Poezja jest dla wybranych

23.06.09 - 10:04 Czytano: [2954]

 

Dział: Kworum poetów

 

POEZJA JEST DLA WYBRANYCH

 

Część II

 

Ciąg dalszy moich wędrówek. Antologia gruba, 374 strony, jest w czym wybierać, bo poezja w niej jest różna, przeróżna, więc idę tam „Gdzie kwitną sny”.

 

W pierwszej części recenzji omówiłem wiersze Marii Krupy ze Słupska, Teresy Wałeckiej ze Słupska i Anny Bielińskiej z Gdańska. Niestety, nie doczekała się ona osobistego odbioru tej książki, zmarła przed 16 czerwca 2009 roku. Anna Bożena Bielińska okropnie to przeżywała będąc w szpitalu. Byłaby to dla niej najpoważniejsza publikacja w jej życiu. Niestety, tylko niestety a szkoda, bo z jej wierszy wynika ogromna wrażliwość i umiejętność operowania słowem. Umiała zawładnąć słowem; nie rozpędzała się bez takowej w poezji dyscypliny. A co sama napisała o sobie w Credo?

 

„Słowo to materia, z której tworzyłam i tworzę swój wizerunek. Poezja oddycha, żyje, wypełnia codzienność. Moje wiersze zadziwiają szczerością, poszukiwaniem sensów i odcieni języka. Często sięgam do motywów utrwalonych w kulturze, by na nowo odkryć ich znaczenie”.

 

Trafiam na osobisty rozdział „Krzyk umiera”, a chodzi o autorkę Annę Marię Różańską z Gałęźni Małej. I co w tej książce proponuje poetka? W wierszu „Ułamki czasu” (str. 276) chciałaby:

 

„zamieszkać w klatce ze szkła

gdzie nie dociera ludzkie odczucie”.

 

Synteza ucieczki. To dzisiaj takie modne. Ludzie nie garną się ku sobie a wręcz zamykają się sparaliżowani biernością. To jest choroba w nowej epoce; lęk i milczenie, choć ciało ludzkie wciąż woła z pragnienia, ale dokąd iść, czym się częstować, co dać z siebie. Zawsze winę widzimy u drugich, oszczędzając swoje ego w pajęczynie zakratowanej prywatności.

 

W wierszu „Nieosiągalny” (str. 275) Anna Różańska jako dojrzała kobieta pisze erotyczną barwą do mężczyzny:

 

„Nazbyt długo cię tu pieszczę

W moich ranach

By odrzucić beznamiętnie

Jak nieżywe pisklę z gniazda”.

 

Typowy sarkazm kobiety do osiągnięcia celu. Wystarczy spróbować i odrzucić. Tyle jeszcze przede mną… zdobyczy.

 

W wierszu „Rozdwojenie” (str. 273) jest ważny fragment:

 

„Patrząc na staruszków na elektrycznych wózkach

Przestaję martwić się jutrem”.

 

Ogólnie, to brak jest Annie Różańskiej (poetyckiego ciepła). Patrzy na życie obok je otaczające, jakby wkoło kamienie mówiły do głuchych. Brakuje mi powagi, w tym co robi. Chce napisać wiersz, polać go miodem, ale to tak wygląda jakby cebulę zmieszać z marmoladą. Czegoś mi brakuje. Tej jednej kropli deszczu by zwilżyć słowa… Bo soczystość musi być w nich, nie tylko sam zapis o różnościach przez poetkę uchwyconych, ale i po 10 latach wiersz ten musi kwitnąć, wciąż być wilgotny.

 

Odchodzę od kobiecej poezji i wkraczam do tej odważniejszej, pisaną ręką mężczyzny. Zacznę od Mirosława Kościeńskiego ze Słupska. – To stary wyga. Onegdaj nazwałem go, (królem erotyków) na Pomorzu. Poeta naturalny, bez żadnych sztuczek rozgłasza i ogłasza ten męski stan do kobiety w wierszu.

 

Oto jego rozdział pt. „Lękliwy odlot”. Zaczynam od wiersza „Dziesiątka kier” (str. 64) a tam moce pożądania i wciąż niespełnienia do końca:

 

„noc rozbłyskuje granatami pożądania (…)

…rozpiąć bastion cnotliwego słowa (…)

wyciągam zawleczkę języka i ponownie

granat żądzy wybucha”.

 

- Spodziewałem się takich zaklęć ciała o rozbieżność interpretacji. Przecież poeta pisze do swojej żony, zna ją tyle lat w pożyciu nie tylko pod kołdrą, ale i jemu jakoś nie wychodzi to spełnienie, bo nie potrzebne są w miłości monologi.

 

- Po co pytać: „Dasz”? W małżeństwie nie można tasować kart zbyt długo.

 

W wierszu „Czuwanie przed rejsem” (str. 63) jest imponujący opis:

 

„zasmarkał się nam erotyk i próbuje

wycierać namiętność w chustkę

prześcieradła na którym pozostał

czerwony płatek róży

jak pierwsza krew naszej przelotnej

znajomości

co w długim rejsie zwiędnie

i zakrzepnie”.

 

- Dlaczego poezja erotyczna Mirosława Kościeńskiego do mnie przemawia? Bo on nie spłaszcza, ale i nie wulgaryzuje. Dopełnia i szuka teorii innej, nowej, wciąż ustawia zegar tylko po to, by nie przedłużać seansu w wierszu.

 

W wierszu „Smutny erotyk” (str. 62) poeta delikatnie wprowadza nastrój:

 

„dyskretne wejrzenie ulicznej lampy

w okno taniego hotelu jesienną porą”.

 

A dalej zmienia się ta spokojna definicja i brzmieć zaczyna forte:

 

„żeglujemy w usta zagryzione do krwi

bo młodość jest jak dwuzłotówka którą

wrzucam do grającej szafy namiętności

by powtórzyć ten długi spokojny

numer carlosa santany”.

 

Tak, na obrzeżach świata zewnętrznego można się ułożyć i zdobyć minimalną odkrywczą posługę słowa w poezji. Wiersz nie jest przymusem do życia. Czynią to w większości szaleńcy – sami wygnani przez siebie; nikt ich przecież nie namawiał do twardej samotności. Bo nie wierzę by powstawały dobre wiersze w tłumie.

 

Zygmunt Jan Prusiński

22 Czerwca 2009 r.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grafomanka 2 tygodnie temu
    Dziwne... Po co tłumaczyć proste wersy?
  • Grafomanka 2 tygodnie temu
    Nie, dobrze robisz, niektórym to potrzebne, szczególnie na portalach, gdzie innych wierszy nie znają...
  • Szpilka 2 tygodnie temu
    Bardzo ciekawa recenzja, szczególnie zafrapował mnie erotyk Kościeńskiego, rzeczywiście tchnie novum, a tak trudno dziś zadziwić:

    „zasmarkał się nam erotyk i próbuje
    wycierać namiętność w chustkę
    prześcieradła na którym pozostał
    czerwony płatek róży
    jak pierwsza krew naszej przelotnej
    znajomości
    co w długim rejsie zwiędnie
    i zakrzepnie”.
  • Szpilka 2 tygodnie temu
    domysły

    domyśleć swoją samotność
    w krysztale snu co ścieknie
    krwawo z pejzażu jak z piosenki
    śpiewanej nożem lub widokówki pisanej
    dłonią kochanej kobiety
    w końcu
    wierszy podartych w stanie
    zamroczenia nieopatrznych metafor
    domyśleć swój łagodny koniec jakże
    inaczej - - -

    na imię ci śmierć

    Mirosław Kościeński

    Ten też frapujący i jakże inny od tych zamieszczanych tutaj ¬‿¬

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania