Powiedz "tak" - Prolog.
Jestem Nel. Co mogę o sobie powiedzieć? Jestem wredną i jak to mówią sąsiedzi "głupią suką". Nie żebym była temu przeciwna. Wiem, że mają rację. A czemu? Otóż od zawsze byłam uzależniona od jednego słowa - "nie". Raz mój ówczesny chłopak zapytał mnie czy go kocham. Oczywiście odpowiedziałam nie. Skończyło się na huknięciu drzwiami i opuszczeniu na dobre mej posesji. W podstawówce moje "koleżanki" bez przerwy pytały mnie, czy podobają mi się ich sukienki. Odpowiedź znacie. W ten sposób zostałam sama jak palec. Jednak miałam osobę, której mogłam zaprzeczać bez ustanku, a ona nie traktowała tego poważnie. Poznajcie Lucy - moją przyjaciółkę. Tylko ona broniła mnie przed krytyką ze strony innych. Tylko ona pocieszała mnie w trudnych chwilach. Tylko ona wierzyła w każde moje słowo. Wracając do mego uzależnienia, najgorsze był sam fakt, że kłamałam. Nie mogłam powiedzieć "tak", chociaż bardzo tego chciałam. Ciągle tylko te "nie" i "nie". Coś okropnego. Gdyby nie to, miałabym dzisiaj o jednego przyjaciela więcej. <Kolejna historia>
Lucy, ja i Tom chodziliśmy razem do przedszkola, podstawówki i gimnazjum. Tam i on postanowił mnie przetestować, oczywiście wbrew woli Lucy.
- Nel, lubisz nas? - zapytał pewny siebie.
- H-hej! Tom! Znasz odpowiedź! - broniła mnie.
- I co z tego. Niech w końcu powie prawdę! No i? Nel?
- Nie. - wyszeptałam roztrzęsiona.
- Ha, ha. Wiedziałem. - zaśmiał się chłopak.
- Co chciałeś tym osiągnąć? - spytała obrażona Lucy.
- Nic.
- Nel chciała powiedzieć "tak". Przecież wiesz.
- To czemu nie powiedziała?
- Bo nie może!
- Ludzie mają rację. Jesteś głupią suką Nel, a ty też się taka staniesz przez pomaganie jej.
- Jak możesz?! Jesteś bezczelnym szczeniakiem! - darła się na cały głos.
- A ty tępą dziwką!
W końcu sprzeczka przerodziła się w walkę. Dziewczyna wzięła zamach, po czym uderzyła go w twarz. Tom, w odwecie pchnął ją na asfalt. Rzecz jasna akcja dopiero się rozkręcała. Zaczęli się szarpać i uderzać. Na ich podartych ubraniach pojawiła się krew, dużo krwi i ciągle było jej coraz więcej. Wyrywali sobie włosy, podduszali się i rzucali kamieniami. A ja stałam jak wryta. Chłopak zakończył szarpaninę jednym, porządnym ciosem w nos. Lucy upadła na ziemię. Starała się złapać choć jeden oddech. Dopiero wtedy przeciwnik zrozumiał swój błąd. Wymamrotał "przepraszam" i pobiegł za blok. Płakałam przerażona:
- Ja nie chciałam!
A przyjaciółka wpatrywała się we mnie ze współczuciem.
Nikt nie wie co się z nim stało. Już nigdy się nie spotkaliśmy. Zostałyśmy tylko we dwie.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania