Pobalansujemy?
no, śmiało, zrób krok. w brzaski, wielobarwne
drzazgi. daj się porwać przerwom w życiorysie,
zimowym feeriom.
choć przestrzeń jest dość mało stabilna,
horyzont zdarzeń chwieje się jak głupi,
a piony odpruwają się od poziomów
— nic złego ci się nie stanie. zatop się, aż po kostki.
na moją odpowiedzialność.
ładnie się urządziłem na tych paru płaszczyznach,
co? przyznaję, zimno i niesterylnie jak na dworcu, capi,
niczym w bramie kamienicy, a jednak — o: przytulność,
kanapy całe w pluszach, stołki tronowe z egzotycznego
mahoniu (rodem z gorącej jak Kuba wyspy Ersatz).
i zwierzątko jest, pływa sobie pociesznie w umywalce.
pogłaskaj, grzeczne, tak tylko sapie, nie ma
zamiaru ugryźć. rasa? nie wiem, ale matka mówiła,
że jest z gatunku Balaenoptera familiaris,
czyli to chyba taka podpłowiała złota rybka).
pobądź ze mną. dwoje zabarykadowańców
pokołysze się - to w przód, to w lewo.
gdzie będziesz iść? tam chmury niepołatane
i z gwiazd coś się smoli, odwija całymi rolkami,
i drze się papier śniadaniowy, jakim okręcony
jest kosmos.
Komentarze (7)
drzazgi. daj się porwać przerwom w życiorysie,
zimowym feeriom.
pobądź ze mną. dwoje zabarykadowańców
pokołysze się - to w przód, to w lewo.
gdzie będziesz iść? tam chmury niepołatane
i z gwiazd coś się smoli, odwija się całymi rolkami,
i drze się papier śniadaniowy, jakim owinięty
jest kosmos.'
Strasznie mi się to podoba. Jest w tym pęd życia, jakaś gonitwa za marzeniami, za głosem, który woła... super fajne!
Ostanie westchnienie w wierszu najlepsze.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania