Plac Imprez Integracyjnych i Pociąg na Morzu pod Lasostepem

gatunek: sny/fantastyka/surrealizm

 

"Plac Imprez Integracyjnych i Pociąg na Morzu pod Lasostepem"

 

Wilgotny Zwrotnikowy Półwysep, Jedna z Najoryginalniejszych Planet. Lata 2011-2012.

 

Przedmieścia niedużego miasta, dzielnica domów jednorodzinnych.

 

W jednym z dwukondygnacyjnych domów, w dzielnicy leżącej między centrum a przedmieściami, mieszkał dwudziestosiedmioletni podróżnik międzyplanetarny i międzywymiarowy, będący marzycielem, wizjonerem, artystą oraz poszukiwaczem przygód i skarbów. Był średniego wzrostu. Jednego słonecznego letniego dnia, siedział na kanapie w swoim gabinecie artystyczno-wypoczynkowym, nie za dużym i nie za małym. Przeglądał geograficzny atlas swojego niezwykłego świata, planując kolejną podróż, kiedy nagle przez okno wskoczyły cztery pasiaste ogoniaste gobliny, wyrwały mu atlas z rąk, a następnie szybko z powrotem wyskoczyły ze swoją zdobyczą. Mężczyzna, zaskoczony tym dziwnym zdarzeniem, zdążył tylko krzyknąć: — Nie możecie mi tego zabrać! — po czym wstał z kanapy i usiadł przy biurku. Spojrzał na fizyczno-polityczną mapę świata, wiszącą na ścianie. Wciągnęła go. Dosłownie.

 

Plac Imprez Integracyjnych, centrum miasta.

 

Od zachodu i wschodu, plac był otoczony przez niewielkie oraz bardzo zielone parki, pełne drzew i posiadające po jednej niedużej fontannie, a od północy oraz południa przez rzędy kolorowych, zabytkowych kamienic. Człowiek pojawił się pomiędzy czterema kwietnikami o kształcie i rozmiarze pni drzew średniej wielkości. Wyskoczył spośród kwitnących dekoracji, a zaraz po nim z pomiędzy nich wyfrunęły też szerszeń, chrabąszcz, ważka, szarańczak, ćma i tukan. Po kilku minutach fruwania nad placem i jego najbliższymi okolicami, zwierzęta te ukryły się w koronach wielkich okolicznych drzew.

 

Podróżnik podszedł do jednego z kilkunastu otaczających plac drzew o jadalnych, różowych i fioletowych owocach w kształcie serca oraz wielkości orzechów włoskich. Zerwał i zjadł kilka sztuk. Miały delikatny, słodko-kwaśny smak. W cieniu drzew rosły niskie palmy wachlarzowe. Przez plac przebiegło sześć goblinów, takich samych jakie wcześniej zabrały podróżnikowi atlas geograficzny. Na ich widok, podbiegł on do kilkudziesięciu rosnących obok siebie palm i wskoczył między nie. Rozpłynął się w powietrzu. Z pomiędzy drzew wyfrunęły dwa strusie, trzy pingwiny i cztery kiwi.

 

Lasostepy, sady i ogrody między muzykalnym oraz tańczącym przez większość roku miastem, a bagnistym jeziorem.

 

W krainie lasostepów znajdowała się, skąpana w promieniach słonecznych, rozległa dzielnica niedużych domów otoczonych dosyć rozległymi sadami i ogrodami. Pośród liści bananowców ukrywały się ślimaki muszlowe i bezmuszlowe szarańczaki. Nad hibiskusami fruwały motyle. W koronach drzew śpiewały papugi, a przy brzegach stawów, pełnych wodorostów, rechotały żaby.

 

Podróżnik szedł wzdłuż otoczonej ogrodami polnej dróżki. Nagle, w niektórych ogrodach pojawili się jacyś dziwni ludzie o świecących oczach. W przedostatnim ogrodzie zauważył czterech mężczyzn i cztery kobiety. Normalne osoby, raczej typowe dla tego świata. Byli to też znajomi wędrowca. Siedzieli oni wszyscy razem na ławkach otaczających stół, rozmawiali ze sobą i śpiewali wesołe oraz zabawne piosenki ludowe. Obok stał nieduży, drewniany, brązowo-żółto-beżowy dom z tarasem.

 

Poszukiwacz przygód podszedł do ostatniego ogrodu, gdzie się zatrzymał i rozejrzał po okolicy. Dalej był już tylko słoneczny lasostep, po którym biegały kukawki kalifornijskie oraz nieduże plamiste jaszczurki, a także pełzały niewielkie węże, łaziły skorpiony i fruwały zielono-żółto-pomarańczowe szerszenie oraz różnobarwne wielorakich kształtów i rozmiarów. Ściany budynku stojącego na tej działce miały barwy takie jak zielona, niebieska, pomarańczowa i brązowa. Stół oraz krzesła miały jasnobeżowy kolor. Ten dom i meble również były wykonane z drewna, podobnie jak tamte. Mężczyzna wszedł na beżowy taras.

 

Wtedy nagle zaczął on słyszeć szum morza, dobiegający od strony bagiennego jeziora, leżącego okoły trzy kilometry dalej. Okazało się, że morze i plaża w niezwykły sposób zbliżyły się na odległość zaledwie stu kilkudziesięciu metrów od ogrodów, zajmując to samo miejsce, na którym jeszcze kilka minut temu rozciągały się lasostepy. Fale na przybrzeżnych płyciznach były wysokie na kilka do kilkunastu metrów, ale nie wyrządzały żadnej szkody ani istotom żywym, ani rzeczom zbudowanym przez ludzi, lecz mknęły dalej wzdłuż brzegu, jak gdyby nic niezwykłego się nie działo.

 

Z głębi płytkiej zatoki morskiej, spośród porośniętych palmami wachlarzowymi oraz monsterami wysepek zamieszkanych przez pingwiny i maskonury, wyłonił się kosmiczno-międzywymiarowy pociąg osobowy, liczący kilka wagonów. Gdy przelatywał nad domem, pod jego kołami automatycznie pojawiał się długi blaszany most, z którego zwisały żółto-zielone bluszcze i orchidee, a w ich pobliżu fruwały motyle zielone, żółte, pomarańczowe, fioletowe oraz brązowe.

 

Człowiek spojrzał w niebo. Zamiast chmur zobaczył unoszące się wysoko w powietrzu, gigantyczne, szare i beżowe statki z papieru, powoli płynące po nieboskłonie. Po plaży biegały zielone owce i niebiesko-fioletowe króliki.

 

W tym momencie nagle skończył się sen, więc opowiadanie na jego podstawie też.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Pasja 26.01.2020
    Bajka kolorowa i taka naturalna. Smakowity przekładaniec.
    Często z moimi wnukami bawię się w podróże po globusie (stary globus) i ty właśnie tą wędrówką przypomniałeś mi te zabawy. Tak samo oni opowiadają niesamowite obrazy, kolorowe i niespotykane.

    Dziękuję i pozdrawiam ciepło
  • Piotrek P. 1988 27.01.2020
    Pasja, dziękuję za ten komentarz, przynoszący powiew nostalgii i inspiracji do kolejnych opowiadań, pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 26.01.2020
    Piotrek P. 1988→Twój styl już bym rozpoznał na krańcu wszechświata→jeżeli takowy istnieje? Bo raczej →nie.
    Tylko trza uważnie czytać. To jak oglądanie wielu obrazów. Masz ciekawe pomysły, w sensie tego wszystkiego.
    Pozdrawiam:)→5
  • Piotrek P. 1988 27.01.2020
    Dekaos Dondi, dziękuję za wesoły, inspirujący i filozoficzny komentarz, pozdrawiam :-)
  • Piotrek P. 1988 27.01.2020
    Wszyscy, dziękuję za oceny i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania