Pogromcy "wampirów" - Prolog.
Azaela oparła się o ścianę. Z góry dochodziły jęki wykrwawiających się ludzi. Wiedziała, że jeśli uda jej się stąd wydostać, z pewnością nie pożyje długo. Jednak musiała spróbować. Chwyciła torbę z ubraniami i w pośpiechu wybiegła na ulicę. Panował zamęt. Chorzy atakowali uciekających. Nikt nie miał szans wyjść bez szwanku. Nawet ona. Wtem o uszy obił jej się znajomy krzyk:
- Azzie, za mną!
Dziewczyna gwałtownie obróciła głowę i ujrzała swoją mamę z twarzą bladą jak ściana. Także była w szoku.
- Mamo! - wyszeptała i rzuciła się jej na szyję.
Przebiegły kilka przecznic, aż straciły dech. Po drodze mijały umierające dzieci i dorosłych. Każdy z nich wpatrywał się w nie jak w zabójców. Wszystko dlatego, że im nie pomogły. Odkąd pojawił się ten nieznany wirus ludzie zaczęli walczyć. Jedni musieli wysysać krew drugich. W ten sposób ludzkość stała się demonami. Przynajmniej tak twierdziła kobieta.
Wreszcie dotarły do stacji metra. Była dziwnie pusta. Widocznie ludzie woleli zabarykadować się w domach, niż uciekać z miasta. Miały szczęście. W ostatniej chwili dobiegły do wejścia. Samanthy przytuliła córkę po raz ostatni. W jej oczach zabłysnęły łzy. To był jej koniec. Miała nadzieję, że chociaż Azaela ujdzie z życiem.
- Żyj i walcz! - poleciła i wepchnęła ją do środka, po czym opuściła podziemie.
Wzrok nastolatki osiadł na kałuży krwi tuż przed nią. A co jeśli to była krew jej mamy. Może była tam też inna dziewczyna, która próbowała ratować się ostatkiem sił i zginęła będąc u celu? Nie wiedziała. I nie chciała wiedzieć. Położyła ręce na zamykających się drzwiach i zamknęła oczy, chcąc zapomnieć o całym dzisiejszym dniu. Zerknęła na rozkład jazdy. Jechali do Charles, gdzie mieszkali jej przyjaciele wraz z matką. Oby tylko im nic nie było.
Niedługo po wyjeździe ujrzała znajome budynki niedaleko przystanku. Mało tego. Wszędzie panował spokój. Niemowlęcia machały rękoma w wózkach, rozpromienione matki czujnie je obserwowały, a staruszkowie podążali parkowymi ścieżkami. Nagle rozległo się głośne piknięcie i "wrota" wyprowadziły ją na piękną, bogatą dzielnicę. Pozostało jej już tylko znaleźć chłopaków i ostrzec ich przed chorobą.
Komentarze (7)
może być ciekawe. Zostawiam 4
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania