Poszedłem na marsz Tommy'ego Robinsona

Jak się dowiedziałem z Facebooka, 6-tego maja Tommy Robinson organizuje wielki marsz w centrum Londynu, żeby zaprotestować między innymi przeciwko łamaniu wolności słowa na Twitterze. Co ja mówię – po prostu permanentnie usunęli mu konto. Akurat wtedy nie pracowałem, więc czemu by się nie przejechać. W razie czego postaram się stać z daleka, gdyby policja zaczęła pałować demonstrantów lub lewaki próbowałyby coś zakłócać.

 

Wspieram te jego działania tak jedną nogą / ręką. Bo z jednej strony nie chciałbym, żeby Zjednoczone Królestwo zmieniło się w twór islamski i cofnęło się do czasów sprzed średniowiecza. Mówiąc prościej nie chcę, żeby Londyn w którym mieszkam stał się w całości czymś tak paskudnym jak East Ham czy Whitechapel.

 

A z drugiej strony ci sami ludzie, którzy walczą z islamizacją ich kraju, psioczą na tak zwanych ‘Eastern Europeans’, czyli również na mnie. Brexit dzieje się z powodów, które wynikają miedzy innymi z odwiecznego eurosceptycyzmu, skąpstwa, pragnienia powrotu do czasów imperium oraz niechęci do migrantów z EU zaproszonych przez Tony’ego Blaira w 2004tym roku. Zawsze trzeba myśleć o własnym interesie gdy wspierasz jakąkolwiek inicjatywę. Jakiekolwiek inne podejście jest po prostu głupotą.

 

Marsz miał zaczynać się przy 'Speakers Corner' – słynnym miejscu gdzie każdy może sobie stanąć na krzesełku czy innym podeście, co by nie dotykać ziemi i mówić teoretycznie o wszystkim byle nie krytykować Królowej, bo za to to wiadomo: w łańcuchy i do Tower.

 

Na dzisiejszą demonstracje przybyło całkiem sporo ludzi. Kibice piłkarscy, brexitowcy, zawiedzeni wyborcy Partii Pracy, weterani, poza tym sporo wyborców Trumpa i Izraelitów. Przeważnie zwykli ludzie. Pod tym względem widzę tu analogie z polskim Marszem Niepodległości. Nie widziałem tu angielskich ‘kodziarzy’, czyli biznesmenów z City, mieszkających w wypasionych domach pod Londynem. Ich takie sprawy nie obchodzą. Gdy sytuacja wymknie się spod kontroli to oni przecież zawsze zdążą zwiać choćby na inny kontynent. Aha, warto wspomnieć, że do marszu przyłączyło się również kilku rozsądnie myślących gejów. W tłumie można było rozpoznać tęczowe flagi.

 

Tak jak się spodziewałem, spotkałem tu również Polaków z polską flagą, w koszulkach z dywizjonem 303. Odezwałem się do nich po polsku próbując zacząć jakąś rozmowę. Ale jacyś uprzedzeni, więc gadka się nie kleiła. My i ten nasz romantyzm: ‘za wolność naszą i waszą’. Tak jeden z polskich uczestników miał napisane na plecach. Patriotyczną gorączkę zgasił szybko jakiś przypadkowy Angol, który zadał im pytanie: ‘a właściwie z jakiego kraju wy tu jesteście?’ Człowieku naucz się geografii, to nie jest jakiś mały kraik Commonwealthu gdzieś daleko w Afryce czy Azji. Dało mi to do myślenia, żeby nie być jak jakaś niedojrzała panienka i nie łapać się na czułe słówka skądkolwiek by one nie płynęły. Liczy się ubity na naszą korzyść interes. Przecież gdy Anglicy staną na nogi to podziękują nam jak w 46tym. Jak zwykle.

 

Marsz formuje pośród jak zwykle tu obecnych ‘religious nuts’. Niektórzy momentami mówią z sensem, tylko to ich zacietrzewienie religijne sprawia, że sprawiają wrażenie pomylonych. Jest też nieliczna reprezentacja muzułmanów. Jakiś imam też coś przemawia. Niespecjalnie mnie obchodzi co. Wiadomo, że ‘takija’. Widać strach w ich oczach, bo białych jest liczebnie tu dziś więcej. I w sumie powinni się bać. Fanatyk nie zrozumie innego języka niż strach. Inicjatywę Tommy’ego wspierają też oczywiście sikhowie, czarni. Miło to widzieć. Jakaś kobieta nakleiła mi naklejkę ‘Make Britain Great Again’. Policji jest dość sporo, uzbrojeni jak na mecz z Millwall. Ale dobrze, że są. Filmują demonstracje, robią rozpoznanie co do liczebności i co warto dodać na plus – powstrzymują jakiekolwiek rozróby.

 

Marsz rusza. Wychodzi z Hyde Parku, kieruje się przez Park Lane do Hyde Park Corner. Atmosfera piknikowa. Ktoś coś powie do śmiechu, ojcowie z dziećmi, piwo piją i idą. Kobziarz robi muzykę. Żar leje się z nieba, więc dobrze, że mam na sobie hełm rowerowy. Mijamy Hard Rock Cafe i docieramy do Ritza. Nie ma zbyt wielu prowokacji. Jakiś Murzyn na rowerze krzyczy do idącej w marszu Murzynki, że czemu ona idzie, przecież Robinson to taki, owaki. Wycieczki turystów w autobusach piętrowych pozdrawiają nas i my ich. Mało jest różnych haseł, plakatów. Właściwie poza sprzeciwem wobec prawa szariatu jedyny motyw jaki się przewija to wolność słowa. Docieramy do Trafalgar Square i dobijamy do stacji końcowej czyli wejścia do Downing Street. Tu demonstrantów wita filmik z ludźmi z zaklejonymi ustami. Młodzi, starzy, weterani. Jako ścieżka dźwiękowa fajny elektroniczny podkład.

 

Między przemówieniami ‘czas zabija’ jakaś biała śpiewaczka soulowa, która wykonuje znane covery jak ‘Man In The Mirror Jacksona czy jakieś soulowe klasyki.

Ogólnie jest dość spokojnie. Lewaki z Antify próbowały się przebić, ale bardzo szybko zostali przegonieni. Poza tym widziałem niedaleko siebie jakąś kotłowaninę. Jak później się dowiedziałem powodem był jakiś muzułmański radykał, który nie wiadomo po co wszedł w gniazdo os.

 

Zaczynają się przemówienia. Mówcy lepsi i gorsi. Prawie wszyscy czytają lub wspomagają się kartką. Niektórzy są równie charyzmatyczni co Tommy Robinson. Nie ma złych emocji. Gniew jest równie konstruktywny jak miłość, a na takich demonstracjach nie liczy się tylko o czym mówisz, ale przede wszystkim jak mówisz. Reprezentant weteranów i chyba jakiś zastępca Tommy’ego wypadli najlepiej. Poza tym bardzo dobrze wypadła liderka partii ‘For Britain’ Anne Marie Waters. Oczywiście przemawiał też Robinson. Ta złość i przeżycia, które wyniósł miedzy innymi z Luton doprowadziły go na pozycje niepisanego lidera całego ruchu prawicowego w UK. Szkoda, że nie ma Jaydy Fransen ani nikogo z Britain First.

 

Do nijakich należy zaliczyć wystąpienia nowego lidera UKIP – Gerarda Battena. Ten facet to typowy polityk w garniturze, siedzący za biurkiem, bez cienia charyzmy jaką ma nielubiany przeze mnie Nigel Farage. Batten próbował rekrutować ludzi do struktur partii i narzekał coś pod nosem, że on nie lubi komunizmu. Poza tym pani w różowej sukience, która kompletnie nie nadaje się do przemawiania.

 

Potem przerywnik muzyczny. Przed publicznością wystąpił 2-metrowy 'drag queen'. Nudny ten jego występ. Nawet nie chodzi o jakieś uprzedzenia, ale po prostu słabo śpiewał. ‘The Show Must Go On’ bez wyciągania trudnych nut a potem hołd dla wspierającej Trumpa Shanii Twain ‘That Don’t Impress Me Much’. Tak mnie to zniechęciło, że przeniosłem się do 'backstage'. Myślę, zrobię sobie zdjęcie z Tommym a może nawet uda mi się zadać mu parę pytań. Niestety Tommy’emu trochę odbiło od tej sławy, bo jego wycieczkę ‘na stronę’ eskortowało chyba z 8miu ochroniarzy. Naprawdę nie było aż takiego zagrożenia. Trochę mnie to zirytowało a i te przemówienia kolejnych ‘speakerów’ były coraz nudniejsze, że zdecydowałem się wracać do domu.

 

Podsumowując. Warto było. Ciekawą rzeczą było zobaczyć aż tylu ludzi, z tak skrajne różnych środowisk. Myślałem, że Zjednoczone Królestwo to już przebrzmiała sprawa i podda się bez jednego pisku, co ja pisze, nawet nie wie, że chyli się ku upadkowi. Oby było inaczej. Dopóki w ludziach jest jakakolwiek wiara, że mogą zwyciężyć, zło nie wygra. ‘God Save The Kingdom’.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Marian 08.05.2018
    Fajnie napisana relacja.
    Niestery jest trochę błędów:
    "6tego maja" i w kilku jeszcze miejscach -> Nie powinno się tak pisać. Lepiej byłoby "6 maja" lub słowami.
    "próbowały by coś zakłócać" -> "próbowałyby coś zakłócać"
    "dzisiejsza demonstracje" i w kilku jeszcze miejscach -> Umknęły Ci polskie litery.
    "Tak jak się spodziewałem spotkałem tu tez również Polaków z polską flagą, z koszulkami z dywizjonem 303." -> Niezgrabne zdanie: "tu też również" i "z kuszulkami z".
    Lepiej byłoby: "Tak jak się spodziewałem, spotkałem tu również Polaków z polską flagą, w koszulkach z dywizjonem 303."
    Generalnie, dobrze jest kilka razy przeczytać tekst przed wrzuceniem.
    Pozdrawiam.
  • MarkD 09.05.2018
    Dziękuje za komentarz i korektę. Nigdy nie miałem do tego cierpliwości. Pozdrawiam również.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania