pływanie w głębinach podczas paniki

Jak to jest być człowiekiem? Może upadłym aniołem?

Czy ludzie mogą być nieludzcy? A może to wszystko jest tylko iluzją?

Od zawsze czułam że odbiegam od innych. Błądziłam głową w chmurach, wymyślałam nierealne scenariusze, jak na przykład morderstwo moje i mojej rodziny. Albo różne plany samobójstwa. Tak samo wielokrotne scenariusze nadchodzących wydarzeń. Jak o tym teraz myślę to to wszystko dzieje się przez nieustanną chęć kontroli.

Kontrolować swoje życie. Tak to definitywnie coś w czym się specjalizuję.

Mimo nieustannych małych „wypadków” i nieoczekiwanych sytuacji, zawsze mam kontrole. Zwłaszcza nad własnymi emocjami. Gdy tracę nad nimi kontrole czuję się słaba. Słaba i bezużyteczna, nie potrafię wtedy ogarnąć chaosu wokół siebie, wpadam w panikę, a strach przejmuję nade mną władzę. Tak właśnie zaczyna się atak paniki.

Atak paniki powoduję, że nie potrafię skupić myśli, nie mam władzy nad tym co mówię, i zwykle wtedy zaczynam ranić bliskich wokół siebie, co powoduję następny lęk o ich utracie i znowu atak dostaje siły. I tak w kółko. Do momentu aż ktoś nie pstryknie palcami i pozwoli mi odzyskać kontrolę nad własnym oddechem i umysłem. Bo ciężko jest złapać oddech gdy nie kontrolujesz swojego ciała i ducha.

Ludzie nie rozumieją, są wtedy nieludzcy. Oskarżają o ćpanie, schlanie się w umiar czy bycie popierdolonym.

A to jest jak pływanie. Na co dzień, w słoneczny, bezwietrzny dzień pływasz kontrolując swoje ciało, kiedy bierzesz oddech i jak często wynurzasz twarz na promienie słoneczne. Ale gdy tylko pogoda choć minimalnie się zmieni, zmienia się też rytm pływania. Nagła fala może cię podmyć i wtedy tracisz rutynę brania tchu. Jeśli właśnie wtedy się zamyślisz to nie zorientujesz się kiedy to się stało a już będziesz kilka metrów głębiej. Tracisz nadzieje, panikujesz, brakuje ci tlenu. I widzisz tylko jak światło staje się coraz mniejsze, bo ty toniesz. Ciężar ciśnienia napiera na twoją klatkę piersiową, a tobie migawki z życia przemijają przed oczami. Zawsze te najgorsze chwile, których żałujesz, które chciałbyś zmienić. I nie ma bohatera. Nie ma pomocnej dłoni. Tylko ty, ocean i strach.

I albo utopisz się na samym dnie bezkresnego oceanu, albo zawalczysz z tym strachem i spróbujesz wypłynąć na powierzchnię. Ale ile można płynąć w górę, gdy widzisz jak do innych topiących się wyciągają koła ratunkowe, a do ciebie nie?

Czyż to niesprawiedliwe? Czyż to nieludzkie?

No a właśnie tak wygląda życie ludzi, których nie rozumieją.

Ta, której nikt nie chciał ratować.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania