Podróże "myśli"
Znów wieczór, znów rytuał kończącego się dnia. Nie. Ten wieczór był inny. Choć stanęła przed lustrem, nie zabierała się do zmywania makijażu. Patrzyła, a właściwie czuła jak po jej policzkach spływają łzy. Nie były wielkie jak w powieściach, czy filmach. Nie płynęły też z błękitnych oczu. Jej oczy były szare…
Najpierw popłynęły dwie malutkie gorące łzy, potem następne i następne.
-Jeżeli nie przestaną płynąć, to na policzkach pozostaną czerwone ślady… - pomyślała- Byłby to dziwny przypadek medyczny… Medyczny… To przez to popłynęły łzy.
Była smutna. Jak nigdy wcześniej chciała, żeby medycyna szybko poradziła sobie z problemem. Dlaczego tak jest?… przecież Joseph Murphy w „Potędze Podświadomości” przekonuje, że choroba nie jest naturalnym stanem człowieka, że podświadomość dąży do ozdrowienia organizmu… Czuła jakby miała motyle w żołądku. Im bardziej żołądek zaciskał się na motylach, tym bardziej motyle rozpychały się i chciały zająć nie tylko to miejsce, w którym były, ale też i mózg, serce, nadgarstki, kolana… wszystko dygotało. Było jej zimno.
- A jak podświadomość nie poradzi sobie? Zostaje medycyna… Do kogo się modlić, żeby wspomóc medycynę... jaką mantrę odprawiać… jakich świętych szukać… jakich talizmanów użyć… ?
Niczego do końca nie umiała- ani modlitwy, ani mantry, nie znała świętych, nie znała talizmanów. I co, nie będzie mogła pomóc? Jeszcze się nie zdarzyło, żeby nie pomogła. Nie mogła tylko wpaść w panikę! Szukała szybko w pamięci jakiegoś już użytego pomysłu. Nie znalazła. Sytuacja była nowa… nigdy wcześniej nie zaistniała. Pozostaje wysyłanie dobrych myśli… adresowanych do tego świata, który był jej nieznany… i niech już taki zostanie… żeby tylko jej dobre myśli i życzenia pomogły. Muszą pomóc! Ma tylko taki oręż. Myśli. Dobre myśli. Dobre, złote anioły. Zawsze wierzyła w potęgę „dobra”.
-Dobre myśli, pozytywne, jak najwięcej… trzeba je produkować, tworzyć, całe legiony… - cichutko nadal płynęły łzy… słone, zwyczajne, smutne…
Czuła Jego strach… Jego „nie wiem” - choć było napisane, wiedziała, że jest cichutkie, napisane szeptem… ściskało ją za gardło i mroziło jej małe wielkie serce. Myślała, że pęknie…
- „Boże wspomóż medycynę” – tylko taka prośba przyszła jej do głowy. Zwracała się do absolutu, żeby poprawił swoje dzieło.
W niebie mają szufladki z prośbami zwykłych i niezwykłych śmiertelników. Jej szufladka była chyba najmniejsza… już nie pamięta, kiedy czegoś chciała dla siebie… zawsze to były prośby, myśli i pragnienia dla innych… Nawet w dzieciństwie oglądając filmy, chciała dobrego, szczęśliwego zakończenia… i teraz znów…
- „Boże wspomóż medycynę” - Żeby był przełom, żeby już się nie bał…
-„Boże wspomóż medycynę” -…
Dobre myśli! Trzeba pozytywnie myśleć przed snem. W czasie snu podświadomość buduje swoją moc … i potem rano wszystko będzie dobrze… będzie przełom… tak jak nie myśli się, że należy oddychać, bo tego pilnuje podświadomość… tak niech podświadomość pilnuje przełomu w chorobie… największa tajemnica wszech czasów… fenomenalna, działająca cuda moc ukryta w podświadomości…
Oręż został wykuty… oręż zostanie użyty… oręż zwycięży…
Makijaż spłynął i spłynął na nią spokój.
- Oręż… pomyślała.
Przetarła jeszcze tylko uspokojoną już twarz. Wiedziała, że jutro będzie dobry dzień. Przecież wysłała olbrzymią wiązkę dobrych myśli… pomyślała o swoich myślach jak o lecących żurawiach, dzikich gęsiach, jaskółkach… jak o ciepłym wietrze znad łąk…
- Tak. W takiej formie dobre myśli powinny podróżować…
Wiedziała, że będzie dobrze! Była tego pewna jak nigdy. Opuściła głowę, pocałowała kota, który ciepły smacznie spał obok niej. Poszła spać.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania