''Policjant i przestępca''

Chciałam wam przedstawić moją historię. Obecnie mam 27 lat, a od tego wydarzenia minęło z osiem lat. Posłuchajcie uważnie mojej historii.

Wszystko się zaczęło jak miałam 19 lat, wtedy poznałam Bartka. Był ode mnie o 4 lata starszy i jest kuzynem mojej znajomej z klasy. Poznaliśmy się w dość nietypowy według mnie sposób, ponieważ z pół roku temu mieliśmy studniówkę. Z racji iż nie posiadałam chłopaka to wzięłam swojego sąsiada, który zaczął już studia, a, że znamy się od dzieciństwa to zgodził się z miłą chęcią. Oczywiście nigdy nas nic nie łączyło byliśmy kolegami, zawsze mogliśmy się spotkać i pogadać o wszystkim. Ale natomiast moja koleżanka z klasy też nie miała chłopaka i była taka mądra, że wzięła na swoją studniówkę 4 lata starszego kuzyna- Bartka.

Oczywiście poznałyśmy nawzajem swoich partnerów i Bartek ciągle mi się przyglądał. Mateusz to zauważył i powiedział, żebyśmy się zamienili partnerkami. Dlatego Mateusz wziął Kamilę do tańca, a mnie oddał Bartkowi. Rozmawialiśmy przez cały taniec, w końcu zapomnieliśmy, że tańczymy trzeci taniec pod rząd. Tak nam się miło rozmawiało, że żadne nie chciało tego przerywać.

Po studniówce nawiązaliśmy kontakt, widywaliśmy się coraz częściej aż w końcu po mojej maturze powiedział, że się we mnie zakochał i zostaliśmy parą.

Byłam z nim szczęśliwa. Zakochałam się w tym uroczym blondynie o szaro niebieskich oczach.

Najpiękniejszy dla nas był czerwiec. A czemu? Już mówię.

Wstałam po 10 i ubrałam się w swoje ulubione szorty oraz bluzkę na ramiączkach, zjadłam śniadanie i z racji tego, że było piękne słońce to stwierdziłam, że poopalam się na balkonie. Przebrałam się w strój kąpielowy, wysmarowałam kremem, wzięłam leżak i położyłam się na balkonie. Po jakiejś godzinie pod moim domem zaczął trąbić samochód.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam białego chevroleta Bartka. Mój chłopak był oparty o maskę swojego samochodu z założonymi rękami i patrzył na mnie z uśmiechem.

- Cześć piękna- krzyknął, a ja zaczęłam się śmiać i wstałam z leżaka.

- Hej- stanęłam na balkonie, a wiatr rozwiewał moje brązowe włosy z blond końcówkami.

- Przyjechałem po ciebie- powiedział uśmiechając się w ten swój uroczy sposób, któremu towarzyszyły słodkie dołeczki. Powiem tak, Bartek jest idealny. Dosłownie idealny. Kochany, czuły, troskliwy, miły, zaangażowany w związek, zabawny, kulturalny, dobrze wychowany, a na dodatek jego uroda jest olśniewająca. Krótko ścięte blond włosy, ale ten blond jest taki jasno żółty, lekka grzywka na czole, gładka twarz bez zarostu, uroczy uśmiech ze słodkimi dołeczkami oraz szaro niebieskie oczy. Wzrost? Tak ponad 1.85 do tego szczupły i dobrze zbudowany, bo to w końcu policjant.

- A, gdzie mnie zabierasz?- zapytałam zalotnie, a on pokiwał głową i podszedł do moich drzwi. W tej samej chwili rozległ się dzwonek, a ja weszłam do swojej sypialni, nałożyłam wcześniejsze ubranie na granatowy dwuczęściowy strój kąpielowy i zeszłam na dół.

Otworzyłam mu drzwi, a on od razu przyciągnął mnie w talii do siebie i złączył nasze usta w pocałunek. Oczywiście odpłynęłam wtedy jak zwykle, nie dość, że był idealnym facetem to jeszcze całował jak prawdziwy książę z bajki. Kochałam go za wszystko, za każdą jego wyidealizowaną cechę charakteru. Ale jedyne co mnie w nim denerwowało to, to, że zawsze zostawiał we mnie nie dosyć pocałunku. Zawsze chciałam więcej i więcej, ale on wtedy uśmiechał się do mnie delikatnie i całował w czoło.

- Kocham cię- wyszeptał patrząc mi w oczy i gładząc kciukami moje policzki.

- Ja ciebie też- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Co powiesz na mały wypad nad jezioro? Widzę, że już się zaczęłaś opalać i masz kostium to akurat popływamy, kochanie- puścił mi oczko, a ja zaśmiałam się i pobiegłam po torbę, a przy okazji zostawiłam rodzicom karteczkę na lodówce.

,,Pojechałam z Bartkiem nad jezioro, wrócę do wieczora. Całuje Ania :* ‘’

Gotowa wpadłam w ramiona Bartka, zamknęłam dom i pojechaliśmy nad jezioro.

Tam najpierw leżeliśmy w słońcu, a potem przenieśliśmy się do cienia, gdzie mój ukochany bawił się moimi nogami jeżdżąc po nich swoimi chudymi i długimi palcami.

- Jesteś cudowna- wyszeptał i ucałował mnie w szyję.

- Oj tam, ale dziękuje- uśmiechnęłam się z lekkim rumieńcami na twarzy.

 

I tak mijał nam praktycznie cały czerwiec. W lipcu stwierdziłam, że nadrobię czas z koleżankami i wtedy nastał ten felerny dzień. Byłam jak co dzień u Kamili i Zuzki, Kamila rozstała się z Mateuszem. Tak tym moim sąsiadem, ich też połączyła nasze studniówka. Ale niestety im nie wyszło, więc obie z Zuzią ją pocieszałyśmy. Trochę się u nich zasiedziałam, a, że wypiłyśmy po piwie to zostawiłam u niej swój samochód i poszłam na piechotę. To było jakieś dwadzieścia minut drogi, więc nałożyłam swoje słuchawki do uszu, włączyłam moją ulubioną płytę, gdzie były piosenki Rafała Brzozowskiego i szłam sobie spokojnie. Nie byłam ubrana wyzywająco, bo nigdy się tak nie ubieram. Zwykła biała bluzka z krótkim rękawem, czerwoną szeroka koszula w kratę i podarte krótkie spodenki plus trampki. Włosy miałam związane w luźnego koczka, a na ramieniu wisiała mi mała czarna torebeczka.

Szłam z uśmiechem na twarzy i pisałam sms’ y z moim Bartusiem, ulica była pusta, co było dziwne, bo zazwyczaj o tej porze główna ulica jest oblężona. Ale zignorowałam to i szłam dalej uśmiechając się do telefonu. W końcu na kogoś wpadłam, to był wysoki postawny mężczyzna z ciemnym zarostem i z ciemno brązowymi włosami. Wyglądał na nieco starszego, ale kiedy chciałam go wyminąć i wyszeptałam przepraszam to zagrodził mi drogę.

Zaniepokoiłam się i wyjęłam słuchawki z uszu, a wtedy ktoś od tyłu mnie wziął pod ręce, a ten przede mnie za nogi i wrzucili do jakiegoś samochodu, który właśnie podjechał. Krzyczałam i wierzgałam z nogami, ale w zamian dostałam w twarz. Rozpłakałam się i próbowałam uciec, ale trzymali mnie mocno.

Po pewnym czasie straciłam rachubę czasu i zasnęłam, a kiedy się przebudziłam byłam w jakiejś piwnicy. Wszędzie było przyciemnione światło, małe zabrudzone okienka, a powietrze było wilgotne i chłodne.

Spojrzałam na siebie, miałam związane ręce i nogi, a siedziałam na jakimś dziurawym materacu.

- Gdzie ja jestem?- wyszeptałam do siebie i nagle wielkie drzwi do piwnicy zaskrzypiały. (...)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania