Po przecinku

Może to pojmę, może kiedyś stanę i będę wiedziała, że na sto procent stoję. Może zrozumiem dlaczego trzeba tyle wycierpieć, aby wiedzieć, czym jest mały uśmiech i ile on dla ciebie znaczy. Może znajdę ten las, gdzie jest jedno, jedyne drzewo należące do mej duszy, które jest moim źródłem, moim aniołem. Stanę, w pośpiechu będę się rozglądać, i właśnie wtedy kiedy zrezygnuję, kiedy bezwładnie osuną się ręce, poddam się, intuicją popłyną powieki i zobaczę je. Dorodne, potężne, brązowo-szare gałęzie, w których skryję się moje małe, blade ciało, otoczone piękną zielenią, będzie bezpieczne i dobre. Słońce odsłoni drogę, do mnie, do mojego skarbu, które spływa złotem, złotem nadziei. Szumem strumyka dziś powiewa wiatr, korony drzew, tańczą radośnie, bo wiedzą, one wiedzą, że nadszedł już czas. Skrzydła przywołają me imię, jego znaczenie i walkę, ogłuszając przy tym twoje mądrości. Może wtedy pewniej stanę, będę silna i otworzę usta, powiem ci jak jest, jak miało być i jak bardzo zniewoliłeś mój umysł, odebrałeś mi głos. Potęgą się stanę i zadziwię cię, moje słowa będą mądre i trafne. Będę się uśmiechać pewnością wrodzoną i umiejętną, z powodzeniem zapisze swój rozdział w zeszycie, nie, nie w naszym zeszycie mój drogi, w nowym. Okładka będzie koloru kartonu, lekko podarta w prawym górnym rogu, narysuje na niej jeden mały znak, to będzie przecinek, czarny i wyraźny. Kartki będą kremowe, nie lubię białego, jest zbyt oczywisty. Na kartkach będzie zaznaczony margines, na moje z nudów rysowane banały albo na szybkie złote myśli. Tam, na trzeciej stronie zapiszę ten rozdział, ten dzień, w którym obaliłam swój własny świat, świadomie bez jakiegokolwiek poczucia straty. Piórem, czarnym nakreślę zdania, słowa, nieważne, to będę ja, tylko ja i cała ja. Nie będę musiała się tłumaczyć ze słów, rysunków czy rebusów, dla ciebie i tak byłam wielką niewiadomą, nigdy nie odkrytym diamentem, a jak wiadomo o diamenty się dba, szlifuje i chroni. Z pięknym, prawdziwym uśmiechem i iskrą w oczach zamknę zeszyt, schowam go do torebki i wezmę z domu jeszcze tylko jedną rzecz, teczkę. Teczkę ze stosem kartek, którymi pisana była historia przed przecinkiem, pogniecione, brudne i pełne łez. Pełne twoich nerwów i krzyków, bolące i podarte. Pójdę nad wodę, wieczorem, będzie ciepło i nastrojowo, cisza i spokój, tafla wody a w niej odbicie pomarańczy i czerwieni. To ognisko,gdzie spalę nasze dni, ogrzeję się nimi, tyle mi daj. Zanucę ulubioną piosenkę, zamknę oczy i ubiorę mój świat, nowy świat. Będzie ciepły.

 

 

sawIS FJ

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania