Potem

Jako osoba samotna starałem się jak inni zabezpieczyć swoją starość, a szczególnie zakończenie bytu. Doszedłem do porozumienia z księdzem. Miałem dokonywać miesięcznej dużej wpłaty w kancelarii parafialnej, a w zamian po mojej śmierci, proboszcz miał odprawić wyjątkowy pogrzeb ze wspaniałą oprawą. Przyszedł w końcu ten dzień, w którym miał odbyć się mój pochówek, lecz jak to w życiu następują zawsze jakieś komplikacje. Niespodziewanie wyrosła mi konkurencja. Miejscowemu bardzo bogatemu i wpływowemu politykowi zmarła matka i proboszcz osobiście zajął się ceremonią na cmentarzu. Moją ostatnią drogę zlecił świeżo wyświęconemu księdzu, przecież nikt reklamacji nie zgłosi. Ja nie miałem już nic do gadania i nie posiadałem też krewnych, którzy mogli domagać się sprawiedliwości w moim imieniu. Administracja cmentarza ustaliła standardowy odstęp między jedną ceremonią, a drugą zapominając jednak, że czas vipowskiego pożegnania jest znacznie dłuższy od tego zwykłego. Kaplica była pięknie udekorowana i wyposażona w sprzęt nagłaśniający, gości przybyło bardzo dużo oprócz kolegów polityka byli pochlebcy, współpracujący, interesanci i wszyscy pracownicy z jego prywatnej fabryki żegnający matkę prezesa - swojego dobroczyńcy. Przemówienie pożegnalne było bardzo długie, w końcu uformowany kondukt żałobników udał się w centralne miejsce cmentarza, gdzie chowano elitę lokalnego społeczeństwa. Gdy tamta ceremonia powoli dobiegała końca, ekipa porządkowa wywoziła przyczepką trumnę z moimi szczątkami w drugi koniec cmentarza, Za moim karawanem szedł młody ksiądz i taszczył ze sobą stary zdezelowany sprzęt nagłaśniający. Przed zasypaniem grobu kapłan powiedział kilka słów przez megafon, nagle wszyscy w okolicy usłyszeli głos Piotra Bałtroczyka, wzbudziło zainteresowanie uczestników konkurencyjnej ceremonii. Pierwsi podeszli pracownicy fabryki, ksiądz zaskoczony tak dużą widownią dostał tremy i zaczął mylić wcześniej staranie przygotowany tekst. Publiczność zaczęła dobrze się bawić i jak mówcy zaschło w gardle z przejęcia, to jakiś żartowniś w butelce po wodzie podał mu bimbru. Wywołało to następną salwę śmiechu. Przez ten tłum przeciskała się młoda śpiewaczka, która miała wielkie ambicje i parcie na szkło. Chciała dojść z bocznego wejścia do swojego impresaria, który był na ceremonii vipowskiej. Przypadkiem stanęła na uszkodzonym gnieździe os i jak użądliły ją cztery jednocześnie to wydała taki dźwięk, że pękły cztery pary okularów i dziesięć ekranów telefonów komórkowych. Momentalnie przynajmniej sto telefonów zaczęło ją filmować. Ona dostrzegła swoja wyjątkową szansę i zaczęła śpiewać wszystko to, co umiała. Zdolna była bardzo i utalentowana. W jej wykonaniu zabrzmiały utwory bardzo znane, oraz te najnowsze notowane wysoko na listach przebojów. Cmentarz przez trzy godziny zapełnił si ę publicznością, były bisy i wspólne śpiewanie. Jeszcze tego samego dnia nikomu nieznana kobieta stała się za sprawą internetu ogólnoświatową sławą. Gdy zapadła noc wszyscy wcześniejsi mieszkańcy metropolii przybyli gratulować mi tak wspaniałej uroczystości. Naśladowców gwiazdy stale przybywało, którzy codziennie nad moim grobem śpiewali największe hity i składali kwiaty w hołdzie dla wielkiej artystki.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania