PO WEEKENDZIE
Mamy wolną sobotę i niedzielę,
Żeby odpocząć na duchu i ciele,
Więc cieszmy się wolnym kochani rodacy,
By w poniedziałek iść lekkim do pracy.
Jak wypoczywałeś taką masz pobudkę,
Zegar Ci dzwoni podnosisz bródkę,
Pod czaszką puzon melodię Ci gra,
A w oczach się błyszczy żarząca skra.
Przez całą drogę włóczysz nogami,
Pod czaszką puzon gra już z bębnami,
A w gardle żar piecze i strasznie pali,
Lecz wodę widzisz gdzieś tam w oddali.
Koło mistrzówki na ławce siadasz,
Patrzysz w posadzkę i nic nie gadasz,
Żar pod językiem mowę Ci wszelką zabija,
Gdy mistrz Grzesiek do Ciebie nawija.
Praca jest teraz wielkim ciężarem,
Oddychasz ciężko gorącym żarem,
I czasem chcąc poprawić swoją dolę,
Krzyczysz głośno- o ja Cię świrgolę.
Nie tylko puzon pod czaszką gra,
To cała orkiestra symfonię już gra,
Wszystko Cię męczy i wszystko drażni,
Chętnie byś poszedł teraz do łaźni.
Długie godziny mijają pomału,
Wszystko to obłęd dostajesz szału,
I pot się ciurkiem z ciebie leje,
Twój umysł pomału już mdleje.
I śluby sobie składasz chóralnie,
Następny weekend spędzę normalnie,
A dzisiaj pod sto dwanaście Dzwonie,
Niech mnie ratują lub sadzą piwonie.
G.Z.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania