Polowanie
Grubawy i zdyszany mężczyzna biegł przez ciemne uliczki, niespokojnie obserwując dachy otaczających go domów. Co prawda nikogo nie widział, lecz nie miał zamiaru zwalniać. Przynajmniej do momentu, gdy zabrakło mu sił i został do tego zmuszony, aby złapać oddech. Jeszcze raz rozejrzał się dookoła.
Wysoka Grań była mało znaną wsią, dodatkowo leżała w Szarych Szczytach, słynących z tego, że wampiry nie miały tu łatwego życia. I dlatego handlarz niewolników myślał, że spokojnie przeczeka tu zagrożenie, jakie na niego czyhało. W końcu nie dość, że ta suka nie powinna go znaleźć, to nawet gdyby tak się stało, za nic w świecie nie przebyłaby połowy gęsto zaludnionego łańcucha górskiego, nie będąc zauważoną. No i nie zrobiła tego, zamiast tego zadziałała w swoim stylu. Pozabijała każdego, kto stanął jej na drodze, dopóki nie dotarła tutaj.
Na szczęście znalazł się w swojej dzielnicy. Gwizdnął przeciągle, aby wezwać podwładnych.
— Macie przyszykować każdego człowieka i każdą broń, jaką mamy. Jeśli wejdzie tu jakakolwiek kobieta, a zwłaszcza taka, mogąca być wampirkom, macie ją natychmiast zabić, zrozumiano?
— Ta jest szefie! — zakrzyknęli jednocześnie, ale nie byli zbyt pewni siebie.
— A i dwunastka najlepszych zabójców ma na stałe przebywać obok mnie, jasne?
— Ta jest, szefie! — Ci ze zgromadzonych, którzy zaliczali się do tego grona, byli przerażeni.
Nagle powietrze przeszył długi gwizd. Zgromadzeni spojrzeli na dach sąsiedniego domu i klnąc przy tym niemiłosiernie, ostrzelali znajdującą się tak kobietę. Ta jednak niewiele sobie z tego zrobiła, postawiona przez nią chwilę przed ujawnieniem się bariera powstrzymała kule, nie ulegając nawet zadrapaniu.
— Cholerna magiczka! — zaklął jeden ze zbójców, wyciągając zakrzywiony miecz. — Zejdź tu i walcz…
Bełt, który przeszył jego gardło, uświadomił mu, że magiczna zapora wcale nie jest aż tak nieprzepuszczalna, gdy stoi się po tej właściwej stronie. Kiedy padł martwy na ziemię, nęcący zapach krwi dotarł do nozdrzy Odisti. Ta jednak mająca już stuletnie doświadczenie w opanowywaniu swojej żądzy krwi, nawet nie drgnęła.
— No, wymoczki… — zwróciła się do ochroniarzy grubasa. — …do was nic nie mam, jeśli teraz się stąd wyniesiecie, to pożyjecie dłużej.
— Jeśli którykolwiek z was ruszy dupę z tego zaułka, zanim ta dziwka nie padnie martwa lub nie spierdoli gdzie pieprz rośnie, to będę go ciągnął koniem po mieście, zrozumiano! — zakrzyknęła przerażona ofiara łowczyni, po czym wyciągnęła własną kuszę. Ta była już standardowych rozmiarów, lecz o wiele ciężej się z niej strzelało.
Pomimo groźby przywódcy, zabójcy nie mieli pewności, czy posłuchanie się wampirki faktycznie byłoby głupim pomysłem. Paru z nich powoli zaczęło wycofywać się z zaułka, a rozpaczliwe krzyki bojącego się ruszyć choćby o krok, by nie wyjść zza pleców nielicznych ciągle lojalnych mu osób, nie wywoływały na nich wrażenia.
Wampirce kamień spadł z serca. Tak naprawdę nie miałaby większych szans, gdyby walczyła z całą grupą na raz, gdyż nie była w stanie utrzymywać barier wiecznie ani też stawiać je co chwila. A teraz, kiedy przeciwników zostało zaledwie czterech, nie musiała się nawet starać.
— Bariera migocze! Strzelać!
Jednak zanim komicznie mała seria pocisków została oddana w kierunku Odisti, pomiędzy strzelców wpadła mała kulka, z której wyłoniły się gęste kłęby mleczno-białego dymu. Zanim rozwiał je wiatr, kierowane niezawodnym wzrokiem wampirki pociski pozbawiły życia obstawę celu, który nabierając nowych sił, czmychnął na główną ulicę. Łowczyni od jakichś stu mil nie czuła radości polowania. Zostało jedynie znużenie i poczucie obowiązku. Skupiła się na Mroku, do którego należała jej rasa i dała się pochwycić w szpony Cienistych Kruków, przybyłych na jej zawołanie. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a znalazła się tuż przed uciekinierem, wbijając mu nóż w brzuch.
Potem po prostu uciekła. Jak zawsze. Jednak wcześniej załatwiła jeszcze pewną drobnostkę. Ci, którzy opuścili zaułek, też mieli coś na sumieniu, a Odisti nie sprecyzowała, o ile wydłuży się ich życie.
Notatka:
Słabo, bo cierpię na zanik weny. W razie czego wyjaśniam ludziom z RP, że to mało znaczący epizod z dalekiej przeszłości mojej bohaterki, więc na wszelkie zapytania związane z naszą zabawą odpowiem: to nieistotne. Wyjątkiem jest tu nasza MG.
Na komy będzie odpowiadać Moni.
Komentarze (23)
Niewiele mi właśnie to mówiło choć czytało się nieźle. Trochę przeciągasz zdania. Lepiej brzmiałyby podzielone na dwa krótsze. Nie oceniam :)
np. ,, Paru z nich powoli zaczęło wycofywać się z zaułka, a rozpaczliwe krzyki bojącego się ruszyć choćby o krok, by nie wyjść zza pleców nielicznych ciągle lojalnych mu osób, nie wywoływały na nich wrażenia.''
8-10
Pomysł: Podobał mi się podobał, ale nie przepadam za takimi opowiadaniami. To jednak nie wpłynie na ocenę. 9-10
Całokształt: Dla mnie całokształt psuły długie zdania, o których wspominałam w komentarzu wyżej. Wyczerpałeś wszystko inne. Opisy są obrazowe. 8-10
Pozdrawiam :)
"— Ta jest szefie! — zakrzyknęli jednocześnie, ale nie byli zbyt pewni siebie." - przecinek po "jest", tutaj Ci uciekł, bo później już jest :)
"Ta jednak mająca już stuletnie doświadczenie w opanowywaniu swojej żądzy krwi, nawet nie drgnęła." - sugerowałabym przecinek po "jednak", wyjdzie ładne wtrącenie :)
"to będę go ciągnął koniem po mieście, zrozumiano!" - tutaj bodajże znak zapytania dodatkowo
"barier wiecznie ani też stawiać je co chwila" - chwilę*
"mleczno-białego" - mlecznobiałego*, bez dywizu
Nie przepadam za takimi tekstami, to nie moje klimaty, ale pod względem technicznym nie ma za bardzo czego się czepiać, więc zostawiam 5 :) Całkiem przyjemnie się czytało.
ale apelowanie do anonimów troochę mija się z celem, wątpie by zaprzestali tej działaności, która dotknęła tutaj prawie wszystkich ze mną włącznie
Oceny tego typu nie mają żadnej wartości i najlepiej to po prostu olać
Wysoka Grań była mało znaną wsią, dodatkowo leżała w Szarych Szczytach, słynących z tego, że wampiry nie miały tu łatwego życia. I dlatego handlarz niewolników myślał, że spokojnie przeczeka tu zagrożenie, jakie na niego czyhało. W końcu nie dość, że ta suka nie powinna go znaleźć, to nawet gdyby tak się stało, za nic w świecie nie przebyłaby połowy gęsto zaludnionego łańcucha górskiego, nie będąc zauważoną. No i nie zrobiła tego,(. Zamiast) zamiast tego zadziałała w swoim stylu. Pozabijała każdego, kto stanął jej na drodze, dopóki nie dotarła tutaj.
Na szczęście znalazł się w swojej dzielnicy. Gwizdnął przeciągle, aby wezwać podwładnych.
— Macie przyszykować każdego człowieka i każdą broń, jaką mamy. Jeśli wejdzie tu jakakolwiek kobieta, a zwłaszcza taka, mogąca być wampirkom(wampirką-chociaż bardziej pasuje wampirzycą), macie ją natychmiast zabić, zrozumiano?
— Ta(tak) jest szefie! — zakrzyknęli jednocześnie, ale nie byli zbyt pewni siebie.
— A i dwunastka najlepszych zabójców ma na stałe przebywać obok mnie, jasne?
— Ta(tak) jest, szefie! — Ci ze zgromadzonych, którzy zaliczali się do tego grona, byli przerażeni.
Nagle powietrze przeszył długi gwizd. Zgromadzeni(powtórzenie-zastąp synonimem) spojrzeli na dach sąsiedniego domu i klnąc przy tym niemiłosiernie, ostrzelali znajdującą się tak(tam) kobietę. Ta jednak niewiele sobie z tego zrobiła, postawiona przez nią chwilę przed ujawnieniem się bariera powstrzymała kule, nie ulegając nawet zadrapaniu.
— Cholerna magiczka! — zaklął jeden ze zbójców, wyciągając zakrzywiony miecz. — Zejdź tu i walcz…
Bełt, który przeszył jego gardło, uświadomił mu, że magiczna zapora wcale nie jest aż tak nieprzepuszczalna, gdy stoi się po tej właściwej stronie. Kiedy padł martwy na ziemię, nęcący zapach krwi dotarł do nozdrzy Odisti. Ta jednak mająca już stuletnie doświadczenie w opanowywaniu swojej żądzy krwi, nawet nie drgnęła.
— No, wymoczki… — zwróciła się do ochroniarzy grubasa. — …do was nic nie mam, jeśli teraz się stąd wyniesiecie, to pożyjecie dłużej.
— Jeśli którykolwiek z was ruszy dupę z tego zaułka, zanim ta dziwka nie padnie martwa lub nie spierdoli gdzie pieprz rośnie, to będę go ciągnął koniem po mieście, zrozumiano(?)! — zakrzyknęła przerażona ofiara łowczyni, po czym wyciągnęła własną kuszę. Ta była już standardowych rozmiarów(a to wcześniejsza była jakaś inna? Nic o tym nie wspomniałeś), lecz o wiele ciężej się z niej strzelało.
Pomimo groźby przywódcy, zabójcy nie mieli pewności, czy posłuchanie się wampirki(wampirzycy) faktycznie byłoby głupim pomysłem. Paru z nich powoli zaczęło wycofywać się z zaułka, a rozpaczliwe krzyki bojącego się ruszyć choćby o krok, by nie wyjść zza pleców nielicznych ciągle lojalnych mu osób, nie wywoływały na nich wrażenia.
Wampirce(wampirzycy) kamień spadł z serca. Tak naprawdę nie miałaby większych szans, gdyby walczyła z całą grupą na raz, gdyż nie była w stanie utrzymywać barier wiecznie ani też stawiać je co chwila. A teraz, kiedy przeciwników zostało zaledwie czterech, nie musiała się nawet starać.
— Bariera migocze! Strzelać!
Jednak zanim komicznie mała seria pocisków została oddana w kierunku Odisti, pomiędzy strzelców wpadła mała kulka, z której wyłoniły się gęste kłęby mleczno-białego dymu. Zanim rozwiał je wiatr, kierowane niezawodnym wzrokiem wampirki pociski pozbawiły życia obstawę celu, który nabierając nowych sił, czmychnął na główną ulicę. Łowczyni od jakichś stu mil nie czuła radości polowania. Zostało jedynie znużenie i poczucie obowiązku. Skupiła się na Mroku, do którego należała jej rasa i dała się pochwycić w szpony Cienistych Kruków, przybyłych na jej zawołanie. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a znalazła się tuż przed uciekinierem, wbijając mu nóż w brzuch.
Potem po prostu uciekła. Jak zawsze. Jednak wcześniej załatwiła jeszcze pewną drobnostkę. Ci, którzy opuścili zaułek, też mieli coś na sumieniu, a Odisti nie sprecyzowała, o ile wydłuży się ich życie."
Szkoda, że takie krótkie, bo czytało się przyjemnie ;-)
Błędów było niesamowicie mało, głównie ta wampirka, więc tu daję 9,5/10
Za pomysł... Hmmm, temat wampirów jest już oklepany chyba na wszelkie możliwe sposoby, ale jednak udało ci się dać tu jakąś świeżość. Podobało mi się to z krikami, skojarzyła mi się od razu ta postać z Wilhelminą Harker z filmu "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" :-D tu masz 10/10
Ogółem daję 9,5/10 a to ze zwględu na zbyt szybką akcję. Chętnie przeczytałabym to raz jeszcze, gdyby było dłuższe ;-)
Powtórzenie.
Kiedy padł martwy na ziemię, nęcący zapach krwi dotarł do nozdrzy Odisti. Ta jednak mająca już stuletnie doświadczenie w opanowywaniu swojej żądzy krwi, nawet nie drgnęła.
I znowu.
A reszta już była.
No i bardzo krótko napisane, widać, że robiłeś to na szybko. Za błędy dam 8.
Co się tyczy całokształtu... Jest dobrze. :) Może nie na dychę, ale faktycznie takich wampirów żem nie widziała. Hmm... 9.
No i pomysł. Ot, polowania wampirzycy w imię sprawiedliwości. Ale ładne wykonanie. 8.
Dziekuje
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania