Po drugiej stronie lustra cz. I

Siedziała przy bogato zdobionym stole trzymając w ręku zimnego szampana .

-To już ostatni - Powtarzała od niemal początku balu .

Jej długie włosy opadały złocistymi lokami na odkryty dekolt a kremowa sukienka jeszcze bardziej podkreślała intensywne rumieńce na policzkach. Nie musiała tańczyć na środku sali by wszyscy ją zauważyli . Nie musiała nawet z kimkolwiek rozmawiać by stać się głównym tematem plotek wśród przybyłych gości. Alison była osobą , przy której nie można było przejść obojętnie o czym sama aż za dobrze wiedziała. Mimo to nie miała ochoty bawić się jak reszta osób na sali . Kolorowe confetti sypało się na głowy roześmianych dzieci , a rodzice z entuzjazmem klaskali wznosząc kolejne toasty .

-WYPIJMY ZA TEN WSPANIAŁY WIECZÓR PANIE I PANOWIE !!!

-„ ZA NASZE DZIECI !!! „

„-I ZA MOJĄ ŻONĘ ” – Krzyczeli jeden przez drugiego.

To dziwne jak jeden wieczór i butelki shampana mogą pojednać nawet najbardziej zaciętych wrogów .Rzucacie się sobie w ramiona tylko po to by następnego dnia toczyć kolejną walkę ...Chociaż to nigdy się nie zmieni...

Sięgnęła po najbliższą butelkę Wina opróżniając jedną lampkę za drugą , czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele..Co jakiś czas ktoś podchodził i składał gratulacje Pannie Wilson ,licząc na choćby krótką rozmowę z dziedziczką wielkiego majątku ,lecz ona zbywała gości chłodnym milczeniem . Nie chciała rozmawiać. Wodziła pustym wzrokiem po roześmianych twarzach ,dusząc w sobie gniew i łzy z którymi walczyła od początku balu .

-A TERAZ BRAWA DLA NASZEGO WYBITNEGO MICHAELA Clarsa !!!!

WYPIJMY TOAST I ZA NIEGO DRODZY PANIE I PANOWIE !!!

Jeszcze kilka toastów a nikt nie dojdzie do swoich stolików.- Pomyślała z lekkim rozbawieniem-szykuje się cudowny wieczór z pijaną orkiestrą i gośćmi leżącymi pod naszymi stopami .

Chyba nawet oni nie mogą oglądać tego koszmaru na trzeźwo .-Wzniosła kieliszek za pana Clarsa.

Dopiero teraz przekonała się ,że wypiła za dużo. Świat zaczął wirować niczym pary sunące po parkiecie kołysząc się w takt granej muzyki a stojące na stole świeczki wyginały się leniwie pośród rozmaitych dań i trunków rozmywając za sobą smugi niezliczonych kolorów .Chciałaby zapomnieć o tym co ją czeka . Nie myśleć choć przez chwilę o życiu spędzonym z 75 letnim mężczyzną u boku . Z człowiekiem chciwym i okrutnym ,szukającym nowej ofiary i okazji by wzbogacić się jeszcze bardziej. Chciałaby o tym wszystkim zapomnieć ,ale nawet teraz natrętne myśli powracały z szarą wizją nadchodzącej przyszłości .

 

-Mogłabyś choć przez jeden moment udawać ,że interesujesz się swoimi zaręczynami –wyrwała ją z zamyślenia matka . – Pan Thomas Oswell będzie tu lada chwila a ty nie zdążyłaś nawet powtórzyć przemówienia

Przemówienie...-Na samą myśl o tej cholernej kartce zrobiło jej się niedobrze - Zlepek przesłodzonych kłamstw w które i tak nikt nie uwierzy. Nawet mój narzeczony. Narzeczony który i tak jest za stary ,by usłyszeć choćby połowę rzeczy z mojej ckliwej mowy.

- Nie będzie żadnego przemówienia .Moje „TAK” to wystarczająco wiele co muszę powiedzieć temu podłemu starcowi .-powiedziała przez zaciśnięte zęby .

Przez chwilę miała wrażenie ,że ją uderzy . Elisabeth Willson nie należała do grona kobiet ,które panują nad swoimi emocjami o czym jej córka doskonale zdawała sobie sprawę .Tym razem przeszyła ją tylko spojrzeniem.

- Jesteś bezczelna Alison …–wysyczała matka – Pan Thomas to najlepszy człowiek jaki mógł się trafić takiej dziwce jak ty… Myślisz ,że nie wiem nic o twoich ucieczkach ? Spróbuj zniszczyć tą uroczystość a pożałujesz każdego słowa jakie do mnie powiedziałaś- wyszeptała ściskając boleśnie jej nadgarstek - …I oddaj mi to wino. Choć przez jedną chwilę udawaj ,że jesteś porządną kobietą .

Milczała. Kłótnia z matką była ostatnią rzeczą ,którą w tej chwili pragnęła . Bo niby co miałaby zmienić ? Jej życie ? Życie ,które zostało przesądzone zanim się urodziła ?

Nie …to byłoby niezgodne z planem . Planem tak idealnym w którym nie ma miejsca na zmiany i wyjątki .

Dziś, coraz bardziej zdawała sobie sprawę jak niewiele znaczy pośród otaczających ją ludzi . Patrzyła przez chwilę na swoją matkę i długą , satynową suknie opinającą jej smukłą figurę.. Nie wyglądała na swój wiek . Długie kasztanowe włosy opadały niesfornie na drobne ramiona ukrywając tym maleńkie piersi . Na lekko pobladłej twarzy nie odcisnęły się jeszcze ślady upływającego czasu a dołeczki w policzkach dodawały jej wręcz młodzieńczego uroku. Tylko oczy mogły zdradzić jej prawdziwy wiek . Zimny i bezwzględny wzrok przed którym nie można uciec. Właśnie to kryło się za delikatną kobietą jaką była żona cenionego biznesmena. Przez parę chwil odprowadzała ją wzrokiem czując jak stłumiona złość zaczyna gwałtownie podchodzić jej do gardła .

Nienawidzę was … Nienawidzę gry na którą tylko ja nie zostałam zaproszona .Jestem waszym pionkiem ,ale prędzej umrę niż pozwolę wam ją wygrać .

Na samą myśl o tym poderwała się ze stołu . Chciała umrzeć .Nie da im satysfakcji ubicia biznesu życia . Przez ułamek sekundy świat niebezpiecznie zawirował lecz zamiast upadku poczuła jak męskie dłonie ciasno oplotły jej talię .

Woda kolońska …Gdzieś już czułam zapach tych perfum …Tylko gdzie ?

 

-Jesteś cała panno Alison ? -powiedział mężczyzna z lekkim rozbawieniem

-Tak ja po prostu… - Podniosła się trzymając kurczowo silnego ramienia jej przypadkowego wybawcy

Gdzieś już widziała te potargane włosy. Jasne kosmyki opadające na czoło ,oczy w kolorze złota i ten drwiący uśmiech od którego nie mogła oderwać wzroku . Chciała dokończyć ,ale głos uwiązł jej w gardle .

- Po prostu potknęłam się o moją torebkę to wszystko – wykrztusiła

-uff, to całe szczęście ,bo już myślałem ,że ma to coś wspólnego z tymi pustymi butelkami na twoim stoliku .-uśmiechnął się wymownie .

-pfff... wypraszam sobie ! ... Czy my się w ogóle znamy ?

-Ty mi powiedz . Cały czas na mnie patrzysz więc mógłbym spytać o to samo –Powiedział nie spuszczając od niej wzroku.

Tego było za wiele . Nikt od dawna nie śmiał być do niej tak bezpośredni ,lecz zamiast oburzenia nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

-To ciekawe , bo z kolei ty nie przestajesz mnie obejmować –Przez chwilę zauważyła jak oczy nieznajomego zabłyszczały

-Po prostu troszczę się byś nie upadła. – szepnął nie przestając się uśmiechać .

Ma śliczne dołeczki . –Pomyślała ze smutkiem .-Thomas może też tak kiedyś wyglądał zanim zmarszczki pokryły mu całą twarz .

-Prawdziwy z Pana zbawiciel, może będę miała ten zaszczyt i poznam imię swojego wybawcy ?

-Patrick . Patrick Oswell . Może nie wiedziałaś ,ale jestem krewnym twojego przyszłego męża. – powiedział poważniejąc na chwilę .-A może się mylę , Alison ?Może mój wujaszek ,nie dostanie tym razem tego czego chce ?

 

Znowu to samo . Dlaczego choć raz nie mogę zapomnieć o tym człowieku ?!

- Nie wiem o czym mówisz-zaczęła ostrożnie

-Oj ,doskonale wiesz o czym mówię Alison . Widzę to w twoich oczach . Nie wyjdziesz za niego choćby miałoby cię to wiele kosztować – Przysunął ją lekko do siebie- Chyba nie chcesz mi powiedzieć ,że tak łatwo potrafisz pogodzić się ze swoim losem ?

Nie potrafiła. Ona o tym wiedziała i on również . Patrzyła na niego z bólem szukając odpowiedniego słowa zagryzając z przejęciem dolną wargę . Mogłaby zaprzeczyć ,lecz to co powiedział było wszystkim z czym walczyła od miesięcy

-Chodź –szepnął przysuwając się jeszcze bliżej-Chodź ze mną Alison

Zadrżała czując jego ciepły oddech na policzku i intensywny zapach wody kolońskiej .Przez tą jedną chwilę świat znowu zawirował . Ścisnęła jego wyciągniętą dłoń i pozwoliła prowadzić się przed siebie.

Nieważne gdzie . Ważne jak najdalej Stąd. Tylko to się liczyło ,nic więcej .

Opuścili salę balową umykając niepostrzeżenie gościom ,których taniec i alkohol pochłonął resztę całej uwagi. W ciągu paru minut znaleźli się poza imponującym budynkiem w którym w dalszym ciągu ludzie nieświadomie oczekiwali zaręczyn Pana Oswella.

Pierwszy raz w życiu Alison poczuła się wolna . Lipcowy wiatr rozwiał jej jasne loki ,odkrywając krągłe piersi spod kremowej sukienki a szal wyszywany cyrkoniami zsunął się na brukowaną uliczkę prowadzącą do Central Parku . Nie chciała myśleć o tym co będzie dalej . Nieważne. Chwyciła kurczowo ramienia Patricka czując jak szczęście rozpiera jej płuca.

Ujął ją mocno obiema dłońmi ,rozchylając usta spragnione pocałunków .

Nogi ugięły się pod Alison odmawiając posłuszeństwa ,lecz on zdążył ją przytrzymać

-Jeszcze masz czas wrócić do swojej miłości -Powiedział całując długą, odkrytą szyję .

- Nie teraz . Dzisiaj chcę należeć do ciebie – szepnęła

 

………………………………………………..TO BE CONTINUED

 

To moje pierwsze opowiadanie tutaj ,dlatego proszę o komentarze i przede wszystkim szczere odpowiedzi :) . Coś zmienić , poprawić ? Nie piszę często takiego typu opowiadań ,ale myślę ,że dodać coś nowego nie zaszkodzi :)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Ekler 18.06.2015
    Widzę, że to jest cz. I, więc pewnie planujesz napisać coś jeszcze i taka mała rada ode mnie. Lepiej pisać po kawałku i zaraz robić wstępną korektę tej małej części, bo potem poprawianie całości jest męczące. Chociaż tekst trzeba wielokrotnie dopieścić, żeby był idealny i wrócić do niego po jakimś czasie.
    Co powinnaś teraz, zaraz, na pewno poprawić? Te niefortunne spacje, które swawolnie latają sobie między znakami znakami interpunkcyjnymi. Mi osobiście przeszkadzają.
    Znalazło się parę kulawych zdań np. ,,Po prostu troszczę się byś nie upadła'' uważam, że zwykłe ,,Nie chciałem żebyś upadła'' brzmiałoby w tej sytuacji lepiej.
    Pomysł może być ciekawy. Bohaterka rozdarta między tym co powinna, a tym co chciałaby.
    Nie będę mówił czy ciekawe czy nie, ponieważ za wcześnie na taką opinię. Może jeszcze tutaj wrócę.
    Mam nadzieję, że pomogłem i zmotywowałem do pracy.
  • xnobodyperfectx 19.06.2015
    Ekler z tego co widzę napisałeś w komentarzu opowiadanie ma mało błędów, wręcz znikome, dałeś trzy, a temu gniotowi 4? ;)
  • R_ystie 19.06.2015
    Podoba mi się i czekam na więcej. Rzeczywiście, te spacje przed przecinkami trochę przeszkadzają ale tylko taką drobna uwaga.
  • xnobodyperfectx 19.06.2015
    Na zachętę daje pięć. ;)
  • WhoKnows96 19.06.2015
    Ekler masz racje ,tez myslalam o tym, by ta czesc byla zdecydowanie krotsza ,ale nie bardzo wiedzialam w ktorym momencie ja skonczyc ;) Za ta moja nieszczesna spacje przepraszam ,ja na to nie zwracalam nigdy uwagi wiec nawet nie zdawalam sobie sprawy ,ze moze to komus przeszkadac . Ogolnie troche mecza mnie tego typu opowiadania ,ale wpadlam na dosc ciekawy pomysl ,co bedzie dalej wiec skoro chociaz troche wam sie podoba dopisze jeszxze dalsze czesci ;)
  • Chris 19.06.2015
    Masz potencjał. Atakuj dalej. Czekam na więcej! Na pewno jeszcze mnie zaskoczysz ;)
  • WhoKnows96 19.06.2015
    dziękuje bardzo ;D postaram się ;)
  • Vasto Lorde 20.06.2015
    Pomysł dobry, w miarę lekko się czyta, ale tak jak ekler już wspomniał irytują mnie spacje pomiędzy znakami interpunkcyjnymi :) Dam 4 :)
  • WhoKnows96 20.06.2015
    Oo dziękuje ;D W następnych opowiadaniach ich już nie będzie ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania