Płacz,Collins

Sophie bardzo lubiła swoją pracę. Każda godzina spędzona na układaniu prania, podawaniu dań i ścieraniu kurzy ją odprężała, wewnętrznie uspokajała i wyciszała. Każdego dnia dziękowała Bogu, że może samodzielnie na siebie zarabiać. Dawało jej to satysfakcję. Rodzice zawsze jej powtarzali, że powinna umieć o siebie zadbać. Ale, chyba nie widzieli jej w tej profesji. Mimo to, czuła się zawodowo spełniona. Zarobki ją zadowalały, pracowała wśród miłych ludzi, a brak znajomości francuskiego wbrew pozorom nie sprawił jej trudności przy zatrudnieniu. Jednak nigdy nie była w pomieszczeniu, gdy jej pracodawcy rozmawiali w tym języku. Czuła się wtedy dziwnie speszona. Fakt, najpewniej nie zrozumiałaby z tych konwersacji ani słowa, ale gdy podsłuchiwała jakiejkolwiek rozmowy, ogarniało ją wewnętrzne poczucie przyzwoitości. A przecież nie chciała uchodzić za bezczelną.

- Sophie - głęboki głos rozszedł się po całym pomieszczeniu - Jest osiemnasta - spojrzał na zegarek, jakby chciał potwierdzić to, co przed chwilą powiedział.

Dziewczyna odłożyła płócienną ściereczkę na komodę. Spojrzała na młodego mężczyznę.

Matthew Trueblood był wysokim dwudziestolatkiem o niesamowicie czarnych włosach. Czarnych jak atrament. Czarnych, jak zły sen. Na piwnych oczach miał małe, niebieskie kropki, niczym krople rosy na pajęczynie. Sophie porównywana je do piegów. Piegi na tęczówkach.

Na ostrych kościach policzkowych widać było dwudniowy zarost, który codziennie rano poprawiał brzytwą. Lekko różowe usta często wyginały się w grymas uśmiechu, ukazując przy tym równe, białe zęby.

Taki właśnie widok ujrzała Sophie Collins.

- Tak, paniczu Trueblood. Już idę podawać kolację - podszedł do niej, powoli. Był w samej koszuli i spodniach. Cienki materiał prześwitywał i Sophie z łatwością mogła zobaczyć mięśnie jego brzucha i ramion. Czuła, że się rumieni.

- Nie mów tak do mnie, Sophie - oparł się nonszalancko o komodę i wyciągnął rękę - Matthew.

Wyjęła drżącą dłoń - ciągle jeszcze pachnącą szmatką do kurzu, całą w pęcherzach.

- Sophie - uścisnęła jego dłoń - silną i zdecydowaną, lecz w tej samej chwili poczuła się zmieszana. - Ale paniczu... Matthew, nie uważam, że bratnie się z pokojówką...

- Bratanie się z pokojówką? - wybuchnął śmiechem. Głośnym i czystym. - Po prostu zabieram nowe przyjaźnie - mrugnął do niej, wychodząc z pokoju. - Powiem rodzicom, że za chwilę będziesz.

I zniknął.

Tak po prostu.

Zaskoczyła ją pewność siebie mężczyzny. Ale, w końcu był u siebie.

Tak nagle zdała sobie z czegoś sprawę.

Czy on ją podrywał?

Zaśmiała się na myśl, że może być obiektem westchnień. Jeszcze nie zdarzyło jej się, by mężczyzna się do niej zalecał.

Ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

 

°°°°°°°°Δ°°°°°°°°°

 

- Co dzisiaj dobrego? - zapytała Sarah, gdy Sophie niosła wielkie tace z jedzeniem do jadalni.

- Nie wiem, co tym razem upichciła Rose - uśmiechnęła się do pracodawczyni - Chyba dzisiaj pora na niespodzianki, pani Trueblood.

- Mam nadzieję, że tym razem się nie zatruję - wykrzywiła się kobieta - Jej ostatnie purré było beznadziejne.

- Rose się stara. Ale trzeba przyznać, że kuchnia francuska nie jest jej specjalnością - powiedziała młoda Collins, kładąc tace na stole. Uśmiechnęła się serdecznie. Cała promieniała. - Do stołu podano. Nasza kucharka dzisiaj poleca...

- Przepiórki! - dokończył za nią rozładowany Matthew - Mam nadzieję, że ich nie zepsuła! To naprawdę delikatnie mięso - oblizał czerwone wargi, a pokojówka odwróciła wzrok. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Czuła się, jakby była przyłapała na wyjątkowo intymnym geście. Gwałtownie zamrugała oczami

- Więc smacznego. Jakby ktoś mnie potrzebował, będę w kuchni - skinęła delikatnie, zmierzając do drzwi.

- Zaczekaj! - to był ten sam głęboki głos, który miała przyjemność słyszeć chwile temu w bawialni.

Pokojówka odwróciła się wystraszona. Nie spodziewała się czegoś takiego.

- Może zjesz z nami?

Ojciec chłopaka zakrztusił się przepiórką. Matka wypluła zawartość szklanki na stół.

Dziewczyna szybko podbiegła do stołu i zaczęła wycierać biały obraz fartuchem roboczym.

- Zostaw to, dziecko - delikatnie odepchnęła ją Sarah - To nie Twoja wina.

- Ale spokojnie - odpowiedziała automatycznie Sophie - Posprzątam to. Bo kto inny to zrobi? - uparcie wycierała mokre plamy.

- Sophie, zostaw. To woda. Nic się nie stanie, jeśli wyschnie. Plamy nie będzie - pokojówka odeszła powoli w stronę wyjścia. W jadalni panowała cisza.

- Dlaczego jej tu nie chcecie? - odezwał się w końcu Matthew - Gdyby nie ona, nie mielibyście niczego na stołach. Chyba pora się odwdzięczyć.

Sophie poczuła, że oblał ją szkarłatny rumieniec.

- Nie. W żadnym wypadku nie mogę tu usiąść. Nie... Nie wypada. Naprawdę, muszę już iść.

- A wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? - zapytał ojciec Matt'a - Że on ma rację - potargał syna po włosach, mimo, że ten miał już dwadzieścia lat. - Siadaj. Zajmiesz miejsce obok Matthew'a.

- Panie Trueblood, ja nie mogę...

- Płacę Ci za to, co robisz w tym domu, panno Collins - przez surowy ton wyłonił się śmiech - Więc siadaj do stołu Sophie.

Cóż, pomyślała. Pan każe, sługa musi.

 

°°°°°°°Δ°°°°°°°°

 

Nigdy nie miała w ustach czegoś równie pysznego.

Faktycznie, miała styczność z tymi daniami na co dzień. Widziała jak wyglądają, czuła ich zapach, ale nigdy ich nie jadła.

Nie mogła przestać. Jadła i jadła. Smakowało niebiańsko. Mięso było delikatne, ale za razem wyraziste i treściwe. Nie było suche, idealnie wilgotne. Do tego lampka czerwonego wina i już czuła się jak królowa. Nikt nie mógł jej tego zabrać.

Podczas kolacji, mogłaby przysiąc, że poczuła czyjąś rękę na swoim kolanie, ale uznała to za halucynacje. W końcu nie codziennie je się coś tak dobrego.

 

Po kolacji zaoferowała, że pozmywa (jak na dobrą pokojówkę przystało), ale została odesłana, ponieważ Sarah powiedziała, że poradzi sobie sama.

 

Sophie poszła więc do swojej sypialni, a raczej ciasnego pokoju dla służby. Ogień w kominku nadal płonął, dając przyjemne ciepło.

Usłyszała pukanie do drzwi. Nie odezwała się. Była zbyt zmęczona, by otworzyć.

Do pokoju wszedł Matthew.

- A więc jednak się zdecydowałaś? - uśmiechnął się szarmancko - Wiedziałem, że nie pozostaniesz obojętna - powiedział, podchodząc do łóżka.

-Zdecydowałam na co? - zapytała, wstając z łóżka. Dopiero teraz, zorientowała się, że nie jest w swoim pokoju. Musiała pomylić pomieszczenia.

- Jak to na co? - już stał przy niej. Wziął w dłoń kosmyk jej włosów. Druga położył na policzku. - Zawsze mi się podobałaś, Collins.

Nachylił się i ją pocałował. Delikatnie. Jego usta były gorące. I wilgotne. Całował ją i całował. Zaczął schodzić coraz niżej, w rejony szyi.

- Paniczu Trueblood! - zwróciła mu uwagę.

- Już jak stanęłaś w progu tego domu, wiedziałem, że będziesz moja - usta znajdowały się przy dekolcie.

- Matthew. Przestań.

- Ale nie potrafię - uśmiechnął się i rzucił ją na łóżko.

- Matthew! Odejdź!

- Załatwimy to szybko - zaczął rozpinać guziki jej sukienki.

Trzasnęła go w twarz.

Odskoczył od niej gwałtownie.

- Suka! - splunął na nią - Mi się nie odmawia! - wziął spod kominka gorący pogrzebacz i przyłożył go do twarzy dziewczyny.

Rozległ się przeraźliwy krzyk. Skora na policzku paliła ją, jak zastępy piekieł.

- A to dopiero początek - uśmiechnął się i wyszedł.

Tak przespała tę noc. Na jej twarzy pojawiały się szkarłatne łzy, które mieszkały się z krwią.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Dot 17.09.2016
    Jak miło znów móc czytać o Sophie ^^ 5
  • Lord_Of_Dark 17.09.2016
    <3
  • Dot 17.09.2016
    Lord_Of_Dark Pytanie poza tematem (pewnie głupie xD) Czytałeś Kroniki? :D
  • Lord_Of_Dark 17.09.2016
    Dot Niestety nie. Skończyłem już całe DA,DM i MI,ale Kronik nijak nie mogę dorwać
  • Dot 17.09.2016
    Lord_Of_Dark O to szkoda :/ Bo są świetne XD Tak samo jak wszystkie książki Cassandry ^^
  • Lord_Of_Dark 17.09.2016
    Dot Kocham Cassie całym sercem <3 . Jeżeli chcesz poczytać coś więcej, to zapraszam na Wattpada, skąd przepisuję shoty tutaj. https://www.wattpad.com/story/69863279-we%27re-never-done-with-killing-time
  • Dot 17.09.2016
    Lord_Of_Dark Na pewno wpadnę tam :D
  • Lord_Of_Dark 17.09.2016
    Jeżeli chcesz,zamawiaj,a napiszę opowiadanie z wybranymi przez Ciebie postaciami w roli głównej :)
  • Dot 17.09.2016
    Łoooooooo ^^ Jeśli to nie będzie problem, to bym poprosiła coś z Jemem :)
  • Lord_Of_Dark 17.09.2016
    Jem już jest nawet w dwóch,jeżeli interesuje Cię ta postać. Postaram się coś wymyślić jak najszybciej :)
  • Dot 17.09.2016
    Aha, możliwe że nie zauważyłam i dziękuję :D
  • Lord_Of_Dark 17.09.2016
    Dot Nie ma za co :)
  • Okropny 18.09.2016
    Nawet w tytule masz interpunkcyjnego babola. Jestem wstrząśnięty i zmieszany. Widać, że nawet umiesz pisać... Diabeł tkwi w szczegółach!
  • Lord_Of_Dark 18.09.2016
    Radzę się zapoznać, a dopiero potem hejtować http://sjp.pwn.pl/zasady/Zasady-pisowni-i-interpunkcji;713485.html
    Pozdrawiam
  • Nuncjusz 18.09.2016
    Lord_Of_Dark krytyka, słuszna czy nie słuszna bo np wynikająca z braków edukacyjnych (nie twierdzę, że tu ta sytuacja ma miejsce) nie jest hejtowaniem, jest dalej krytyką

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania