Półpiętro
Są czymś nie do pokonania. Istny labirynt.
Błądzę. Nie wiem dokąd mnie prowadzą.
Zatrzymałabym się. Stabilność.
Ale gdzież tam! To zbyt łatwe.
Stuk! Puk!
Cśśś... Nic, nic. To tylko moje życiowe potyczki.
Niech mnie ktoś poprowadzi!
Tak wiele stopni jeszcze przede mną.
Dziecko ześlizgnęłoby się bez problemu.
Po co tyle myślę?
Przecież trzeba działać.
Dzieli nas zbyt wiele schodków.
Zostaję w tyle, nawet się cofam.
Chcę zburzyć ten kanion! Będę próbować!
Chcę się wspinać, nie czołgać.
Unieście mnie, choć raz!
Życia schody kręte.
Komentarze (2)
Ten wiersz można rozpatrywać w dwóch wymiarach - ziemskim i metafizycznym. W ziemskim podmiot stara się zwalczyć swoje wady, problemy, żeby łatwiej żyło mu się z tą osobą, o której mówi. W metafizycznym to taka wewnętrzna walka i próbowanie kontaktu z kimś, kto jest już w niebie. Stąd te metaforyczne schody. Przynajmniej ja to tak odbieram, mam nadzieję, że miałaś podobny zamysł. W każdym razie podoba mi się ta refleksja, jaką zaszczepiasz czytelnikowi takim wierszem, zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania