pióreczko
leciało wirowało lekko miękko powoli
spadło na lśniący kamień
szare brązowe strzępiaste
pióreczko piórko pióro
a w górze krzyk wrzask skrzek
szarpnął dźgnął i wystrzelił
w błękit w zieloność w okna
biało-żółta kula
wirem śmignął w czerwoną ścianę
odrzucił ją i roztrzepotał
szponami roztrącił rzadką przestrzeń
runął waląc w bruk ostrym dziobem
obok rozbitego kłębu leżało
pióreczko
Komentarze (51)
Idzie sobie żółte biedne kurczątko, lecz nagle z góry spada piórko.
Nie kurczątka, bo kurczątko idzie, a nie frunie.
Gdyby pomyślało, to by się schowało.
Nie pomyślało. Za szybko chce być dorosłą kurą i czerpać z tego.
Nagle atak z góry. Żółtko złapane, rozerywane w kłębie szponami, stąd jej wrzask.
Pozdrawiam:)
Tylko kurczę haczą mi "łapy" i "kłąb" - bo jakieś to mało ptasie rekwizyty. No chyba że to specjalnie ;)
Pozdrawiam.
Według mnie wersy o czymś innym, ale... jeśli Autor twierdzi inaczej, nie ma co rozgryzać.
Podmiot ma stopy szare, szponiaste?:)
Widać braki warsztatowe. Za dynamizm w momentach - 3.
Pozdr. :)
No nic, na razie tyle:)
leciało wirowało lekko miękko powoli
spadło na lśniącą trawę
szare brązowe strzępiaste
pióreczko piórko pióro
a w górze krzyk wrzask skrzek
szarpnął dźgnął i wystrzelił
w błękit w zieloność w okna
biało żółta kula
wirem śmignął w czerwoną ścianę
odrzucił ją i roztrzepotał
szponami roztrącił rzadką przestrzeń
runął w bruk ostrym dziobem
obok złamanego kłębka leżało
pióreczko
Proszę, małe uwagi do powyżej skopiowanej wersji.
1. cząstka: czy pióreczko może ciężko wirować lub spadać? Nie, prawda? To nie kamień. Zatem przysłówek: lekko jest zbędnym dopowiedzeniem w wierszu, który nie ma charakteru narracyjnego (rozbudowanego).
A 'szare brązowe” - to jakie w końcu owo strzępiaste było? Epitet: szaro-brązowe zlikwidowałoby niepewność.
Okey, usunąłeś wers ze stopami (godzinę wcześniej, pisząc że go nie ma, więc daruj sobie te wyjaśnienie), i wtedy on, ten nieusunięty, bardzo wpisywał się w braki warsztatowe. Niezwracanie uwagi na kolejność treści w wersach (tzw. myląca spójność międzywersowa), wywołuje niechciane sensy.
2. cząstka - ostatni wers aż się prosi o bycie jej pierwszym. Zobacz, jak wtedy likwiduje się zgrzyt między formami gramatycznymi 2. i 3. cząstki, bo teraz: 'biało-żółta kula /wirem śmignął (błąd ortograficzny nota bene do usunięcia, piszemy takie połączenie kolorystyczne z kreseczką).
3. cząstka – runąć można na bruk, ot, niezbywalna cecha tego czasownika, której nie uwzględniasz, a to razi brakiem językowego rozeznania. Zmienić można na: uderzył w bruk/ wbił się w bruk/ przeciął bruk... do wyboru.
Lepiej być bezpiecznie spadającym pióreczkiem, malutką częścią a nie całością, niż miotającym się nieudolnie ptaszyskiem (taka pointa). Dlatego kłębek (miękki znaczeniowo w skojarzeniach) mocno odstaje od jej wymowy.
Ptaszysko byś dał na jego miejsce albo korpus, lub złamane skrzydła.
Co do stóp - faktycznie zapomniałem o nich. Wtedy to nie miało znaczenia - gdzie ono upadło. Odkryłaś to i bardzo jestem Ci wdzięczny. Takoż za biało-żółtą. (Na początku była interpunkcja. Usunąłem ją a wraz z nią myślnik.) Pierwotna wersja brzmiała: >runął waląc ostrym dziobem w bruk< ale zdała mi się zbyt rozbudowana. Chciałem to skondensować , nadać dynamiki.
Ptaszysko źle brzmi. Najbardziej pasował mi "kłąb" ale mają inni rację że to niepoprawne i może mylić (a korpus to już całkiem :( ) Żaś "złamane skrzydła" nie oddaje bezładu złamanego karku - jeszcze nad tym pomyślę. Dziękuję Ci podwójnie. Za to co napisałaś i za zmuszenie mnie do refleksji. Już zdawało mi się że stworzyłem niemal ideał. :D :D
Co do 'kłębka' - a może po prostu - złamany kark?
Pozdrawiam.
Jeśli jednak miałbym ocenić tak jak jest to i tak bardzo spoko :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania