę do tego tekstu, o którym mówisz. Muszę sobie siebie pouspokajać przez jakiś czas. Ale oczywiście przeczytam, się odniosę, ciekaw jestem.
wolność wolność dla wszystkich bóg umarł i nic nie widzi"
To, bardzo bardzo.
Ale, tam znalazlam, masz słowo "drink" źle odmienione.
http://www.deklinacja.pl/przypadki/drink.html
Powinno być drinka, nie drinku.
Wypowiesz nazwę pewnego (kogo, czego?) drinka.
Dobra, czytam dalej.
"wypiłem i niech nie wie wasza lewa ręka co czyni prawa gdy piszą się koszmary
kładę się więc czekam na przebudzenie"
Sztos, sztos, sztos.
O, tu mały zgrzyt mam:
"pajęczyną prawdy nie mogę nawet się miotać"
Dopełniaczówki rażą mnie, a ta w dodatku brzmi bardzo trywialnie, w tak pięknym tekście. Żeby było wulgarnie, to jeszcze, ale trywialność jest raczej niepożadana.
Znów nie dałam rady do końca, utknęłam w połowie. Ale widzę, że ta połowa jest świetna.
Tekst płynął, wartko, ostro, i porwał mnie ze sobą.
Dziękuję.
dopełniaczówka w sensie "pajęczyna prawdy"? Nie wiem, może ją kiedyś stąd wydłubię.
Za wychwycenie "drinku" dziękuję, zmienię.
Nie dałam rady ze względu na emocjonalność tego, i też sam cieżar intelektualny.
Nie dlatego, że mnie znudziło. Nawet nie znużylo. Po prostu... nie udźwignęłam.
no, pozdrawiam; dzięki choćby za ten fragment, który przeczytałaś - że przeczytałaś, mimo ciężaru :)
Pewnie wrócę. Nie mówię na pewno, bo to dzia£a u mnie odwrotnie :D
Więc przeczytałem całość, a raczej, zdążyłem i dobrze, bo treść o takim natężeniu szybko zostanie stąd zdjęta.
Ale ze łba nie zniknie.
Jest refleksyjnie i mimo pędu - smutnie.
Ciężko jest walczyć czymś, z czym walczyć nie sposób. O ile łatwo maltretować siebie, o tyle ciężej znosić czy patrzeć na, wiadomo.
Nie chcę się interpretacyjnie wstrzelić.
Nie chcę nabierać do szlaneczki splendoru celnej oceny tekstu czy coś. W każdym razie coś się stało. Jebło. Już nie odtąd, bo od Kakofonii, ale trwa to.
Coś jakbyś umarł lub przeszedł przez jakieś drzwi do "dalej" czy do "gdzie indziej". Nie chcę interpretować, ale to robię jakoś tak niechący. Jest mocno. Jest wszelako.
Od początku komentarza czuję, że lepiej szybko zamknąć mordę. No to zamykam. Raz na rok przeżyję bez mąrzenia się.
No, ale ja zacytuje sam siebie, boś mi przypomniał, co niedawno Ricie odpowiedziałem " Bo to było przed 'Kakofonią", to było za starych form i starych, inaczej gryzionych treści. Mam jak pisałem wyżej, poczucie, że się kończą juwenalia, opadł szlaban pomiędzy "wtedy", a "teraz przechodzące w nowe"." Więc tak, tak. Tak na niższym, i tak na wyższym poziomie... wiadomo.
Nie wiem. Dzięki wielkie. :)
I to wszystko czego ja nawet nazwać nie potrafię tu zawarłeś. Niesamowity tekst.
"odchodzę
autobus zajebany wspólnotą różnowierców
tak ja dobry człowiek oddam ci majątek dwa zeta szpik życie ale czemu mi chuju zająłeś krzesełko
ktoś cuchnie ogląda pornola obok ktoś kogoś całuje tu mówią o pokemonach tam o zarobkach
tylko las mknący za oknem nie jest widmem tylko on pnie się prawdą z ziemi żyznej krwią żołnierzy zapomnianych armii" a to... zastrzeliłeś mnie tym.
No.. cóż tylko 5 gwiazd mogę tu wrzucić
Pozdrawiam!
Dziękuję, bardzo
Po orostu wyszedleś z jamy :)
Jakieś używki podczas pisania?
Ty tu grafomania, ja się podcieram periodykami z dzisiejszą poezją, tak że; co kto lubi.
pzdr
i tu też, BŚBNiW
Ech, dobra, pierdolnij jeszcze jakieś ostatnie słowo, bo pewnie chcesz je mieć, i bydzie.
To odpiszesz albo nie.
BAJ
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania