Podróż – Prolog

Słowem wstępu:

Poniższe opowiadanie napisałam z zamiarem wystawienia go na jesienny opowijski konkurs prozy, ale za bardzo mnie rozpisało, nie uwzględniając wszystkich myśli, więc po pół roku pomyślałam, że mogłabym napisać w kilku odcinkach. To mój pierwszy raz! Nie mam pojęcia, czy dam radę kontunuować i czy wogle warto...

 

Zapraszam :)

 

_____________________________________________________________________________________________________

 

Wczoraj dowiedziałam się od rodziców, że drugi semestr nauki z wakacjami spędzę u ciotki, daleko od domu, szkoły i przyjaciół. Nie byłam szczęśliwa, ale z jakiegoś powodu rodzice potrzebowali czasu na rozwiązanie swoich spraw, dlatego nie miałam wyjścia. To tylko kilka miesięcy, myślałam, więc dam radę. Ciotkę znałam tylko z opowiadań mamy, ale słyszałam o niej miłe słowa. Była starą panną, skromną bibliotekarką, która całe swoje życie spędziła w małym miasteczku na południu kraju, tuż przy Trzech Granicach. Cóż za nieciekawe życie musiała prowadzić, pomyślałam, mając jednocześnie na myśli swoje życie i plany na nie.

Od dzieciństwa marzyłam, że w przyszłości będę podróżowała do dalekich, egzotycznych krajów, jak wujek mojej koleżanki, który był marynarzem, i na pewno zrealizuję swoje marzenia, choćby nie wiem co. Nie można tylko siedzieć i przeglądać przewodniki turystyczne. Świat trzeba zobaczyć na własne oczy, dotknąć, poczuć zmysłami, dlatego od dawna zbierałam każdy grosz na swoje przyszłe podróże.

Wkrótce po święcie Śmiertki, na początku kwietnia, spakowana w dwie walizki, wyruszyłam prywatnym busem do ciotki. Z mamą pożegnałam się w domu, obie chciałyśmy uniknąć eligijnych scen na dworcu. Z tatą nie groziły mi oczy pandy, ale z nim także ciężko było mi się rozstać, wiedząc, że nie zobaczymy się przez najbliższe tygodnie.

 

Po prawie jedenastu godzinach dotarłam busem na maleńki dworzec, z którego odebrała mnie szczupła kobieta o długich, ciemnych włosach i kiwnięciem głowy nakazała iść za sobą. Nie odzywała się całą drogę, ale była na tyle uprzejma, że wzięła ode mnie jedną z dwóch walizek. Jeśli to była ciotka, to mam przekichane, zamyśliłam się, idąc krok w krok za kobietą. Po kilkunastu minutach marszu dotarłyśmy do małego, czerwonego domku na wzniesieniu. Na progu stała inna kobieta, która serdecznie się do nas uśmiechała.

 

– Miło cię widzieć Pężyrko! W końcu przyjechałaś! Gościsława była na tyle miła, że zgodziła się odebrać ciebie z dworca, gdy ja w tym czasie przygotowywałam kolację. Mam na imię Imisława i jestem kuzynką twojej mamy, Dąbrówki. Chodź kochana, bo kolacja nam wystygnie.

 

Odwróciłam się, żeby podziękować Gościsławie za pomoc, ale odeszła bez słowa. Wzięłam więc obie walizki i poszłam za gospodynią. W korytarzu przeczytałam napis witający przekraczających próg domu:

 

Błogosławione niech będą progi naszych domów

I błogosławione niech będą zbocza świętej Ślęży

Błogosławione niech będą zręby Wielkiej Arkony

A Weles niech zasiądzie przy naszym ogniu

Pośród dobrych ludzi

 

Po pysznej kolacji i krótkiej rozmowie udałam się do swojego pokoju wskazanego przez ciocię Imisławę:

 

– Mam nadzieję, że spodoba ci się tutaj i nie będziesz czuła mocnej tęsknoty. Śpij dobrze i tyle, ile chcesz, mamy dwa dni wolnego. Jutro pokażę ci okolicę, w niedzielę pójdziemy na festyn, a w poniedziałek zaprowadzę cię do szkoły, w której dokończysz klasę egzaminacyjną. Obok jest Biblioteka Miejska, w której pracuję, więc codziennie będziemy szły jedną drogą. Dobranoc Pężyrko.

 

– Dobranoc ciociu.

Po szybkiej toalecie padłam na łóżko jak długa. Byłam strasznie zmęczona, leżałam chwilę nasłuchując okolicznych dźwięków, ale tylko ciocia krzątała się po kuchni i przy tych cichych, domowych odgłosach zapadłam w sen.

 

W nowym miejscu spałam, jak zając bezsennie i bardzo czujnie. W środku nocy obudził mnie hałas dochodzący z parteru i głosy, których początkowo nie potrafiłam określić. Po chwili rozpoznałam głos Imisławy, wesoły, szczebiotliwy, przyjazny, drugi był niski i wydawał z siebie coś w rodzaju pomruków. Przypomniałam sobie Gościsławę, ale chyba nie mógł należeć do szczupłej, drobnej kobiety. Nocna rozmowa trwała jeszcze moment, a później rozległo się przerażające wycie wilków i dźwięk skrzypienia starych drzwi. Podsunęłam kołdrę pod sam podbródek i zamknęłam oczy w nadziei na szybkie zaśnięcie. Tym razem miałam sen…

 

Biegłam nocą w środku gęstego lasu, za światło służyła mi pękata tarcza Luny. Pomiędzy drzewami rozbrzmiewało echo: Pężyrko, Pężyrko, Pężyrko, wzywam cię, wzywam cię, wzywam cię, czekam tu na ciebie, na ciebie, na ciebie, już bardzo długo, długo, długo, znajdź mnie, znajdź mnie, znajdź mnie, otwórz drzwi, otwórz, otwórz i rozpocznij podróż, podróż, podróż...

 

W tym momencie obudziła mnie ciocia potrząsając ramieniem:

 

– Obudź się, obudź, Pężyrko. Dochodzi dziewiąta, nie chcesz chyba przespać całego dnia? Wstawaj, bo Niewsza zje twoją porcję śniadania, haha.

 

Otworzyłam oczy i spojrzałam zdziwiona na uśmiechniętą twarz cioci.

 

– Niewsza?

Szybko doprawadziłam się do ładu i zeszłam na dół. Teraz, w świetle kwietniowego porannego słońca, mogłam dokładnie obejrzeć rozkład budynku i przyjrzeć się cioci. Wieczorem dom wydawał się być zupełnie mały i ciasny, ale za dnia sprawiał wrażenie dużo okazalszego. Przestrzeń salonu wyłożono tapetą w delikatne kwiaty, w centralnym miejscu stał okazały kominek, a po jego bokach rozlegał wysoki regał mieszczący pokaźną ilość książek, z bocznej ściany otwarte wejście prowadziło do przestronnej kuchni z potężnym, dębowym stołem na kilkanaście osób. Wszystko to robiło ogromne wrażenie, zaś krzątająca się ciocia wydawała się mniejsza, niż w rzeczywistości. Była kilka lat starsza od mojej mamy, i ku mojemu zdziwieniu, po dokładnym przyjrzeniu, wyglądała, jak jej siostra bliźniaczka. Prawie, bo mama tak jak ja, jest blondynką.

 

Niewsza siedział naprzeciw wejścia i kończył śniadanie. Wstał, kiedy mnie zobaczył i z pełną buzią przyjaźnie uścisnął. Okazało się, że był moim o rok młodszym kuzynem. Młodszym, ale wyglądał na dużo starszego. Wyższy o głowę, szeroki w barkach, z brodą poniżej ramion, o silnych dłoniach, którymi mógł wbijać gwoździe, tylko radosne oczy wskazywały, że jest chłopcem o posturze niedźwiedzia. Jego ojciec i dziadek byli drwalami, więc nie mógł robić nic innego, tym bardziej, że był jedynym męskim potomkiem. Miał za to trzy siostry, z których dwie były już po ceremonii zaślubin, jak określił Niewsza.

 

Po śniadaniu i krótkiej rozmowie z kuzynem udałyśmy się z ciocią na zwiedzanie miejscowości, w której miałam spędzić kilka najbliższych miesięcy. Nie spodziewałam się wielkomiejskich luksusów, ale byłam mile zaskoczona architekturą, harmonią i zadbanymi chodnikami. Ciocia ze wszystkimi mijającymi nas osobami wymieniała grzecznościowe ukłony i uśmiechy. Przedstawiła mnie najbliższym sąsiadom i włascicielom sklepu, baru oraz wielebnemu, który spieszył na szkolny mecz siatkówki. Na moją prośbę poszłyśmy pod szkołę, która prezentowała się o niebo lepiej, niż moja w centrum dużego miasta.

 

Miasteczko otoczone górami i sąsiadujące ze starym, gęstym lasem i wielkim jeziorem, było niezwykle malownicze, jak z kolorowej pocztówki. Rozsiadłyśmy się wygodnie z ciocią na parkowej ławce, żeby napić się herbaty miętowej i zjeść kawałek placka drożdżowego. Urokliwe miejsce na spędzenie wakacji, a może mogłabym zaprosić kilku znajomych na parę dni, gdyby ciocia wyraziła zgodę, oczywiście. Rozmarzona perspektywą spędzenia wolnego czasu z przyjaciółmi usłyszałam:

 

Na wysokiej górze

rosło drzewo duże.

Nazywało ono się:

llellumppollellumzłappallippchłę

A kto tego nie wypowie,

Tego poświęcą bogowie!

Pężyrko już czas, czas, czas...

 

Rozejrzałam się wokół. W pobliżu siedziała dama z pieskiem, a dalej bawiły się dzieci. Były jednak za daleko, żebym usłyszała wyraźnie, co mówiły.

– Ciociu, czy mówiłaś coś do mnie?

 

– Tak, żebyś przytrzymała kubeczki, kiedy będę nalewała herbatę.

 

– Ale coś innego, ciociu, dziecięcą wyliczankę.

 

– Pężyrko, zobacz, tam są dzieci, musiałaś usłyszeć, jak wypowiadają słowa rymowajki.

 

– Chyba masz rację, ciociu.

 

Imisława uśmiechnęła się, nalała herbaty i podzieliła po małym kawałku placka drożdżowego, bowiem niedługo miałyśmy udać się na obiad do rodziny Niewszy. Dziwne, że mieszka tutaj większa część rodziny mamy, a ja ich kompletnie nie znam. Nawet nie słyszałam o Niewszy, jego siostrach i innych kuzynach, których w niedługim czasie miałam poznać. Dlaczego mama nic mi o nich nie wspomniała? Dlaczego dopiero teraz tutaj przyjechałam? Nawet dokładnie nie wiem, z której miejscowości mama pochodzi? Skąd te tajemnice? Zadawałam pytania, ale nie znałam na nie odpowiedzi. Dodatkowo nie miałam z mamą kontaktu i nie mogłam domagać się odpowiedzi od niej samej. Postanowiłam ostrożnie podpytać ciocię:

 

– Ciociu, czy mama tutaj przyszła na świat?

 

– Tak, Pężyrko.

 

– A czy babcia z dziadkiem tutaj mieszkają, będą mogła ich poznać?

 

– Oczywiście, że poznasz swoją babcię i dziadka. Niosą na swoich barkach wiele wschodów słońca i zachodów księżyca i również chcieliby cię poznać przed ostatnią podróżą.

 

– Podróżą?

 

– Śmiercią, Pężyrko, wolimy inaczej nazywać ten stan. Rozumiesz, prawda?

 

– Chyba tak... Od dziecka marzyłam o podróżowaniu, ale nigdy o tym, że mogłoby być czymś ostatecznym i nieodwracalnym.

– Ależ Podróż nie jest czymś ostatecznym!

 

– Dlaczego dopiero teraz przyjechałam? Dlaczego mama ukrywała was przede mną?

 

– Wszystko w swoim czasie, Pężyrko. Poznasz babcię, dziadka, jak i resztę rodziny i to nie mama ukrywała nas przed tobą, ale ciebie przed nami, hahahahaha

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (34)

  • kigja 16.05.2021
    Nie potrafię oddzielić rymowajki. Wciskam spacje i gucio :-/
  • Szpilka 16.05.2021
    ???, ?????ℯ, ?̇ℯ ?ℴ?̇?? ???????̨ ?ℴ?ℯ?????ℯ ?????́ ?

    ???̨??? ???????????? ??????, ℎ??????? ?????? ???????? ???̨ ?????????, ?????? ?? ?????? ???̨?, ?? ? ???̨???, ???????́??? ?
  • kigja 17.05.2021
    Szpilko,

    Dziękuję, ale zbyt łaskawa jesteś. Proszę, abyś zdjęła różowe okulkarki i napisała prawdę. Interesująca jest sama końcówka, bądźmy szczere.
    A imiona fajoskie, co nie ? Jeszcze Niewsza jest ok, ale Pężyrka sprężynka? hahahaha

    Dziękuję za czytanko i poklepywanko, ale oczekuję szczerych komentarzy...
  • Szpilka 17.05.2021
    Kigja

    Napisałam, dobrze się czyta, a to najważniejsze przeca i nie wątp we własne pióro. No! ?

    Mnie się Pężyrka podoba, ale Niewsza nie bardzo, bo się z wszą kojarzy.
  • kigja 17.05.2021
    Szpilka!

    Zmieniłaś awka! To Madonna?
    Jeśli tak uważasz, to okey. Ale pamiętaj, że nosisz nick SZPILKA, więc czasami przyszpil autorkę, żeby jej w pięty poszło ?
    Senkjó!
  • Szpilka 17.05.2021
    Kigja

    Nie podobuje Ci się avek? Narratorowi też nie, chyba wrócę do starego ? Karykatura Madonny.

    Kigja, ja tylko pyskatym arogantom szpilki wbijam, każde pisanie cenię, bo przecież to czyjaś praca i kawałek serducha w pisanie włożone ?
  • Narrator 17.05.2021
    Szpilka Choć to tylko awatar jeszcze uwierzę, że tak wyglądasz naprawdę :)
  • Szpilka 17.05.2021
    Narrator

    Hahhahaha, nie no, całkiem dobrze wyglądam, że tak nieskromnie rzeknę ?

    Aleś mnie rozśmieszył, dzięki ?
  • kigja 17.05.2021
    Szpilka

    Cenię i lubię Madonnę i nie mam nic przeciwko awatarowi, tylko się zdziwiłam, że zmieniłaś i to na karykaturę Madoony, jakbyś się z niej śmiała. A to przecież ikona pop qltury!
  • Szpilka 17.05.2021
    Kigja

    Karykatura to sztuka, wprawdzie nie każdy lubi, żeby uwypuklać jego niedoskonalości, ale ci co mają do siebie dystans, się nie awanturują o karykaturę ?

    Wolę Tinę Turner, ale laska była ?
  • kigja 17.05.2021
    Szpilka

    To były petardy i Tinka, i Madonka, i Merlinka, i nie ma już takich jak one.
    Tamte to były sceniczne harpie, a teraz są tylko napompowane karpie.
  • Szpilka 17.05.2021
    Kigja

    Oj tak, petardy, Tina laska do końca, znaczy można być seksi fleksi bez względu na wiek ?
  • Justyska 16.05.2021
    Zapowiada się na miłą i pełną tajemnic wakacyjną opowieść. Fajnie zarysowany początek, jestem ciekawa co dalej. Przeczytałam z przyjemnością. Ale i coś wpadło mi w oko:
    "Nie byłam z tego powodu szczęśliwa, ale z jakiegoś powodu rodzice potrzebowali czasu na rozwiązanie swoich spraw, dlatego nie miałam wyjścia." tu jest dwa razy "powodu" warto jakoś wymienić.

    "Spałam mocno i bezsennie za to bardzo czujnie. " to wydaje się troszkę nielogiczne, bo albo mocno albo czujnie moim zdaniem.
    Pozdrawiam!
  • Szpilka 16.05.2021
    ??? ????? ?????? ? ???? ??????́ ??????? ?
  • Justyska 16.05.2021
    Szpilka sen lekki czy mocny może być bezzsenny, ale mocny i czujny zarazem? Nie będę się kłócić, ale dla mnie się gryzie.
  • Szpilka 16.05.2021
    Justyska

    Zatem lepiej będzie - bez marzeń sennych ?
  • Justyska 16.05.2021
    Szpilka Ale mocny i czujny? Chyba się nie dogadamy hahaha. Ale to nic i tak mi się podoba. To zdanie to drobiazg.
  • Szpilka 16.05.2021
    Justyska

    No tak, masz rację, roztargniona jestem, sorry so sorry ?
  • Justyska 16.05.2021
    Szpilka nie ma problemu:))
  • kigja 17.05.2021
    Justyska,

    Dziękuję za wyłapanie błędów! Pierwszego nie zauważyłam, drugiego nie byłam pewna, ale opublikowałam w pierwotnej wersji. Zmienię, że w nowym miejscu spała jak zając.

    Dziękuję za czytanko i względne podobanko.
    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 16.05.2021
    Kiguś↔Dobrze napisane. Niby prosto, acz ciekawie, a jednocześnie, taki klimat, że coś jest tu nie tak, jak trzeba.
    Tekst tak nieco w stylu dawnych opowiadań↔Daphne du Maurier. Też jest tam takie niedopowiedziane "coś"↔zdaniem mym.
    Zaciekawiłaś i będę czytać następne↔Pozdrawiam:)↔%
  • kigja 17.05.2021
    Dekaos Dondi,

    Masz rację. Zbyt proste i pozbawione magii. Przelażało pół roku, to niech se jeszcze poleży. Nigdy nie pisałam serii, i muszę to sobie poukładać w głowie. Oxy napisała, że najlepiej zrobić plan i pisać wg niego. To chyba ma sens.

    Dziękuję za czytanko i komplementowanko :)
    Pozdrawiam!
  • JamCi 17.05.2021
    Najfajniejsze jest to, że piszesz to takim dziecinnym językiem. Takim stosownym do bohaterki, kktora róównie doobrze może być dzisiajszą jak i sto lat temu nastolatką.
    Zapowiada sie coś fajnego, klimat wprowadza. Może troszkę się domyślam... Ciekawe, lubiię zagadki.
  • kigja 18.05.2021
    JamCi,

    A jakim językiem posługuje się 30-latka, 40-latka, 50-latka, 60-latka? Ty jakoś inaczej mówisz? Bo ja mówię, jak w opku :-/ To nie jest, kuźwa, rozprawka naukowa. To prosty opek, o prostych, niezwykłych i demonicznych ludziach.
    No, teraz to się normalnie zjeżyłkam.
    Nie wiem, czy będzie kontynuacjone.

    Dziękuję za czytanko. Pozdsrawiam.,
  • kigja 18.05.2021
    *zjeżyłam
  • JamCi 18.05.2021
    kigja ale nic złego nie kciałam, tylko że język jest idealnie dobrany do postaci.
    Pewnie masz rację, też tak mówię.
  • JamCi 18.05.2021
    kigja nie obrażaj sie. Bardzo mi się podoba tekst i chciałabym ciąga dalszego.
  • kigja 18.05.2021
    JamCi
    Właśnie, że się obrażę. Nie wiem na jak długo, może na całe 5 minut, ale się obrażę, bo jestem w chój obrażalska,
    To pa!
  • JamCi 18.05.2021
    kigja nie bydź wiśnia, nie obrażaj :-)
  • JamCi 18.05.2021
    kigja albo na pięć minut.
  • kigja 18.05.2021
    JamCi,

    Pieńć minut minęło ?
  • JamCi 18.05.2021
    kigja :-) uf co za ulga :-)
  • Bardzo swobodnie i lekko napisane. Czytało się z przyjemnością.

    Zapowiada się wspaniała opowieść!
  • kigja 18.05.2021
    Fanagann Hartelion,

    Twój nick skojarzył mi się z: Horton słyszy Ktosia xd
    Niedawno ponownie enty raz oglądałam i dlatego pamiętam.

    Ech, same komplementy, ale nie wiem, czy podołam.
    Dziękuję za czytanko i komplementowanko.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania