podniosłem serce modlitwą
waliło deszczem
i ogród zapadał
w czarną otchłań
zaplątałem dłonie
matczynym różańcem;
podniosłem serce modlitwą
od ramion własnych
odrzuciłem ciężar
spiętrzonych zwątpień
nawarstwionych przekleństw
utrwalony zastygnięciem
odzyskując siebie
wrastam w kształt człowieka
zapisany ciszą
Komentarze (4)
Jak to zawsze mówię, każdy sposób dobry, byle był skuteczny. Pozdrawiam :)
Tu zakończenie świetne, na przykład.
Się rozpisywał dalej nie będę, bo nie wiem, na ile dla Ciebie jeszcze ten tekst ma znaczenie; ale - dorzucam piątkę po roku.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania