Pod wodą
Zamknęła oczy. Nie widziała już nic. Tylko ciemność. Cienie sunące przed oczami. Nie, to nie cienie. To łzy ledwo mieszczące się pod powiekami. Usta wykrzywiła w grymas. Otaczała ją względna cisza. W wodzie nie rozchodzą się krzyki. Dlatego wrzeszczała bezgłośnie, nie rozwierając warg. Tłumiła wszystko wewnątrz siebie. Ręce szurały o zimne cząsteczki, burzyły ich równowagę, oddzielały od siebie. Gdyby tylko dało się tak zrobić ze smutkami! Oddzielić je od niej samej i pozwolić dryfować. Byłaby wolna, szczęśliwa.
Oddech. Sekunda hałasu, światła, ciepła. Życia. Czyli tego, czego najbardziej się bała.
---------------------------------------------------------
Opowiadanie pisane w brudnopisie na próbnym egzaminie gimnazjalnym. Wena zawsze przychodzi w niewłaściwych momentach!
Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania