Pokorne owce słuchają pasterza

Mglisty obłok zalegający ciężko w pokoju rozpłynął się, gdy powiew jesiennego powietrza wtargnął do środka. Blade, przesiąknięte wilgocią i tym szczególnym uczuciem bezsilności ściany tego dnia były głuche. Jak na złość tym wszystkim nakręcanym zabawkom krzątającym się po depresyjnych wnętrzach korytarzy. Kiedy po tamtej stronie czujne ucho ''dozorcy'' cierpliwie nasłuchiwało, tworzył się minimalny zalążek bezpiecznego dnia. Wiecznie zasłonięte okna, ryglowane drzwi. Betonowe mrowisko maluczkich tyrających ze wszystkich sił byle dotrwać do wieczora. Potem tylko noc i bezsenne czuwanie.

Nawet w tych całkowitych ciemnościach wszechsłyszące ucho trwało niezłomnie i strzegło. Teraz była tylko głucha pustka.

Szedł spokojnie. Rozglądał się i namalowanym uśmiechem oswajał środowisko. Ów z serca wymuszony grymas znikł w trybie natychmiastowym, kiedy wyszło na jaw, że korytarze świecą pustkami i nawet drobny pyłek kurzu nie zebrał się na odwagę wyjść przeciw mu. Podrapał się po głowie. Stwierdził coś szeptem jednak w języku bełkotliwym. On jeden wiedział jak to rozszyfrować. Przyszedł nie w porę? Nonsens. Każda pora była dobra, każda chwila cenna a każdy dotyk mieszczący się w sekundzie jego pragnieniem. Żółte dziwnie mdłe światło kinkietu pod sufitem przerzedzało z uporem mglisty obłok wciąż trwający w tej części korytarza. W końcu zaczął. Po kilku minutowym spacerze i oględzinach rozpoczął delikatne pukania do każdych drzwi. Zachęcającym akcentem próbował skłonić choć jedną owieczkę, aby becząc, w podskokach, wpuściła go do pokoju. Nic. Zero. Miał jeszcze piętro. O tak, na piętrze na pewno odniesie sukces. Im wyżej, tym bliżej Pana. Pan jego sprzymierzeńcem otwiera mu drzwi wszelkie.

Jedne stopień, trzy, siedem. Cichy szept — Uda mi się. Uda. - skleja podwaliny pod odważne posunięcia. Kolejne drzwi zaryglowane a po drugiej stronie cisza. Umarli? Oby nie. Nie dzisiaj. Nadzieje nadal żywa. Kolejne pokoje, owczarnie a w nich pokorne owce. Pasterz nadchodzi, pocieszy najbardziej przelęknione.

Gdyby widział swój rys twarzy. Wykrzywiona na wszelkie strony zdawała się w teorii informować o jego szlachetnych pobudkach.

W praktyce narodziło się dziwadło spod ręki nocnego koszmaru. Czarny cienisty orszak podążał za nim w blasku żyrandoli, milcząco nucąc melodię jutrzejszego poranka. Poranka zwycięscy dzisiejszego dnia.

— Chwała wytrwałości, nieugięciu — chlusnął potokiem zachwytu, gdy z delikatną finezją odkrył, iż jeden z pokoi jest jak najbardziej dostępny.

Troje bladych sierot w milczeniu obserwowało dziwne cienie pojawiające się co chwila na roletach okiennych. Ptaki? Uskrzydlone stwory z ich koszmarów? Przygnębiającą aurą bezszelestnego spokoju zdawały się wierzyć, że tylko ptaki.

Zobaczyły go po dłuższej chwili.

— Czemu nosi pan czarny szlafrok? - zapytała wychudzona dziewczynka. Obiegła wzrokiem dziwny strój jegomościa i ponownie zamilkła.

— To znak, dziecko — odpowiedział łagodnym, miłosiernym tonem. Szybkimi ruchami poprawił czarne jak węgiel guziki prostując się w chwale.

— Jaki znak? On coś wskazuje? - wyrwał się nagle jedne z chłopców. Drugi jedynie pokiwał głową, dając do zrozumienia, że też jest ciekaw.

Mężczyzna usiadł na krześle i milczał. To była odpowiedź. Szmery tęsknoty słychać było jakby wszędzie. Drapanie, szuranie.

Wyprowadził dwójkę. Dziewczynka została w pokoju.

— Poczekajcie tu — powiedział, po czym zamknął drzwi.

Stali tam i posłusznie jak owce na pastwisku próbowali wykonać to proste zadanie. Dziwny pisk, jego głos. I tak na przemian. Ciekawość rosła. Chcieli nasłuchiwać, ale nie mogli. Tylko dwa słowa. Krótki przekaz, ale wiedzieli, że gdzie ich miejsce. Uporczywie zabijali w sobie kolejne myśli. Dotrwali do końca. Drzwi otworzył się, wyszedł on.

— Gdzie Hania? — spytał jeden z chłopców.

— Śpi — odpowiedział mężczyzna. - Prosiła, bym ją ukołysał do snu. Była już zmęczona. Wy też chcecie?

— Nie. Możemy wejść?

— To nie jest dobry pomysł. Ona śpi, była zmęczona, wykończona wręcz. Potrzebuje odpoczynku. Pójdźmy do innego pokoju dobrze?

Poszli, tak jak powiedział. Gdzie są? On jeden to wie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Majonez XvX 12.10.2018
    Dzięki za 5. Ale wolę jednak znać osobę która stawia te noty. No mam taki jakiś grymas
  • Ritha 12.10.2018
    5 nie dałam, ale zaraz przeczytam.
  • Ritha 12.10.2018
    Pierwszy akapit – bardzo ładne opisy.
    Z całkowicie bezpłodnego Regimusa przepoczwarzyłeś się w całkiem płodnego Majoneza (czyż nie dziwne). Z ładnymi opisami… Te opisy kogoś mi przypominają ;)
    Kimkolwiek jesteś, pod którąkolwiek z nazw, spoko, żeś jest ;)

    Ok, wróćmy do tekstu!

    „nie zebrał się na odwagę wyjść przeciw mu” – a jakbyś to zamienił: wyjść mu naprzeciw
    „Stwierdził coś szeptem jednak w języku bełkotliwym” – to git

    „Przyszedł nie w porę? Nonsens. Każda pora była dobra, każda chwila cenna a każdy dotyk mieszczący się w sekundzie jego pragnieniem. Żółte dziwnie mdłe światło kinkietu pod sufitem przerzedzało z uporem mglisty obłok wciąż trwający w tej części korytarza. W końcu zaczął” – spoko fragment (po „cenna” przecinek)

    — Uda mi się. Uda. – skleja - ujednolić kreseczki
    — Czemu nosi pan czarny szlafrok? – zapytała - tu też
    — Jaki znak? On coś wskazuje? - wyrwał się nagle – i tu
    — Śpi — odpowiedział mężczyzna. – Prosiła – i tu
    „Poranka zwycięscy dzisiejszego” – zwycięzcy*

    „Jedne stopień, trzy, siedem. Cichy szept — Uda mi się. Uda. - skleja podwaliny” – trochę coś tu jest pomieszana z kropkami, małymi/dużymi literami, „skleja” chyba z dużej

    „Nadzieje nadal żywa” – Nadzieja*

    „Mężczyzna usiadł na krześle i milczał. To była odpowiedź. Szmery tęsknoty słychać było jakby wszędzie. Drapanie, szuranie” – to super!

    No dobrze, jest troszkę drobnicy, ale całość staranna pod względem utkania scen, opisów itd., wiec 4+, więc awansem łap 5 :) Dobry tytuł, adekwatny do treści.
  • Ritha 12.10.2018
    Stop!
    "„nie zebrał się na odwagę wyjść przeciw mu” – a jakbyś to zamienił: wyjść mu naprzeciw" - tu cofam, myślałam, ze tam jest naprzeciw, a tam jest przeciw mu, mój błąd, cofam
  • Majonez XvX 12.10.2018
    Git, że z tematem nie przesadziłem. Myślałem że będzie to zbyt zagmatwane, ale chyba jest w miarę okej. Także dziękować.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania