Południca
W morzu zboża, w słońcu pełnym
przysnął chłopak w chwili przerwy
oczy senne wnet otwiera
bo głos czyjś się w sny mu wdziera.
Starowinka przydreptała
stoi przy nim osowiała
ręce stare, pomarszczone
tylko oczy ma zielone
rzecze cuda o dziewczynie
co z namiętnych czynów słynie.
Ruszył chłopak nie pytając
biegnie szybko niczym zając
i dopada cud-niewiastę
skóra niczym alabaster
usta - czerwień jak czereśnie
kwiatem pachnie jednocześnie
serce jemu miłość ściska,
wnet... dziewczyna brzydnie z pyska...
serce jego wciąż ściśnięte
w trupie palce owinięte
oddech ginie, chłopak także
światło w oczach oddał marze
a jej oczy uśmiechnięte
mają kolor - zieleń-miętę.
Komentarze (25)
5
Otóż to.
Bardzo rytmiczne i lekkie, i muszę zaznaczyć, ze jest w tym fabuła :) Chociaż zakończenie nie jest pozytywne to przyjemnie mi się zrobiło.
I widzę, ze jest tu jakaś geneza przy powstawaniu tego wiersza :)
PS. Wymyśliłam tytuł :)
Wielce mi się ten tekst podoba.:)
Jeszcze z czymś takim do tej pory nie miałam do czynienia. Zostawiam uśmiechniętą piątkę. :)
Nie ma sprawy!
Zapraszam. :D
Chociaż wiersze to nie moja broszka. Od dawna twierdzę, że bardziej odnajduję się w prozie. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania